Właśnie, miejsce nabicia na monecie nie ma znaczenia, czyli było raczej przypadkowe. Dwie monety mają nabitą puncę w tym samym miejscu, ktoś zadał sobie sporo trudu, żeby trafić w brzeg monety. Na dodatek zrobił to całkiem starannie. Sądzę, że szczególnie na boratynce było to trudne, siła uderzenia jest spora, brzeg odkształcony, ale punca całkiem wyraźna.
Powiedzmy, że mogę zrozumieć jak to szlachcic trzymał przez 40-50 lat parę woreczków boratynek, żeby jego potomkowie to wykorzystali. Ale to dalej nie wyjaśnia, gdzie mógłby znajdować się folwark, w którym były dostępne woreczki boratynek oraz grosze gdańskie stosunkowo niewielkiego nakładu z jednego rocznika. Wiem, że monety zawsze "wędrowały", ludzie to zbierali. Ale w aż takie przypadki jakoś trudno mi uwierzyć.