Małe sprostowanie do mojej wypowiedzi, sprzedający to jednak ta sama osoba która zakupiła ten zbiór. Sprzedaż w tym domu aukcyjnym i to całego zbioru w jednym momencie nadal jest zaskakująca - zwłaszcza że nie mieliśmy do czynienia z odpowiednią promocją aukcji (sam bym rok promował takie wydarzenie) i nadal prezentacja pozostawia wiele do życzenia. Mam nadzieję że będą papierowe katalogi z dobrymi opisami bo pamiątka byłaby z tego ciekawa.
Witam
A jak uważam że sprzedaż tej kolekcji rozegrana jest bardzo dobrze.
"Sprzedaż w tym domu aukcyjnym..." [DESA]
Gdyby ten zbiór został opisany przez numizmatyków i zaoferowana przez numizmatyczny dom aukcyjny, klientom obecnym na rynku numizmatycznym to miałby mniejsze szanse na sprzedaż.
Tutaj zbiór opracowany jest przez laików w kwestii numizmatyki, ale jednocześnie zaoferowany przez doświadczony dom aukcyjny - instytucję mając ponad 50% udział w obrocie na polskim rynku sztuki.
Znawcą numizmatyki zainteresowanym zakupem tych walorów w zasadzie nie sprawia to żadnej różnicy - i tak pojadą na miejsce i obejrzą oraz ocenią monety po swojemu. Co więcej, będą mieli rozbudzoną nadzieją że tylko oni widzą coś, czego nie widzą inni. Ale podstawowym atutem tutaj jest to, że informacja o tym zbiorze trafi przed wszystkim do licznego grona codziennych klientów Desy, kupujących sztukę, często na wysokich poziomach cenowych. Część z nich być może pierwszy raz zwróci uwagę na numizmaty, a niektórzy bardzo prawdopobnie że pod wpływem impulsu zdecydują się na wejście w ten rynek. Desa z entuzjazmem przedstawia wyjątkowość zbioru, a estymacje wielu walorów wcale nie wyglądają na wysokie z punktu widzenia rynku sztuki. A jednocześnie są na tyle znaczne, aby zainteresować osoby szukające konkretnych walorów.
"... i to całego zbioru w jednym momencie..."
Najlepsze z możliwych posunięć. Podobnie mówiono o sprzedaży przez nas kolekcji Średniowiecza jako całości
https://gndm.pl/pl/auction/-/739?p=1Nie było osoby która by to pochwaliła przed aukcją. W zasadzie wręcz przeciwne, wszyscy mówili że powinno się to sprzedawać przez lata, a w najlepszym przypadku przynajmniej rozdzielone na dwie aukcję. Ale wówczas nie byłoby efektu WOW, który mocno przykuł uwagę przed aukcją i przełożył się na abstrakcyjnie wysokie ceny wielu pozycji - przynajmniej z punktu widzenia ówczesnego rynku - bo obecnie to już wiele wydaje się atrakcyjnych
. Jednocześnie dzięki takiem skupieniu uwagi praktycznie nic nie przemknęło w tej kolekcji niezauważone i niedowartościowane.
Tak samo jest z kolekcję zaoferowaną przez Desę. To właście wielkość tej kolekcji i liczność obecnych w niej rzadkich pozycji pobudza wyobraźnie i skupia uwagę. I to jest właśnie jej siła. Jednocześnie najlepszą robotą robi tutaj 50 dukatów wystawione z szacunkami rzędu 2 miliony. Niezależnie od tego czy ono się sprzeda, to i tak już wykonało swoją robotę. Stało się lokomotywą zbioru i sprawiło że informacja o tej sprzedaży w sposób naturalny zostało szeroko podchwycona przez media, bo nic tak nie pobudza wyobraźni jak wysokość sumy.
Pierwsze zdanie z notki PAP to "Blisko trzy miliony złotych – tyle może być warta pięćdziesięciodukatówka z 1621 roku." Gdyby nie wielkość tej kolekcji i nie 50 dukatówka to takie wpisy jak ten
https://www.wnp.pl/finanse/xvii-wieczne-dukaty-na-wystawie-i-aukcji,432645.html nie wyrastały by jak grzyby pod deszczu w mediach nie branżowych.
W ogóle chyba po raz pierwszy PAP zamieścił notkę o sprzedaży numizmatów, a to już coś.
"...nie mieliśmy do czynienia z odpowiednią promocją aukcji..."
Promocja moim zdaniem tej kolekcji jest właściwa - szeroko rozbudza emocje.
Owszem, nie widzimy jej wszędzie w naszym środowisku, tak jak się przyzwyczailiśmy - na grupach numizmatycznych Facebooka, forach tematycznych itp. - ale to nie ten klient docelowy dla tych monet. Rynek numizmatyczny i tak zauważył sam tę kolekcję i się nią emocjonuje. Promocja domu aukcyjnego skierowana jest tu na rynki zewnętrze, bo tak naprawdę stamtąd może się pojawić istotny klient podchodzący do całości. Rynek numizmatyczny będzie chciał jedynie wyłuskać pojedyncze rodzynki i potencjalne okazje.
"...sam bym rok promował takie wydarzenie..."
Nic bardziej błędnego. W obecnych czasach szybkiego przepływu informacji to jak strzelenie sobie w stopę. Obecnie bardzo łatwo i szybko można wzbudzić emocje, ale i bardzo szybko one gasną. Trudno skupić uwagę na długo. Zbyt długa promocja takiego zbioru mogła by przynieść wręcz odwrotny efekt. Spowszechniałby on, opatrzył się, czy wręcz znudził. Potencjalni zainteresowani mieliby zbyt dużo czasu do zastanowienia, analiz itp. a pierwotnie wzbudzony impuls emocjonalny by zgasł. Ja o tej aukcji dowiedziałem się zapewne około 10 dni temu, do aukcji zostało jeszcze aż 8 dni - dłuży mi się to
"...nadal prezentacja pozostawia wiele do życzenia..."
W moim odczuciu jest po prostu dostosowana do klienta, do którego jest kierowana, a każdy komu to nie wystarcza ma możliwość pojechać i zobaczyć monety na żywo - dokonać własnej oceny.
W moim odczuciu decyzja o takiej sprzedaży zbioru - która wydaje się być nietrafiona - właśnie przy tym zbiorze może okazać się najlepszą.
Pozdrawiam
Damian Marciniak | GNDM.pl