Zdaje się, że możliwe są tu zasadniczo cztery stanowiska:
1. Radykalne. MK nie powinno artystom dawać żadnych pieniędzy. Możliwy argument: w XIX wieku w ogóle nie było MK, a i bez tego mieliśmy Mickiewicza, Chopina i Matejkę. Najlepiej więc byłoby MK zlikwidować. W ostateczności mogłoby MK dbać wyłącznie o "narodową substancję" kultury: o mające już swoją historię budynki teatralne, galerie, filharmonie, biblioteki etc.
Mnie się najbardziej podoba to. Przy czym zdaję sobie sprawę, że nijak nie jestem w stanie przekonać do mojego zdania jakiejkolwiek kwalifikowanej większości i że jestem po prostu świrem, które podobają się rzeczy "stare, przebrzmiałe i niemodne". Wszak sztuka ma iść z postępem. Skutek jest taki, że architektów czy rzeźbiarzy, którzy potrafią zaprojektować/wyrzeźbić jakiś miły dla oka klasyczny kształt po prostu nie ma (obym się mylił). W końcu to już trzecie czy czwarte pokolenie dekonstruuje, odbrązawia, szuka nowych form wyrazu itepe. Skutkiem tego mamy pomnik (nawet nie wiem czy realizowany, czy tylko na razie omawiany) Led Zeppelin w Warszawie. A miał być łuk triumfalny.
Historycznie sprawdzały się czasem mecenaty prywatne - jak kogoś stać i ma ochotę, niech funduje. Nawet jak to będzie kiczowate do n-tej potęgi to straty pieniędzy podatnika nie będzie. A może czasem raz na sto zleceń trafi się ktoś, kto będzie wiedział dokładnie czego chce i jak ktoś mu przyjdzie z projektem pomnika śrubokręta to go po prostu wyrzuci za drzwi i poczeka na kogoś, kto będzie spełniał jego wymagania.