Zgodzę się z tym, że ewentualne późniejsze bicie (jeśli miało miejsce) nie powinno być wliczane do oficjalnego nakładu. Czyli tak naprawdę przy tego typu próbnych monetach najpierw należy zweryfikować nakład. Jeśli Pan cytuje stare czasopismo, a Pan Parchimowicz jak rozumiem podaje nakład w ilości 300 sztuk. To po prostu trzeba zapytać autora katalogu na jakiej podstawie ustalił taki nakład. Była świetna okazja, bo na fb GNDM można było zadawać pytania Panu Parchimowiczowi.
Kolejna sprawa to przed zainteresowanymi osobami jest świetny temat do rozwinięcia. Najpierw zrobić kwerendę aukcyjną, następnie muzealną. Rozdzielić to na egzemplarze bite normalnie i skorodowanymi stemplami. Dotrzeć do Pana Parchimowicza czy też innych osób piszących o tej monecie. Dalej samemu napisać artykuł, w którym przedstawi się uzyskane dane. Ewentualnie podważy obiegowe informacje. Proszę pamiętać, że dopiero na podstawie czegoś takiego Domy Aukcyjne mogą ewentualnie wprowadzić na przyszłość korekty w swoich opisach.
To samo dotyczy sposobu fotografowania. Nie wystarczy „gardłować” na forach, że to pewnie lipa, bo rant jest taki czy inny. Tutaj potrzebne jest wykazanie, że oryginalne bicie miało rant taki, a na pokazanym falsyfikacie rant jest taki. Przedstawienie argumentu za tym żeby przy specyficznych monetach firmy numizmatyczne dodawały zdjęcie rantu.
Na to jednak musi być argument. Lub chociaż prowadzona korespondencja z firmą z prośbami o pokazanie potrzebnego zdjęcia.
Jeśli właściciel WCN napisał:
Klipa jest prawdziwa, tylko wybita skorodowanymi i wypolerowanymi stemplami.
To może gdzieś w annałach pism, wiadomości z czasów II RP są informacje o metodzie wytwarzania stempli. Posiadając jakąś informację można zapytać specjalistę od metali ile czasu musi minąć żeby stempel skorodował. Do tego poszukać analogii z innymi stemplami tego okresu.
To już tylko luźna hipoteza, ale może w mennicy po wybiciu stempel/stemple zostały źle składowane. Czy są jakieś informacje o wypadkach w mennicy? Chodzi mi o awarie skutkujące zalaniem magazynu itp.
Jeśli nic takiego nie ma, a pojawiają się informacje o stemplach po II w. św. to grupa monet wybitych skorodowanymi stemplami powinna być określana mianem – późniejsze bicie w połowie XX w.
Nie znam się na monetach z tego okresu, dlatego moje słowa to tylko luźne uwagi, którymi staram się zachęcić pasjonatów II RP do własnych badań. Oczywiście można kupić monetę, spojrzeć w najlepszy katalog i na tym poprzestać. Jednak uważam, że moneta to nie tylko jej zakup, a przede wszystkim szukanie wiadomości, stawianie pytań.