O ile dobrze kojarzę a nie wiem na 100% bo właśnie skończyłem butelkować kolejną warkę piwa a to siłą rzeczy nie mogło odbyć się bez alkoholu...
więc:
Leszek oprócz intensywnego udzielania się wątku antycznym za co wszyscy byli mu wdzięczni udzielał się w wątkach polityczno/religijnych etc. i to w taki sposób za co (prawie) wszyscy mieli go dość. W pewnym momencie jakoś tak stało się, że Lechu walnął focha i na jakiś czas zaprzestał akcji "dywersyjnych" w postaci (jak w jednym z ostatnich) przygłupich wątków w stylu "A może ktoś lubi aborcję...". Jednak czas pandemii sprzyjał i nie wytrzymał napięcia co zaowocowało tymże wątkiem, który skończył się... kolokwialnie mówiąc shitstormem. Nie zwarzywszy na to Leszek zaczął nowy wątek, gdzie w sposób godny 8-latka zaczął żalić się na osoby, które rzekomo go prześladują (tak, m.in. ja byłem tym sadystycznym oprawcą) i on ich wrzuca do "listy szind.. zakazanych. Każdy zainteresowany obśmiał to "wydarzenie". Niedługo po tym nastał nowy regulamin TPZN, który musieliśmy "wirtualnie podpisać" by dalej móc uczestniczyć w forum. Była tam o ile dobrze pamiętam mowa o braku odniesień do polityki czy religii... Lechu widocznie nie mógł przełknąć piguły, która go kasowała w wątkach "poza-antycznymi" więc poprosił moderatora (bo sam nie mógł, ach ten ból niemożności działania...) o skasowanie całych XX lat swoich wpisów na TPZN. Ponoć, niby przez jakieś wywrotowe i reakcyjne jednostki ale tak naprawdę nikt nic nie wie i jedyne co zostało to dziury w dyskusjach. Ogólnie jak wspomniałem zachowanie godne dziecka. Można się rozejść, nic ciekawego... Jak już wspomniałem szkoda wiedzy w każdej postaci ale skoro ma się to tak rozgrywać to lepiej, żeby faktycznie na TPZN określenie (wszelkiej maści) "obrażalskich" zamieniło się na "Lech Stępniewski". Ot, taki Herostrates naszego forum...