Mam wrażenie, że forum TPZN bardziej szkodzi oryginalnym monetą niż demaskuje falsy. Po raz kolejny próbujecie zrobić zbuka z monety nie mając jej w ręku. Nie wiem czemu to ma służyć.
Póki co twarde dowody, dokumenty, opinie biegłych, zeznania świadków, potwierdzające autentyczność omawianych trzech boratynek, nie zostały obalone, więc myślę że nie ma co się denerwować:
1. Dwie z trzech monet, zostały sprawdzone przez trzech graderów, "wybitnych specjalistów", którzy potwierdzili ich autentyczność wydając certyfikat- nie został odwołany
2. Ilustracja jednej z monet znajduje się w katalogu p. Wolskiego. Po wydaniu katalogu, nikt ze specjalistów nie kwestionował, przynajmniej ja nie wiem, jej autentyczności.
3. Przynajmniej dwóch wybitnych specjalistów z okresu szelężnego, C i D "zeznało" że potwierdza autentyczność monet
4. Domy aukcyjne wystawiając w ofercie te monety, potwierdziły ich autentyczność, gdyby nie szokująca cena sprzedaży, pewno nie byłoby dyskusji
4. przepraszam Panie Zdzicho, ale Pan również "uwierzytelnił" tę odmianę swoimi wpisami na forum, zachwycając się jako pierwszy, boratynką sprzedaną na allegro
https://archiwum.allegro.pl/oferta/boratynka-166i-ujazdow-jan-ii-kazimierz-wolski-r8-i10251738972.htmlJeśli przyjmiemy tezę: monety są fałszywe, to zrobił to spec od boratynek. Sprzedaż monety z patyną była sondowaniem rynku przed "mocnym" wejściem. Zastanawianie się nad portretem , przy tym założeniu, nie ma znaczenia- PORTRET MIAŁ BYĆ INNY- to nie miała być jakaś tam hybryda-hybrydy, tylko nowa odmiana. Przewidując zarzuty co do autentyczności, szybko zamknięto monety do trumien żeby maksymalnie utrudnić ich zbadanie. Sprawa prawdopodobnie utknie w martwym punkcie na wiele lat, chyba że pojawią się kolejne R8. Teoretyczne rozważania nie przesądzą sprawy, rachunek prawdopodobieństwa również nie. Szóstkę w Lotto można trafić z prawdopodobieństwem 113983816, i stale ktoś trafia, a były osoby które trafiły dwa razy.
Tak myślę, pytali Panowie w muzeach o inne monety, a czy pytali Panowie czy istnieją w zbiorach punce do produkcji stempli? Czy ktoś je wypożyczał do "badań"? Czy w muzeach na Ukrainie też?
Mi bardzo podoba się historia o nieznanym urzędniku dla którego wybito te okazy- wydaje się że mam możliwy ciąg dalszy. Miały małą wartość więc urzędnik wrzucił je do szuflady sekretarzyka, po niecałych trzystu latach, Hans Frank, jedząc zupę przy sekretarzyku, otworzył ją i ... pac... jedna wpadła do zupy. Zdenerwowany wrzucił nic nie warte miedziaki do szuflady. Stąd na jednej patyna... Ponownie wyjęto je z szuflady w 20..? roku.