Bardzo dziękuję wszystkim Kolegom, którzy zareagowali na utworzony przeze mnie wątek. Wasze wpisy już na początku wskazały mi kilka istotnych kwestii.
Z jednej strony upewniliście mnie, że choć wybrałem mało odkrywczą drogę, to jednak w przypadku szerokiego i dobrego jakościowo zbioru, może mieć on też bardzo ciekawy wymiar - pokazanie namacalnie na materiale porównawczym rozkwitu, a później stopniowej dewaluacji świetności antycznego Rzymu.
Z drugiej jednak strony dotarło do mnie, że koniecznie muszę zredefiniować strategię budowania tego zbioru. Dzięki Wam uświadomiłem sobie to już na początku, zanim zdążyłem popełnić niepotrzebne błędy.
Pierwotnie sądziłem, że zbiór będzie niewielki i zamknięty. Stanowić miał jak wspominałem na początku odskocznię pod każdym względem od Polski Królewskiej. Miało być łatwo i przyjemnie. I na dobrą sprawę wobec trudności, które się objawiły powinienem odpuścić. Jednak przyznaję, że temat korcił mnie już dawno, a teraz wciągnął już dość mocno. Na tyle mocno, że kiedyś może okazać się wiodącym...
Dzięki Wam wiem już, że ze biorąc pod uwagę mnogość władców, nie zbiorę kompletu cesarzy, choćby ze względu na niedostępność części materiału. Nie do końca uświadamiałem sobie także na jakie szczeble finansowe będę musiał się wspinać, chcąc zrealizować plan w pierwotnym kształcie, czyli zbierając kompletnie wszystko co dostępne i jedynie w stanach pięknych.
Wiem już, że nawet ograniczenie się do tylko jednego, dowolnego nominału nie załatwi sprawy. Co prawda jestem dość odporny psychicznie i finansowo na bariery kwotowe, ale przy większej ilości takich trudnych do zdobycia pozycji - a tutaj tak się to rysuje - założenie zapełniania każdego braku za wszelką cenę, całą przyjemność może zamienić w udrękę.
A zatem, przynajmniej w fazie pierwszej, odpowiadając Koledze Bebek2006: Panie Karolu muszę ograniczyć się jedynie do cesarzy zachodnich
Nadal nie zamierzam przywiązywać się jedynie do określonego nominału.
W przypadku materiału popularnego podtrzymam zasadę włączania do kolekcji jako reprezentanta jedynie stanu pięknego - zwolni to z pewnością tempo budowy kolekcji, ale w tym przypadku szkoda mi pieniędzy na podmiany, które i tak by się dokonały.
W przypadkach trudniejszych oraz bardzo trudnych do zdobycia i rzadkich w stanach pięknych nie będę silił się na horendalne kwoty, idące w dziesiątki tysięcy złotych, lecz ograniczę do stanów akceptowalnych.
W przypadku monet dostępnych tylko w stanach akceptowalnych lub słabych, a mimo to bardzo drogich powstrzymam się od zakupu.
Jako horyzont czasowy stworzenia szkieletu kolekcji przyjmuję okres 3 lat. W tym czasie i w ten sposób chciałbym pozyskać możliwie największą ilość władców - zakładam, że będzie to 100-150 monet.
W fazie kolejnej przystąpię do stopniowej podmiany monet rzadszych na stany piękne lub w przypadku ich braku na lepsze niż pozyskane do tej pory oraz poszerzanie kolekcji o monety, których do tej pory granice stawiane szaleństwu, nie pozwalały zdobywać.
Wiem, że jest to strategia mało oryginalna, ale w ten sposób rozwój kolekcji będzie wyraźnie zauważalny, co zazwyczaj bardziej cieszy i motywuje do jeszcze większego progresu.
Od pewnego czasu mam też ciągotki do wybrania drogi Kolegi Barnaby, czyli wyspecjalizowania się bardzo wąsko. Zobaczymy co przeważy..