No cóż, wydaje mi się, że w danym kontekście dyskusja semantyczna ma jednak ważne znaczenie. Zawsze fascynował mnie symboliczny generalnie rzecz biorąc charakter zjawiska, którym jest język. Zauważmy proszę, że słowa wypowiadane jako krótkie motywy akustyczne - jak również te same słowa zanotowane na jakimś medium przy pomocy jednego z licznych alfabetów - same w sobie nie są jeszcze niczym. Aby to sobie uświadomić, wystarczy wybrać się do kraju posługującego się językiem, w którym nie znamy ani słowa, oraz obcym nam alfabetem (np. do Kataru...) Na raz kompletna otaczająca nas komunikacja międzyludzka zamienia się w kakofoniczny bełkot i zbiór niezrozumiałych hieroglifów... Bo istotne są nie dźwięki, czy gmerki na papierze, a znaczenie, jakie im nadajemy w procesie myślowym. Dźwięki i gmerki stają się symbolami tego, co im akurat przyporządkowaliśmy. Ogólnie rzecz biorąc proces przyswajania języka ojczystego w dzieciństwie (i podobnie języków obcych później) prowadzi do wykształcenia się w miarę jednolitego systemu symboli. Ale czy na pewno na 100% jednolitego? Jaką mam pewność, że mój rozmówca, czyli osobnik B, odbiera dane słowo idealnie w ten sam sposób, co ja, czyli osobnik A? Ile mamy doświadczeń z nieporozumieniami w komunikacji z bliźnimi, wynikających z takich niespójności? Ile razy wydawało nam się, że poznaliśmy sens słowa w języku obcym, po czym okazywało się, że tuziemcy odbierają je nieco inaczej, niż sobie wyobrażaliśmy? Ile razy wreszcie znaczenie, a w szczególności odcień emocjonalny powiązany z danym słowem zmieniały się z biegiem historii?
Słowo "tyran" może być tu znakomitym przykładem. Zacytujmy polską Wikipedię:
Termin ma pochodzenie małoazjatyckie i został zapożyczony przez Greków z luwijskiego tarwana „sędzia” lub ugaryckiego zuranu „książę”. Pierwotne znaczenie słowa (...) oznaczało jednostkę, która dokonywała przewrotu w mieście-państwie i obejmowała pełnię władzy. (...) Tyran był zazwyczaj przywódcą ludu w walce z oligarchami i cieszył się jego poparciem. Wielu tyranów było prawodawcami lub kodyfikatorami istniejących praw, a państwa greckie przeżywały pod ich rządami rozkwit gospodarczy i kulturalny. (...)
Rozkwit tyranii to VI w. p.n.e.: Klejstenes rządził Sykionem i uniezależnił to miasto od Argos, Polikrates doprowadził do rozkwitu Samos, Pizystrat objął władzę w Atenach w roku 560 p.n.e., po nim rządy przejmowali jego synowie.
Rozwój demokracji w Atenach sprawił, że określenie tyran nabrało negatywnych konotacji. Rządy Trzydziestu Tyranów, ustanowione przez Spartę po klęsce Aten w wojnie peloponeskiej, nie były tyranią w dosłownym znaczeniu słowa. Tyrani Syrakuz rządzili jeszcze w czasie rozkwitu demokracji w Atenach, trwanie ich rządów spowodowane było zagrożeniem ze strony Kartaginy. Gelon, Hieron I, Dionizjos Starszy, Dionizjos Młodszy i Hieron II utrzymywali wystawne dwory i byli patronami kultury. Dionizjos Starszy przez jakiś czas gościł u siebie Platona i Arystypa.
Jak widzimy, tyran był początkowo takim samym określeniem władcy, jak choćby książę, czy król - bez pejoratywnego wydźwięku. Aktualnie przyporządkowujemy mu już inne znaczenie: tyran jest symbolem władcy złego, okrutnego, gnębiącego swoich poddanych. Jest prawie pewne, że takie przesunięcie odcienia emocjonalnego nastąpiło na bazie negatywnych doświadczeń z określonymi tyranami 🙂
Właściciel słynnej kolekcji w cytacie przytoczonym przez Pana Skelnika nawiązuje jednak do pierwotnego znaczenia tego słowa. Zgromadził on monety licznych znanych władców. Zapewne w większości posiadali oni władzę absolutną, ale czy wszystkich spośród nich nazwalibyśmy tyranami? Z pewnością nie 🙂
Notabene znakomicie rozumiem tego tajemniczego człeka, który tworząc tak znakomitą kolekcję pozostaje anonimowy. Ja sam od jakiegoś czasu formuję własną małą kolekcję "tyranów" - oczywiście na miarę moich skromnych możliwości. Zatem zamieszczenie przez Pana Skelnika komentarza pod nagłówkiem "Co warto zbierać" uważam tu za jak najbardziej adekwatne 😃😃😃