Ciekawa dyskusja Panowie, bo w istocie mamy do czynienia z pewnym zabiegiem sprzedażowym, polegającym na wykorzystaniu estymacji jako narzędzia. I tutaj moje podejście, nakazuje stwierdzić, że jeśli ktoś na swojej aukcji stosuje takie zabiegi, to nawet się nie zastanawiam specjalnie, rozumiejąc pobudki merkantylne, nad ich sensownością, bo ostatecznie nic mi do tego.
Coś co jednak, z logicznego punktu widzenia jest warte dyskusji, to zasadność samej nazwy estymacja dla takiego zabiegu, bo zdecydowanie bliżej mu do bezpiecznego zakładu, czyli w pewnym sensie ceny minimalnej, gdzie końcowe odchylenie można wytłumaczyć rynkiem (raz pójdzie drożej, raz taniej, ale nie poniżej tego progu). Tymczasem, jeśli estymacja jest potem wielokrotnie większa i pokazuje to statystyka z większości wystawionych przedmiotów, to albo jest to narzędzie, które powinno nazywać się inaczej albo jest to baaaardzo zła estymacja i tak jak prawdopodobnie tutaj, obiekt zarzutów braku powagi.