O ile podzielam Pańską ocenę, że zaangażowanie organów ściganie sprzedaży falsyfikatów jest niedostateczne, o tyle jako środowisko sami musimy posypać głowę popiołem. Ile z dyskutowanych tutaj przypadków oferowania fałszerstw, czasem nawet dość jawny, było zgłoszonych do policji czy prokuratury? Ja przyznaję, że nie zgłosiłem nigdy takiego przypadku. Czy może ktoś inny z tego forum zgłaszał takie problemy?
Spróbowałem dwa razy - pierwszy i ostatni.
- Skąd Pan wie, że to falsyfikat?
- Jest Pan ekspertem? Ma Pan na to jakiś papier?
- A co to Pana obchodzi, jaki ma Pan w tym interes, że Pan do nas przychodzi?
- Sprzedający jest z Parzęczewa, a Pan zgłasza w Sosnowcu, co Pan myśli, że my tam pojedziemy?
i na koniec - przecież wystawił za 5 złotych, nikt nie licytuje, to o co ten hałas.
Ktoś tu na forum pisał, że bezskutecznie próbował zainteresować policję i chyba NBP chińskimi "kopiami" dwuzłotówek GN - w końcu z formalnego punktu widzenia są to monety obiegowe.
Jedyna potencjalnie skuteczna metoda, to kupić drogo coś takiego, po odbiorze zakwestionować oryginalność, zdobyć opinię eksperta z SNP (o ile stowarzyszenie jeszcze istnieje) i wystąpić z powództwa cywilnego. Tyle, że trwać to może latami.
Na ściganie z urzędu bym nie liczył.
Kiedy funkcjonowała cafe Allegro i "sekcją numizmatyczną" opiekował się Pibyk, ewidentne falsyfikaty, a nawet te mniej ewidentne, ale zgłaszane przez kompetentnych kolekcjonerów były usuwane, konta sprzedawców zawieszane. Później było - i jest nadal - tylko gorzej.