Proszę nie traktować tego jako personalny atak w Pana stronę. Po prostu odnoszę się do Pana stwierdzeń.
Mnie przerażają i zniechęcają falsy i to, że nawet domy aukcyjne mają z nimi problemy. I to skutecznie zniechęca. To przecież nie moim, klienta, zadaniem jest odsiewanie falsów, tak samo jak nie moim zadaniem jest znanie się na absolutnie wszystkim by absolutnie wszystkie usługi i produkty weryfikować - od tego są wyspecjalizowani sprzedawcy.
Owszem i póki co falsy, które wychodzą po uderzeniu młotkiem wydaje mi się, że jest naprawdę mały promil. Poza tym kupując u renomowanego sprzedawcy mamy gwarancję oryginalności.
"kolekcjonerzy najczęściej mają tą przewagę nad domem aukcyjnym, że znają dobrze lub perfekcyjnie wąski wycinek swojej pasji i są w stanie znacznie łatwiej/szybciej wychwycić falsa lub błędną identyfikację monety"
Otóż nie. Doświadczeni kolekcjonerzy z długim stażem i dużą kolekcją. A nie wszyscy są tacy. Sam uważam się za początkującego, mimo, że mam już kilkaset monet. Owszem - wiele falsów rozpoznam - ale tylko te, które są tragicznie wykonane. Wielu falsów nie rozpoznam i jak widzę ich zdjęcia na forach to po prostu wrażenie jest jedno - "mnie by to bezproblemowo oszukało". Jaki jest sens domów aukcyjnych skoro i tak trzeba wykonywać ich robotę i samemu wszystko weryfikować? Chyba tylko taki, że oni wykonują przynajmniej wstępną selekcję i odsiewają te ordynarne falsy no i jednak zbierają i przygotowują jakąś ofertę.
Echhh... i tak i nie. Ja np. siedzę w wąskiej dziedzinie a do tej pory nie dam sobie ręki uciąć za tą monetę:
https://poltoraki.blogspot.com/2020/01/nieznany-wariant-rzadkiej-odmiany-z.htmlTzn. jestem jej pewien w 99,9% ale na dobrą sprawę kto wie, czy to nie jest XIX-wieczne fałszerstwo np. bazujące na oryginalnych stemplach rewersu, które przypadkiem gdzieś ktoś odnalazł?
Ale to też znikomy promil jak właśnie ta 2-złotówka z H. A zresztą w tym przypadku świadomie kupiłem tego półtoraka to raz. Dwa nie pojawił się odtąd żaden egzemplarz na aukcji Heritage w MS65
Wiele razy widziałem taką sytuację, że na forum ktoś gdzieś napisał "patrzcie jakiego falsa sprzedano!"
Fajnie, że ktoś to wypatrzył. Ale co z tego? Jaka jest szansa, że osoba, która kupiła tego falsa, zobaczy ten temat? Czy kupujący powinni przez rok przeglądać wszystkie fora i szukać czy czasem ich zakup to nie bubel?
Kupowanie starych monet opiera się na zaufaniu do sprzedającego, że moneta jest oryginalna. Gdy zaufanie zaczyna znikać - siłą rzeczy i kupować się odechciewa. Oryginalność jest wszystkim - nie kupuję starej monety dla jej ładnego wyglądu, ale dla jej historii. Bez tej historii przedmiot jest po prostu śmieciem. Pół biedy jeśli okaże się być śmieciem za 50 zł. Gorzej, jeśli śmieciem za 2000 zł.
Byłoby fajnie, gdyby w końcu powstała ta baza falsów o której kiedyś była tu mowa. No ale mowa była i na mowie się skończyło. Kojarzę tylko Ilya Prokopov's Fake Ancient Coins Gallery i Forgery Network bodajże. Obie zawierają sporo pozycji i są pomocne, ale też nie zawierają przecież wszystkich znanych i wykrytych falsów. Więc póki co początkujący są skazani na pytanie po forach - "proszę o ocenę oryginalności" i na łaskawość doświadczonych kolegów i koleżanek, zanim sami nie nabiorą, po latach i włożonym wysiłku, odpowiedniego doświadczenia i wiedzy.
No nawet zacząłem coś takiego robić:
https://falszywemonety.blogspot.com/Tylko raz - powiedzmy, że znam się na pewnym przedziale, w średniowieczu jestem, delikatnie ujmując laikiem a starożytność to dla mnie czarna magia. Muszę się wówczas podpierać wiedzą innych specjalistów. Ale czy każdy z nich jest nieomylny? Umieszczam zdjęcia nieraz bez wiedzy ich autorów. A nóż-widelec umieszczę (w dobrej wierze) wpis o "falsie", który jest oryginałem, kupujący to przeczyta, rozdmucha sprawę (załóżmy, że moneta była droga), że to fals. Dom aukcyjny spojrzy na to i uzna, że wytoczy mi sprawę o zniesławienie. Wie Pan, może się to wydawać zbyt daleko idącym tokiem (oczywiście fikcyjnym) przyczyna-skutek. Ale kto wie czy nie mogłoby tak być? Czy ktoś z nas przypuszczał zanim stało się to faktem, że pewnego znanego kolekcjonera z Gdańska najdzie policja, prokuratura i część jego zbioru przepadnie (oby nie) na zawsze? Oczywiście wchodzą tu przepisy prawne, których nie znam więc nie będę ciągnął tego przydługiego wywodu. Konkludując, aby powstała baza danych o falsyfikatach:
- musi nad nią pracować wiele osób (przez duże W), każdy specjalista w swojej dziedzinie
- baza ta musi być powszechnie dostępna, rozpowszechniona itd. Czyli reklama, reklama i reklama.
Parę punktów by się znalazło ale jak to się mówi wszystko rozbija się o jedną rzecz (bo czas zawsze się znajdzie): pieniądze. Ja to robię/łem za darmo, ot tak ze zwykłego poczucia obowiązku. Tylko starałem opierać się albo na swojej wiedzy albo na publikacjach/doniesieniach. Z rozgłosem było średnio, bo mój znajomy jak się okazało posiadał zakupionego falsa szóstaka z 1600, o którym pisano już kilkanaście lat temu w Gdańskich Zeszytach Numizmatycznych
Tak więc - wiedzy, którą zdobywamy nie zastąpi nic. Niestety. Do tego dochodzi zwykłe: nie jestem pewien - nie licytuję. Albo biorę odpowiedzialność bo wiem, ze podejmuję ryzyko (jak ja w przypadku tego półtoraka 1618 SIGI III).
Co do innych punktów - monety zawsze drożały. Jak sobie popatrzę na notowania WCN sprzed np. 20-25 lat to mam zamiar ugryźć się w tyłek, że grosze poznańskie czy lubelskie chodziły po paręset złotych. Tylko proszę nie zapomnieć, że w tamtych czasach średnia krajowa wynosiła tysiąc dwieście a najniższa trzysta-czterysta złotych. Czyli ktoś, kto płacił za grosza poznańskiego z 1597 roku 190 złotych wywalał na niego ~~2/3 minimalnej krajowej. Teraz cny rosną bo inflacja, bo "ynwestorzy"... Na tych ostatnich jest rada: nie kupować tego co domy aukcyjne na siłę zachwalają i (przede wszystkim!) jest w slabie. No rada po byku ale jak pisali przedmówcy typowy "ynwestor" nie zna się na numizmatyce. Tzn. zna się trochę ale dla niego ważne są numerki.
Czyli - kupować swoje, rozsądnie, z umiarem. Czasem poszaleć jeśli jest się na 100% pewnym waloru.
A tak swoją drogą jestem bardzo ciekaw jak wyjaśni się sprawa tych boratynek z 1661 roku