Oczywiście że moneta musi wystąpić w znalezisku luźnym lub skarbie – bo jak inaczej chce Pan jej pochodzenie zweryfikować? Informacja ustna właściciela jest istotna, ale o niczym nie przesądza – przecież może powiedzieć cokolwiek. Tu kłania się podstawa warsztatu historyka (i numizmatyka również): WERYFIKACJA ŹRÓDEŁ. Każde źródło, aby mogło zostać uznane za całkowicie wiarygodne, powinno mieć potwierdzenie w innych, niepowiązanych źródłach. W przypadku tej monety jeszcze na tą weryfikację czekamy, oby nastąpiła jak najszybciej. Sam Pan wspomniał o „mętności źródeł” i ich niedokładności – przyjęcie relacji nawet kilku osób, które widziały tą monetę, za dogmat i pewnik niepodlegający weryfikacji, jest moim zdaniem rażącym błędem metodologicznym. Więc dlaczego przyjmuje się, że ta moneta pochodzi na pewno ze skarbu? Ze względu na rangę i wiarygodność osób, które ją widziały np. Vossberg. Ale to być może ciągle ta sam jedna moneta, a nie kilka innych, których teraz nie ma… i ciągle tylko informacja ustna, że tak było. Polecam artykuł prof. Suchodolskiego: ”Uwaga, Fałszerstwo! O rzekomych znaleziskach denarów z legendą GNEZDVN CIVITAS i innych monetach z czasów B. Chrobrego”. Jak napisałem wyżej, czekamy na potwierdzenie obiegowości tej monety z innego źródła – udokumentowanego znaleziska „skarbu” lub pojedynczego, np. detektorysty. O ile wiem, od 150 lat to się nie udało. I dopóki się nie uda, będziemy skazani na „być może”, „prawdopodobnie”.
Oczywiście, że skarby znajdowano przypadkowo. I dzisiaj też tak jest, ale sposób badania zachowanych skarbów zmienił się znacząco i XIX wieczne wnioski z tych nielicznych badań nie wytrzymały próby czasu. Przykład? Denar Mieszka I – dogmat przez długi czas – wg nowych badań spadł z piedestału, właśnie dlatego, że była możliwość krytycznej weryfikacji skarbów. Inny przykład: denar wrocławski Bolesława Krzywoustego: Pierwotnie większość badaczy uznała go za denara Chrobrego, później B. Śmiałego. Dziś już chyba nikt nie kwestionuje jego przynależności do mennictwa Krzywoustego – właśnie z analizy znalezisk, czy skarbów. A jakie znaleziska i skarby z monetą GNEZDVN CIVITAS można zweryfikować…? No właśnie.
Dziękuję za tę garść odniesień do nowszej literatury, dla mnie oczywistych, ale zapewne pouczających dla osób średniowieczem się nie ekscytujących. Jestem też wdzięczny za wskazówki dotyczące, jak to Pan podkreślił capslock’iem „warsztatu numizmatyka”. Przyjmuję je z życzliwością i uśmiechem
Nie bardzo wiem co zrobić z Pańską odpowiedzią brzmiącą: „Oczywiście że moneta musi wystąpić w znalezisku luźnym lub skarbie – bo jak inaczej chce Pan jej pochodzenie zweryfikować?”
We wcześniejszym wpisie odniosłem się do Pańskiego stwierdzenia, że „nie wiadomo czy [Gnezdvn] był w obiegu, bo go nigdy nie znaleziono podczas badań”, a zatem do okoliczności znalezienia i wykluczenia tym samym innych (przypadkowych i niezarejestrowanych przez archeologów) znalezisk jako wiarygodnych i w związku z tym niewłaściwych do uwzględniania w dociekaniach numizmatycznych. Tu odpowiedzi nie otrzymałem - chyba że to zwykłe przejęzyczenie lub skrot myślowy.
Pisze Pan, że ostrożności nigdy dość. Zgoda. Podpisuję się obiema rękami tylko że…
Zakrzewski opisując historię Gnezdvna również bazował na informacji z którejś tam ręki, a cytowany artykuł popełnił 100 lat po pojawieniu się tej monety. I jak mu wierzyć?
W artykule prof. Suchodolskiego nie znajduję za to jakiejś nadmiernej niepewności (a udało mu się dotrzeć do wcześniejszych źródeł niż Zakrzewskiemu) co do przypisania monety do kujawskiego znaleziska. Widzę za to pewność, że wszystkie opisywane egzemplarze to tak na prawdę jeden i ten sam, obecnie znajdujący się u Czapskich (Pan chyba odbiera autorowi to odkrycie, pisząc że nadal tego nie wiadomo cytuję: „Ale to być może ciągle ta sam jedna moneta, a nie kilka innych, których teraz nie ma… i ciągle tylko informacja ustna, że tak było”)
Idąc tym tropem, tak jak napisałem uprzednio, musimy wykluczyć jako wiarygodne, większość znalezisk XIX-wiecznych i niemało XX wiecznych, ze szczególnym uwzględnieniem unikatowych monet, które się w nich znalazły (a dotyczy to w dużej mierze brakteatów).
Taki przykład na podstawie Pańskich uwagi
Przydzielenie denarów wrocławskich Krzywoustemu oraz wiele uwag dotyczących mennictwa brakteatowego tego władcy, to wynik badań nad skarbem pozyskanym niearcheologicznymi metodami, w dużej mierze rozproszonym po rynku antykwarycznym i rekonstruowanym - i co z tym fantem zrobić?
A przydzielanie denara Mieszka do władcy pierwszego tego imienia nigdy nie było dogmatem - wystarczy sięgnąć do starsza literatury. Dogmatem było tylko w głowach decydentów z kręgu NBP wybierających taki, a nie inny, motyw naszego banknotu 10 złotowego.

Również pozdrawiam i z góry dziękuję za dyskusję.