Dzisiaj młodzi ludzie oczekują, że odpowiedzi uzyskuje się kliknięciem w telefon.
A starzy ludzie pamiętają siermiężność lat swojej młodości i gloryfikują ją klasycznym "kiedyś to były czasy! Dziś to nie ma czasów!"
Jeśli dobrze kojarzę to narzekanie "starszyzny" na młodzież sięga co najmniej czasów greckich czy nawet egipskich. A jednak mimo to jakoś ta młodzież pcha świat do przodu z pokolenia na pokolenie, czego dowodem na przykład jest to, że dziś sobie wygodnie piszemy tutaj za pomocą komputerów i internetu a nie musimy płynąć trzy tygodnie do Aleksandrii by tam poczytać zwoje.
Oprócz numizmatyki bawię się też w genealogię. Jest taka fantastyczna baza danych - geneteka. Proszę sobie wyobrazić, że dzięki tej genetece, nie wychodząc z domu, w ciągu tygodnia zrobiłem sobie własne drzewo zawierające ponad sto osób i sięgające do połowy XVIII wieku. To wszystko razem ze skanami, które mogłem sobie pobrać na dysk.
Bez geneteki taki proces trwałby miesiące, może lata, i kosztowałby mnie sporo jazdy po rozmaitych miastach w kraju (trochę później też pojeździłem, bo baza, jak każda inna, nie zawiera wszystkiego). Fajnie więc mieć taką bazę danych, prawda? Ale coś w tym gloryfikowaniu "starych, dobrych czasów i zwyczajów" jest, bo nawet na tamtym forum genealogicznym pojawił się niedawno wpis pewnego starszego pana, że "teraz to tylko skany i skany, nikt nie jeździ już po archiwach i nie siedzi w księgach! Jaka ta młodzież jest wygodnicka!"
"Uzyskiwanie odpowiedzi poprzez klikanie w telefon" samo w sobie nie jest niczym złym, wszystkie poprzednie pokolenia mogły o czymś takim tylko marzyć lub czytać w powieściach wizjonerów, więc nie wiem po co to całe demonizowanie (a może pogardzanie?).
Żadna baza wszystkich falsyfikatów nigdy nie powstała i nie powstanie, bo jest ich zbyt wiele i nowe powstają każdego dnia.
Nikt nie mówi o bazie "wszystkich falsyfikatów", więc nie wiem skąd takie określenie. Ale baza 100 falsyfikatów jest lepsza od bazy 10 i gorsza od bazy 500. To dość oczywiste. A nawet i skromna baza będzie pomocna, jeśli będzie zawierać przykłady falsów różnych monet, z różnych epok, z różnych metali, będzie łatwo dostępna i opisana językiem łatwym do przyswojenia dla nowicjusza, pokazując mu na co ma zwracać uwagę.
Wspominałem już bazę na FAC. To ciekawe, że taki tragiczny pomysł dla "młodzieży chcącej tylko klikać" jest świetnie przyjęty na zachodzie i jest cenną i polecaną pomocą w walce z falsyfikatami. Najwyraźniej jednak ci Amerykanie to nie znają się na prawdziwej numizmatyce, sekretną wiedzą i wysiłkiem uszlachetnianej.