Witam!
Ukazał się nowy, 9 nr WPN, a w nim bardzo ciekawy artykuł pt.: „Kwartniki śląskie na rynku antykwarycznym”, poświęcony występowaniu kwartników na rynku aukcyjnym w latach 2004-2017.
Bardzo się cieszę, że Pan Dawid Maciejczuk poszerzył grono miłośników i badaczy śląskiego mennictwa średniowiecznego – szczególnie okresu kwartnikowego 😊. W kontekście wystąpienia w ostatnich latach kilku skarbów monet średniowiecznych na Dolnym Śląsku, Wrocław staje się ważnym ośrodkiem badań nad mennictwem tego okresu 😊.
Chciałbym jednak odnieść się do wyżej wymienionego artykułu, który w mojej ocenie wymaga pewnego niewielkiego komentarza - takiego „okiem kolekcjonera”. Mam nadzieję, że Autor, jeśli to czyta, nie poczuje się w żaden sposób dotknięty, nie to jest moim zamiarem – wręcz przeciwnie.
W części katalogowej artykułu zamieszczone zostały zdjęcia (wraz z opisem) kwartników, które udało się zarejestrować na rynku. Jest to świetny materiał porównawczy. Niestety, w kilku przypadkach opisane monety są falsyfikatami antykwarycznymi, czego Autor był świadom, zamieszczając stosowną informację (wraz z przypisem) na str 32. W mojej ocenie jednak taka informacja powinna również znaleźć się przy opisie pod zdjęciami, ponieważ bardzo ułatwiłoby to pracę z częścią katalogową. Przyznam się, że trochę mnie zaskoczył fakt, iż w katalogu falsyfikaty zostały pomieszane razem z monetami oryginalnymi (bez stosownego opisu). Znacznie lepszym rozwiązaniem, wg mnie, byłoby umieszczenie ich na końcu katalogu, np. w formie aneksu. Monety będące fałszerstwami antykwarycznymi to: poz. nr 1 na str. 48 (Fbg 158); poz nr 1 na str. 58 (Fbg 233), nr 4 ze str. 60 (Fbg 246), poz. nr 2 na str. 66 (Fbg 430) oraz poz. 1 na str. 68 (Fbg -). Tą ostatnią pozycję WCN zresztą wycofał ze swojej oferty 69 aukcji. Jest to szczególnie ważne aby informację o falsyfikatach zaakcentować, ponieważ ich publikacja niejako uwiarygodnia te monety na rynku („no jak to fals, przecie opisany w katalogu”), a jak już zaistnieją w katalogach, to niezwykle trudno będzie to odkręcić.
Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na kwartnika kozielskiego ze strony 56 (poz. 25) - moneta jest opisana jako podwójnie uderzona stemplem, w rzeczywistości jednak jest to moneta wybita na innym typie kwartnika: wół/gwiazda (Fbg 236), czego Autor miał prawo nie zauważyć, nie mając monety w rękach. Jest to jednak bardzo ciekawa moneta, pokazująca być może chronologię względną bicia kwartników (typ głowa byka/gwiazda – jest wcześniejszy od kozielskiego), a także może być ważnym argumentem za tym, aby uznać, iż oba typy monety wyszły z jednej mennicy (Głogów? Wołów?). Warto się jej bliżej przyjrzeć.
Ponadto kwartnik CLIPCVS BAVWHRI ze str. 49 (poz. 10) oraz kwartnik ze str. 52 (poz. 32) to w rzeczywistości ta sama moneta – przez co liczba nowych egzemplarzy powinna wynieść 36 szt. (jest 37).
Na koniec jeszcze drobna informacja odnośnie literatury: parwus byk/gwiazda wymieniony jako nieopisany w literaturze, został jednak zauważony i krótko opisany w kwartalniku GROSZ z 2016r. Nie jest to jednak żaden zarzut do Autora – GROSZ jest czasopismem regionalnym, niszowym i trudno wymagać, aby Pan Damian Maciejczuk znał wszystkie periodyki na rynku.
Podsumowując: artykuł ważny, porządkujący informacje o kwartnikach na rynku i jednocześnie ciekawie napisany. Mam nadzieję, że Autor nie obrazi się śmiertelnie na moje trochę krytyczne słowa i jeszcze nieraz będzie okazja przeczytać interesujące teksty np. o kwartnikach. Po cichu liczę również, że powstanie porządne dzieło/katalog obejmujący ten niezwykle ciekawy i zagmatwany okres w numizmatyce śląskiej… Może coś na wzór Silesiorum Moneta?
Pozdrawiam,
Waldek