Koledzy. Piszę na gorąco po eksperymencie. Problem, który spędzał mi sen z powiek to grynszpan (węglan miedzi) na boratynkach. Temat konsultowałem z moim kolegą konserwatorem. Okazało się, że metody chemiczne są bardzo czasochłonne i ryzykowne, ze względu na groźbę naruszenia patyny (wersenian, winian) a i tak wymagają ostatecznie doczyszczenia mechanicznego. Została więc metoda termiczna. Znaną metodą jest wypalanie. Użyłem specjalnej zapalniczki, która daję bardzo wąski płomień o wysokiej temperaturze. Niestety, mimo bardzo dużej ostrożności monetę uszkodziłem - nastąpiło brzydkie przebarwienie i uszkodzenie patyny. Nigdzie nie znalazłem informacji o temperaturze rozkładu węglanu. Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Kupiłem buteleczkę węglanu i płytkę grzewczą do płyt indukcyjnych. Na małą cienką blaszkę miedzianą nasypałem trochę węglanu i zacząłem stopniowo podgrzewać na płycie. Długo nic się nie działo ale po ustawieniu grzałki na maksimum, zauważyłem, że węglan zaczął się rozkładać! Temperatura płytki grzewczej wynosiła ok. 270st. A więc nie ma mowy o żadnym wypalaniu! Pora na finał. Kiedyś kupiłem kilka złomów do trenowania konserwacji. Cała moneta była pokryta tak grubą warstwą węglanu, że w ogóle nie był czytelny rysunek monety (byłem tak zaaferowany eksperymentem, że nie zrobiłem jej zdjęcia "przed"). Na płytce położyłem boratynkę. Po pewnym czasie węglan zmienił nagle kolor na brunatny. Monetę wystudziłem. Za pomocą zwykłej wykałaczki, bez problemów zeskrobałem produkt spalania. Patyna pozostała nienaruszona i nie ma żadnych przebarwień bo temperatura procesu była kilkukrotnie niższa niż przy wypalaniu płomieniem a temperatura działała na całą monetę. Na końcu monetę umyłem w ciepłej wodzie z mydłem (za pomocą miękkiej szczoteczki do zębów). Popatrzcie na efekt końcowy. Jeszcze pół godziny temu była zielonym glutem.
Pozdrawiam.