Aktualności: Już wkrótce, ósmego kwietnia, wybory do Triumwiratu TPZN!

  • 28 Marca 2024, 19:34:47

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji

Autor Wątek: Bitwa przy moście Mulwijskim. Wątek dla spekulantów  (Przeczytany 3473 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

anonimus@

  • Gość
Bitwa przy moście Mulwijskim. Wątek dla spekulantów
« dnia: 16 Października 2020, 23:40:28 »
Tu znajdował się wpis autora, który zażądał, aby imię jego na tym forum już więcej nie było wymawiane na temat daty bitwy przy moście Mulwijskim, który to pozwolę sobie streścić... (ZM)

Wg. Wikipedii  bitwę stoczono 28 października 312 roku.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_przy_mo%C5%9Bcie_Mulwijskim

Patrick Bruun postawił tezę, że Konstantyn pokonał swojego szwagra Maksencjusza nie w 312, lecz w 311 roku

(por. artykuł Bruuna "The Battle of the Milvian Bridge. The Date Reconsidered" z roku 1960)

C. H. V. Sutherland, autor VI tomu RIC,  z kolei (na str. 16-19) tezy te kontestował.

Dalsze rozważania dotyczą proporcji ilości monet wybitych w mennicy rzymskiej w latach 294-313

- 294-305: 11 lat i 180 odmian monet

- 305-306: około roku i 32 odmiany monet

- 306-307: około roku i 34 odmiany

- 307-312 (pełnia władzy Maksencjusza nad Rzymem): 5 lat i 121 odmian

- czas od zajęcia Rzymu przez Konstantyna do wojny z Maksyminem: około pół roku i 134 odmiany monet

Dla porównania:

- za Dioklecjana wybito 180 odmian (11 lat)
- za Maksencjusza 155 odmian (6 lat)
- za Konstantyna 134 odmiany (pół roku)

Dodatkowy rok (przy przesunięciu daty bitwy z 312 na 311 rok) mógłby pomóc wytłumaczyć tę anomalię.
« Ostatnia zmiana: 22 Grudnia 2020, 20:49:30 wysłana przez zenonmoj »

pasjonatort

  • Administrator
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 2 884
  • TPZN 080
Odp: Bitwa przy moście Mulwijskim. Wątek dla spekulantów
« Odpowiedź #1 dnia: 17 Października 2020, 09:36:18 »
Szanowny Panie Lechu :) Pomimo, że nazwiska i wydarzenia zupełnie nic mi nie mówią, to z przyjemnością przeczytałem Pana wywód. I patrząc okiem zupełnego laika, to rzeczywiście wydaje się mało prawdopodobne wybicie 134 odmian w zaledwie pół roku. To dobry argument za tezą, że Konstantyn mógł już wcześniej wygrać wspomnianą bitwę.
Gratuluję wyłapania tego i przedstawienia w tak ciekawy i czytelny sposób.
Norbert

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: Bitwa przy moście Mulwijskim. Wątek dla spekulantów
« Odpowiedź #2 dnia: 17 Października 2020, 10:03:03 »
Według tradycyjnej chronologii mamy więc okres od 28 października 312 roku do końca marca 313 roku. W sumie nawet nie pół roku, a jakieś pięć miesięcy.
W niuansach czwartowiecznych poruszam się raczej niezgrabnie, więc piszę tylko dla samej uciechy ze spekulacji tego typu :-)

Nie da się tej gumki naciągnąć trochę w drugą stronę? Tj. dopóki nie wiemy, kto zwycięży na wschodzie bijemy na wszelki wypadek w Rzymie monety i z Licyniuszem i z Maksyminem, niezależnie od bieżących sojuszy? Dawało by to co najmniej półtora dodatkowego miesiąca (w wersji "tak, wieści o bitwie pod Adrianopolem, które właśnie nadeszły, są wystarczające, żeby przestać oglądać gębę tego zdraycy Maksymina"), a może i pół roku (w wersji "tak, rozmówiliśmy się z agentem, który przybył właśnie z Cylicji, gdzie popełnił samobójstwo Maksymina i znając jego solidność i prawdomówność, możemy uznać temat za zamknięty").
« Ostatnia zmiana: 22 Grudnia 2020, 19:19:20 wysłana przez zenonmoj »

Tomanek

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 152
  • Quaerenda pecunia primum est, virtus post nummos.
Odp: Bitwa przy moście Mulwijskim. Wątek dla spekulantów
« Odpowiedź #3 dnia: 17 Października 2020, 18:30:51 »
Bardzo mi się podoba pomysł podważania wszelkich wyrytych w spiżu obowiązujących kanonów i z wielką przyjemnością przeczytałem ten wywód. Mam jednak pewne zastrzeżenia i stanę po stronie ustalonego i obowiązującego  porządku chronologicznego.

Po pierwsze -  ta znaczna  ilość odmian, nie jest aż tak bardzo olbrzymia, kiedy weźmiemy pod uwagę, że chodzi raczej o sporą ilość wariantów , czyli kombinacji legendy i typu popiersia z odmianą rewersu.

Po drugie – sytuacja w jakiej znalazł się zwycięzca. Przybył do  Rzymu z wielotysięczna armią. Z armią, którą po wielu miesiącach morderczych walk i uciążliwych marszów, należało sowicie wynagrodzić. Konstantyn potrzebował całej masy brzęczących monet, aby opłacić swoich żołdaków. Musiał w tym celu pogonić do tytanicznej roboty pracowników mennic w Rzymie i w Ostii. Nie mógł przecież wypłacać żołdu i nagród w monecie na której nie znajdowała się jego własna facjata zwycięzcy.

Mało tego – skazał na zapomnienie pokonanego szwagra i w związku z tym aktem, monety z portretem Maksencjusza zostały wycofywane z obiegu. Akcja taka mogła spowodować niedobór pieniądza na rynku, któremu należało zaradzić, emitując i puszczając w obieg monety z nowym panem Rzymu  oraz z uznawanymi w tym okresie współwładcami.

W mojej ocenie, należało w krótkim czasie puścić w obieg bardzo duże ilości pieniądza, dla zaspokojenia żądnych nagród żołnierzy oraz w celach propagandowego rozdawnictwa na podbitym terenie. Trzeba było również wymienić krążące w obiegu monety z wizerunkiem pokonanego Maksencjusza.
Te dwa czynniki są przyczyną sprawczą tak masowej emisji monet w tak krótkim czasie.

P.s.
Zakładam jednak, że coś tam Pan schował jeszcze w rękawie i niebawem zapoznamy się z dalszą częścią wywodu…

Tomanek

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 152
  • Quaerenda pecunia primum est, virtus post nummos.
Odp: Bitwa przy moście Mulwijskim. Wątek dla spekulantów
« Odpowiedź #4 dnia: 18 Października 2020, 13:35:37 »
Potrzeba masowej produkcji monet, wcale nie musi wykluczać ich różnorodności i porównanie z monotonną masówką jaką emitowała mennica w Heraklei wcale nie jest trafnym argumentem.

Proszę wziąć pod uwagę dwa przeciwstawne bieguny sposobu emitowania monet. Obrzydliwie nudny i monotonny wschód grecki, gdzie latami i to bez naglącej potrzeby wypuszczano z mennic te same motywy. Przynajmniej od czasów Dioklecjana monety ze wschodnich mennic cechuje koszmarna monotonia, w przeciwieństwie do mennic zachodnich, charakteryzujących  się rozbudowaną gamą wersji rewersowych, jak i wielością typów wizerunków cesarskich na awersach. To są kompletnie dwa przeciwstawne sposoby wprowadzania monet do obiegu. Różnorodny i rozbudowany wariantowo zachód, w opozycji do monotonnego i ubogiego typologicznie wschodu. Tak było już za czasów Dioklecjana doby przed reformą monetarną i tak było w okresie współwładzy Konstantyna z innymi panującymi.

Proszę spojrzeć na różnorodną wariantowo tzw. „gwiazdeczkową” emisję z Londinium. Tylko dla jednej jej części, oznaczonej na rewersie -/*//PLN, mamy zaledwie 110 odmian i to wyłącznie odnotowanych w RIC VI, a dobrze zdaje sobie Pan sprawę ile kolejnych wariantów odnotowała Helene Huvelin oraz Pan osobiście na stronie Not In RIC. Prowincjonalna mennica, emitująca monety na potrzeby garnizonów i lokalnej społeczności Brytanii, wypuszcza tak zdumiewającą różnorodność monet w stosunkowo krótkim czasie. Może Konstantyna cechowało zamiłowanie do autoprezentacji w sposób bardzo rozbudowany i urozmaicony, a może była to cecha szczególna dla mincerzy zachodnich, którzy produkując masowe ilości pieniądza, tworzyli różnorodne warianty dla uniknięcia schematyczności i monotonii.

Pisze Pan, że 134 odmiany wyemitowane w Rzymie w okresie około  sześciu miesięcy, to strasznie dużo. Owszem, jest to spora ilość wariantów, ale powtórzę kolejny raz, że była to potrzeba chwili, kiedy należało puścić w obieg całe wory pieniędzy dla opłacenia własnej armii, zastąpienia będących w obiegu monet z podobizną i legendą Maksencjusza (podkreślam - skazanego na zapomnienie) oraz dla zaspokojenia bieżących potrzeb propagandowych. Na marginesie, jedna z płaskorzeźb na łuku Konstantyna obrazuje idealnie ten system 500+ nowego władcy Rzymu. Nie można jednocześnie zapominać o tysiącach pokonanych żołnierzy Maksencjusza. Ich również należało pozyskać i zagospodarować, a ci zapewne posiadali kabzy  bardzo wypchane monetami z wizerunkiem Maksencjusza i te monety również należało szybko wymienić na obowiązujące po zmianie władzy w Rzymie.

Teraz dla odmiany stanę po drugiej stronie barykady i zapytam o dwa argumenty przemawiające za wersją z 311 rokiem.

Eutropiusz piszący swoje Breviarium prawie 60 lat od wydarzeń wspomina, że Konstantyn wszczął wojnę przeciw Maksencjuszowi w piątym roku swojego panowania. Za Eutropiuszem w VIII wieku stwierdzenie powtarza Paweł Diakon. Jeśli przyjmiemy wyliczankę od czasu w którym Konstantyn uzyskał tytuł augusta, to 312 rok pasuje idealnie. Co jednak, jeśli uznamy za wiążące odliczanie od czasu proklamowania Konstantyna na cezara w Eboracum 25 lipca 306 roku? Początek wojny będzie musiał zmieścić się do lipca 311 roku! Oczywiście początek konfliktu nie musi być jednoznaczny z rozpoczęciem inwazji przez Konstantyna, gdyż ta mogła nastąpić dopiero po solidnych przygotowaniach, wiosną 312 roku.

Druga wątpliwość jest natury menniczej. Zarówno Sutherland w VI tomie RIC, jak Drost i Paolucci uznają, że północne mennice Maksencjusza (Aquileia i Ticinum) nie emitowały monet już od około połowy 310 roku. Jakiś rywal zajął przed 312 rokiem te terytoria, czy ewentualna ewakuacja mennic była następstwem ustawicznego zagrożenia ze strony Licyniusza?
Jeśli stanęła Aquileia i Ticinum, a jeszcze wcześniej mennica w Kartaginie, to całość produkcji monetarnej pod władzą Maksencjusza  spoczęła na barkach mincerzy z Rzymu i Ostii. Z drugiej strony, jeśli rozbudowano te dwie mennice, to Konstantyn zdobywając Rzym w październiku 312 roku dysponował sporymi fabrykami monet, wraz całą armią mincerzy zaprawionych w masowej produkcji. W ten sposób zataczamy koło i wracamy do gigantycznej masy monetarnej wyemitowanej w krótkim okresie po zajęciu Rzymu przez Konstantyna.


Tomanek

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 152
  • Quaerenda pecunia primum est, virtus post nummos.
Odp: Bitwa przy moście Mulwijskim. Wątek dla spekulantów
« Odpowiedź #5 dnia: 18 Października 2020, 18:45:44 »
Rozumiem, że w głębi serca stał się Pan zwolennikiem rozegrania przełomowej bitwy przy Moście Mulwijskim w październiku 311 roku. Proszę jednak wskazać mi jakiekolwiek ślady ustawodawcze, epistolarne,  lub jakiekolwiek inne inskrypcje wskazujące na fakt, że Konstantyn opanował Rzym i cały teren obecnej Italii już w 311 roku.

Przyznaję się, że sam wielokrotnie stawałem na stanowisku, że brak dowodu istnienia, nie jest jeszcze dowodem nieistnienia, jednak w tym konkretnym przypadku, ta cisza dla roku 311 aż boli.

Dla zobrazowania zdolności twórczych mennic Konstantyna, przypomnę Panu jedną jedyną trewirską wersję monet z rewersem BEATA  TRANQVILLITAS. Jedna mennica, zaledwie dwie oficyny, a przez dwa lata emisji mamy aż 60 wersji legend awersu, 93 typy popiersia awersu, co dało łącznie 699 odmian tej jednej monotonnej rzekomo monety. Nie było przecież parcia na masową emisję. Taka najzwyklejsza w świecie inwencja twórcza i tyle. Nawet jeśli zredukujemy ilość wariantów do zagadkowego  okresu 6 miesięcy emisji rzymskich, to i tak wyjdzie nam ilość 175 wariantów (wyłącznie samych brązów) w przeliczeniu na problematyczne dla Pana pół roku.

Jednak można!

Tomanek

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 152
  • Quaerenda pecunia primum est, virtus post nummos.
Odp: Bitwa przy moście Mulwijskim. Wątek dla spekulantów
« Odpowiedź #6 dnia: 18 Października 2020, 19:55:46 »
Nawet jeśli policzyłem warianty odnotowane przez Altena, a opublikowane przez Zschuckego (699 odmian w okresie dwóch lat / 175 w czasie sześciu miesięcy), których bez liczenia (powtarzam za Panem)  jest w RIC VI” zaledwie” 108, to i tak proporcja naglącej potrzeby sytuacji monetarnej w Rzymie końca 312 roku, w stosunku do stabilnych czasów 321-323 r., wystarczająco tłumaczy rzekomy przerost produkcji w mennicy stołecznej.

Widocznie Konstantyn był zwolennikiem rozmaitości… Może właśnie ta mnogość i różnorodność emisji miała przykryć wymazanie z historii szwagra? Szukając współczesnej analogii – taki Lech K. na wystawie rocznicowej w Berlinie, w  miejscu autentycznego Lecha W.  Propaganda historyczna lubi chadzać podobnymi ścieżkami… Jedni fałszują historię, inni przykrywają fakty workami pieniędzy, a są i tacy, którzy czynią jedno i drugie jednocześnie  :-X :-X :-X :-X :-X :-X :-X :-X :-X :-X

Mutaxi

  • Członkowie TPZN
  • Stały bywalec
  • *
  • Wiadomości: 228
  • Sine Cerere et Baccho friget Venus
Odp: Bitwa przy moście Mulwijskim. Wątek dla spekulantów
« Odpowiedź #7 dnia: 18 Października 2020, 20:18:55 »
Salve,

Panie Lechu, najpierw o formie i treści, Pański post czyta się z przyjemnością, wnosi on coś nowego w temacie i pobudza do myślenia, zatem 3 officia retoryki spełnione. Sądzę, że osiągnął Pan swój cel, materiał jest dobrze wyważony od strony popularnonaukowej i zachęca do kwerend historycznych i numizmatycznych.

Nie jestem mocny w dominacie, zatem skupię się jedynie na argumentacji Pana w kwestii odmian, tu przyznaję, jest ona ciekawa i spójna logicznie. Argument o dłuższym okresie emitowania jest moim zdaniem, mocny.

Skłoniony do spekulacji, oczyma wyobraźni widzę, że część mincerzy związanych z poprzednią władzą ucieka, a część, choć niechętna nowej władzy zostaje i podejmuje pracę dla Konstantyna, sam Konstantyn wiedzie też swoich mincerzy. W mennicy rzymskiej dochodzi do sporej reorganizacji. Jest to czas, w którym mennica, w początkowym okresie, zdecydowanie nie przedstawia „pełnej zdolności bojowej”, sama władza pewnie też woli, żeby jej monety bili ludzie z nią związani. Zatem dużo nowej monety na rynku powinno oznaczać raczej długie, jednolite serie.

Można spróbować zweryfikować tę hipotezę przez policzenie stempli dla danych wariantów, pewnie ktoś już to zrobił. Pracuję w środowisku przemysłowym i poprawa efektywności o 5% w ciągu 2 lat to mistrzostwo świata, osiągamy to przez wydłużanie cyklu produkcji jednego asortymentu, unikanie zmian tzw. change-overs i ograniczanie różnorodności, bo to rozchwiewa proces i powoduje zwiększenie  odpadu. Zatem 1000% to niebywały wzrost efektywności.  Zdaję sobie wszakże sprawę, ze mennica za Konstantyna to manufaktura, a nie przemysł. Czy przy tej mnogości odmian obserwujemy pogorszenie stylu, co mogłoby sugerować presję czasu?
 
A.
« Ostatnia zmiana: 18 Października 2020, 21:35:18 wysłana przez Mutaxi »

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: Bitwa przy moście Mulwijskim. Wątek dla spekulantów
« Odpowiedź #8 dnia: 19 Października 2020, 09:21:39 »
noszę się z zamiarem napisania czegoś tam numizmatycznego
Trzymam kciuki, żeby "to coś" nabrało konkretnych kształtów i objętości! Co do Pana stylu pisania nie mam żadnych wątpliwości, że będzie się to czytało świetnie.

Jakiś miesiąc można by jeszcze dodać, aczkolwiek przyzna Pan, że trochę niezręcznie byłoby wobec sojusznika (tj. Licyniusza) wybijać na monetach jego szlachetną fizys w towarzystwie gęby łobuza, który go właśnie zaatakował. Mógłby przecież ten sojusznik pomyśleć sobie coś brzydkiego i na przykład w ostatniej chwili dogadać się z tym okropnym Maksyminem.
Pytanie, czy Pan Szwagier miał bezpośredni wgląd dzień po dniu w sytuację w mennicy oddalonej jakby nie było ładnych parę setek mil od miejsca jego aktualnego pobytu? Mógł mieć swoich ludzi, mógł nie mieć. Mennica miała swoją organizację, w razie czego można pociągnąć nadzorcę mennicy/danej oficyny za zbyt długie wdrażanie nakazanych zmian :-)

Co do zmiennej różnorodności w kolejnych okresach to należy jeszcze moim zdaniem wziąć pod uwagę, że model "cesarz nakazał bić taką i taką monetę" jest zapewne mocno uproszczony. Tak naprawdę nie wiemy, jak wyglądał cały proces projektowania danego wyobrażenia. Administracja rzymska może nie mnożyła etatów ponad potrzebę, ale raczej też nie było tak, że cysarz pan przychodził do mennicy, wyciągał z sakwy naszkicowane w czasie nudnej uczty tabliczki ze szkicami i mówił "wicie-rozumicie od dzisiaj bijecie to i to". Być może był jakiś konkretny urząd, odpowiadający za ogólną wizję i zmiana takiego delikwenta potrafiła wywołać kolosalne zmiany, także jeśli chodzi o różnorodność typów. Wcześniej, tj. np. w wieku II można by spekulować, czy mógł to być procurator a rationibus (mniej więcej odpowiednik ministra skarbu), czy też bliski zarządowi mennicy procurator monetae czy członek endemicznego kolegium tresviri monetales, którego obowiązki w czasach pryncypatu są mocno mgliste. Ponieważ chyba żaden z tych urzędów nie przetrwał dłużej niż do reform Dioklecjana, niewiedza o procesie koncepcyjnym jest jeszcze większa :-)
« Ostatnia zmiana: 22 Grudnia 2020, 19:20:12 wysłana przez zenonmoj »

Booboo

  • Rada Oficerów TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 1 332
Odp: Bitwa przy moście Mulwijskim. Wątek dla spekulantów
« Odpowiedź #9 dnia: 19 Października 2020, 13:10:27 »
Nie mój to obszar zainteresowań ale czyta się Was panowie wyśmienicie.
Chapeau bas :exclam:

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: Bitwa przy moście Mulwijskim. Wątek dla spekulantów
« Odpowiedź #10 dnia: 20 Października 2020, 10:29:26 »
Pytanie, czy Pan Szwagier miał bezpośredni wgląd dzień po dniu w sytuację w mennicy oddalonej jakby nie było ładnych parę setek mil od miejsca jego aktualnego pobytu?

Pytanie, do kogo w takim razie byłby skierowany ten przekaz propagandowy, bo Licyniusz z pewnością miał nie gorszy wgląd niż Maksymin (a raczej znacznie lepszy, bo był jednak bliżej) i to on by się pierwszy dowiedział, że jego szwagier (tj. Konstantyn) wciąż bije monety z Maksyminem niż Maksymin zdążyłby się dowiedzieć, że wciąż jest jakby uznawany przez Konstantyna, więc mosty jeszcze nie zostały spalone. Sądzę, że Konstantyn nie zaryzykowałby wzmożenia w tak nieodpowiedzialny sposób podejrzliwości u Pana Szwagra, tj. Licyniusza.
Przekaz może być różny dla różnych odbiorców. Zwykli zjadacze chleba widzą chwałę nowego władcy stolicy i jego współcezarów ujętą w nowe, jakże liczne wyobrażenia. Pan Szwagier wie mniej więcej, co tam powinno się znajdować i interesuje go bardziej czy facjata Maksymina zniknęła już z nowych monet, czy nie. A jeśli nie ma swoich ludzi bezpośrednio zaangażowanych w produkcję, musi opierać się na przekazie od Konstantyna, który wcale nie musi dokładnie relacjonować faktycznego stanu prac mennicy :-)

Oczywiście nawet gdyby coś tam dało się w ten sposób naciągnąć, to nie jest to jakaś zauważalna różnica.

My nad tymi detalami deliberujemy, a to wszystko mógł być swobodny indywidualny gust aktualnego zarządcy mennicy czy nawet cieszącego się największym prestiżem majstra. Może w Rzymie po zajęciu go przez Konstantyna wybijano tyle odmian, bo nowy zarządca chciał się pochwalić, jakich to ma wszechstronnie uzdolnionych fachowców gotowych wykonać dowolne zlecenie najjaśniejszego pana, na przykład na piękną złotą donatywę. Czyli byłby to jakby jego folder reklamowy, kompletnie bez szerszego znaczenia politycznego.
O to mi mniej więcej chodziło - ostateczna różnorodność mogła zależeć nie od woli cesarza, która mogła być wyrażona na pewnym poziomie ogólności, ale od urzędnika/urzędników zlecających bezpośrednio prace lub też nawet częściowo od majstrów z fantazją. Stąd też sytuacja po roku 324 mogła być zgoła odmienna nawet przy tych samych wytycznych Konstantyna, który zdążył międzyczasie wymienić Koncepcyjnego na postać bierną, mierną, ale wierną.

Ponieważ chyba żaden z tych urzędów nie przetrwał dłużej niż do reform Dioklecjana, niewiedza o procesie koncepcyjnym jest jeszcze większa :-)

Ale co oni naprawdę robili (i czy w ogóle robili cokolwiek) na poziomie hełmów i szlaczków w konkretnych emisjach, nie mam pojęcia. I chyba nikt nie ma.
Chodziło mi tylko o zaznaczenie, że jakiś taki urzędnik koncepcyjny prawdopodobnie istniał. Czy był to jeden z wymienionych (można gdybać że raczej procurator a rationibus raczej nie), czy ktoś, o kim historia głucho milczy, tego się raczej nie dowiemy.
« Ostatnia zmiana: 22 Grudnia 2020, 19:21:41 wysłana przez zenonmoj »

Julek C

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 1 570
Odp: Bitwa przy moście Mulwijskim. Wątek dla spekulantów
« Odpowiedź #11 dnia: 20 Października 2020, 15:49:12 »
Bardzo ładnie Wam panowie się spekuluje, a nam przyjemnie się czyta. Trudno mi się w takie spekulacje wdawać, bo uważam, że w tym równaniu jest za dużo niewiadomych, ale powiem jedno, kiedyś, jak w mojej firmie zmienił sie prezes i wprowadził w firmie politykę kija i marchewki, to kreatywność kierowników i wydajność pracowników wzrosła o 100 %, a sprzedaż o 120%, tak więc wszystko zależy od szefa.

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: Bitwa przy moście Mulwijskim. Wątek dla spekulantów
« Odpowiedź #12 dnia: 20 Października 2020, 17:18:31 »
wszystko zależy od szefa.
Tyle że tych szefów może być kilka poziomów, szczególnie w firmie państwowej. Szef wszystkich szefów nie musi mieć ochoty i czasu nadzorować dokładnie wszystkich firm, które mu podlegają, jeśli ma zaufanego podwładnego będącego skądinąd też szefem :-) Nie każdy jest Hadrianem, który podczas swoich podróży inspekcyjnych uczył żołnierzy rzucać włócznią, matematyków liczyć, poetów pisać wiersze itp ;-)

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: Bitwa przy moście Mulwijskim. Wątek dla spekulantów
« Odpowiedź #13 dnia: 20 Października 2020, 17:39:06 »
w późniejszych czasach widać jak w trakcie panowania Konstantyna postępuje stopniowo redukcja odmian, wszystko staje się coraz bardziej sztampowe: legendy, popiersia, przedstawienia na rewersach. Jakby ktoś brał tych rozdokazywanych mincerzy zachodnich za twarz. Więc jak to - dzieje się to tak samo z siebie?
Duch czasu robi swoje, czasem w sposób praktycznie niezauważalny dla żyjących w danym okresie. Trzymając się analogii z monetami - kto i w jaki sposób zadecydował na przełomie lat 70 i 80, że polskie obiegówki maja być brzydkie i banalne? Te wszystkie piątki z rybakiem, dziesiątki z Kopernikiem czy nawet późniejsze z Mickiewiczem lub Prusem może szczytem możliwości artystycznych nie były, ale w porównaniu do późniejszych, topornych "nominał i orzeł" jednak miały coś w sobie. Nawet koszmarna wizja gierkowskiego bloku pływającego w zbożu wymagała większej fantazji niż zastępujące je zwykłe dwudziestki, używane później jako żetony telefoniczne. Może ktoś miał taką wizję, albo może faktycznie zeitgeist tutaj zaingerował? Pewne pokolenie artystów (i to nie tylko tych rzeźbiących w małych formach) odeszło, a kolejne nie chciało albo nie umiało stworzyć własnej estetyki (skoro aby być artystą wystarczy malować numerki od 1 do 12349023840 że tylko o tych bardziej obyczajnych pomysłach wspomnę, to po co trzymać się jakiś reguł, złotych podziałów, kompozycji itp, itd?).

Podobnie z IV wiekiem. Może należałoby popatrzeć na tą sytuację jako na odbicie stanu sztuki w szerszym sensie? Duże państwowe zamówienia na ozdabianie budów publicznych kończą się z początkiem III wieku, prywatnych zleceń też raczej ubywa... kiedy Konstantyn buduje swój łuk, nie może (ma trudności? bo pieniędzy chyba mu nie brakowało?) znaleźć odpowiedniej ekipy do pokrycia go w całości odpowiedniej klasy płaskorzeźbami, więc rozbiera na ten cel kilka obiektów zbudowanych przez swoich poprzedników z wieku II. Może zaczęło się właśnie wyczerpywać pokolenie będące w stanie stworzyć bardziej skomplikowane monety/rzeźby, a ich następcy nie potrafili doścignąć ich finezji?
« Ostatnia zmiana: 22 Grudnia 2020, 19:22:06 wysłana przez zenonmoj »

 

R E K L A M A
aukcja monet