Aktualności: Termin TWNA XXIV: 31.05-01.06.2024.!

  • 28 Kwietnia 2024, 15:37:21

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji

Autor Wątek: OKIEM KOLEKCJONERA  (Przeczytany 2514 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

pasjonatort

  • Administrator
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 2 909
  • TPZN 080
Odp: OKIEM KOLEKCJONERA
« Odpowiedź #30 dnia: 27 Lutego 2024, 18:14:41 »
Darku, oczywiście że to jedynie luźna myśl. Nie poparta żadnym argumentem.
W każdym razie, ta grupa monet, jak sam o tym wspomniałeś, ma w sobie zagadkę.


Z jednej strony są monety zniszczone, mające dziurki, wykruszenia czy przełamane. Tylko aby wynik był rzetelny, liczba zbadanych egzemplarzy musi być większa.

Natomiast zawsze można się pokusić o proste działanie, czyli zważenie dużej grupy monet. I porównanie otrzymanej średniej z wynikiem wag trojaków sprzed i po, występowania tych odmian bez znaku podskarbiego. Zrozumiałe, że nie będzie to w pełni wiarygodne. Niemniej takie proste badanie, może dać lub nie, jakieś ciekawe informacje. Czy w tym przypadku były jakieś anomalie średniej wagi.
Norbert

OkiemKolekcjonera

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 13
Odp: OKIEM KOLEKCJONERA
« Odpowiedź #31 dnia: 06 Marca 2024, 22:53:11 »
WYWIAD Z PANEM SEBASTIANEM PAWLIKOWSKIM - 3 marca 2024 r.

OKIEM KOLEKCJONERA: Jak długo zajmuje się Pan numizmatyką ❓️
SEBASTIAN PAWLIKOWSKI: Monetami zacząłem się interesować jeszcze jako dzieciak, w początkowych latach szkoły podstawowej i z pewnością nie znałem wtedy jeszcze słowa numizmatyka.

OK: Jak się zaczęło❓️ Pierwsza moneta❓️
SP: Pamiętam doskonale ten dzień. Pierwszą swoją monetę dostałem od mojej mamy. Było to 20 forintów węgierskich. Od tego momentu interesowały mnie wszystkie monety, najpierw te zagraniczne, a z czasem już tylko te starsze. Pamiętam jak ucieszył mnie komplet przedwojennych 1, 2 i 5 groszy, które dostałem od babci i 1000 zł z Papieżem. Najstarszą moją monetą w tamtym czasie było ½ kopiejki z 1899 r. Jakiś czas potem trafiła do mnie złotówka Stanisława Augusta Poniatowskiego z datą 1767, w tragicznym stanie, ale dla mnie był to prawdziwy skarb. Pierwsze dwa półgrosze Jagiełły trafiły do mnie w większym zestawie monet, który kupiłem. To były egzemplarze sygnowane SA i N. Pamiętam jak je identyfikowałem i nie potrafiłem przeczytać legendy. Gotyckie napisy są jednak specyficzne. To zachęciło mnie do studiowania tych monet.

OK: Ulubiona moneta ❓️
SP: Posiadam wiele ciekawych monet w swojej kolekcji, ale tą najbardziej ulubioną jest półgrosz Władysława Jagiełły z sygnaturą N i napisem otokowym awersu rozpoczynającym się od słowa MONETA zamiast skróconej formy MONE. To unikatowy egzemplarz, gdyż oprócz wspomnianej formy napisu wyróżnia ją niespotykana na półgroszach forma korony. Poświęciłem jej wpis na swoim blogu, gdzie można ją podziwiać (📌link dodamy w komentarzu- przyp. O.K.).

OK: Ulubiona mennica❓️
SP: Zbieram monety Jagiellonów dlatego wypada odpowiedzieć, że mennica krakowska, natomiast od zawsze podobały mi się monety lwowskie, które także zbieram.

OK: Kolekcjoner ❓️ Numizmatyk ❓️ Badacz ❓️ A może wszystkiego po części❓️
SP: Z pewnością nie nazywałbym siebie numizmatykiem, natomiast badaczem z pewnością tak. Skupiłem swoje kolekcjonowanie na dość wąskim obszarze i na nim postanowiłem skupić swoje badania.

OK: Jaki dział nazwałby Pan swoim konikiem ❓️
SP: Okres jagielloński to jest to co kocham. Prymitywne bicie, specyficzne tło, defekty mennicze oraz niepowtarzalność, to coś co wielu zniechęca, a mnie fascynuje. Te monety mają niepowtarzalny urok. W szczególności upodobałem sobie panowanie Władysława Jagiełły i obecnie głównie na nim się skupiam. Sukcesywnie powiększam kolekcję, chociaż jest mi coraz trudniej zwłaszcza w przypadku półgroszy. Po prostu na pewnym poziomie zaawansowania kolekcji brakuje tych najrzadszych egzemplarzy na które zawsze jest duży popyt. Na szczęście są jeszcze denary i trzeciaki, które od czasu do czasu udaje mi się upolować.

OK: Kiedy pojawiła się myśl żeby przelać na papier swoje rozmyślania numizmatyczne i podzielić się nimi z innymi Kolekcjonerami❓️
SP: To było w roku 2014. Moja kolekcja półgroszy Jagiełły była już wtedy dość pokaźna, natomiast brakowało mi porządnej literatury tematu. Poza nielicznymi artykułami i jedną poważną pozycją książkową nie było się na czym oprzeć. Im bardziej zagłębiałem się w temat tym częściej zacząłem wyciągać wnioski, które w dużej części były znacznie odmienne od przyjętego stanu wiedzy. Wtedy narodził się pomysł napisania jakiegoś artykułu, ale to co chciałem przedstawić wydawało się tak obszerne, że po jakimś czasie stwierdziłem że przedstawię swoje badania w formie książkowej. Prace nad wydaniem trwały 4 lata i oczywiście nie wszystko szło zgodnie z planem, w dodatku rodziły się wątpliwości. Na szczęście wtedy nawiązałem kontakt z Witkiem Borowskim, który mnie wspierał.

OK: Jakie wydarzenie uważa Pan za swój największy numizmatyczny sukces ❓️
SP: Największym moim osiągnięciem jest wydanie tej książki. Najbardziej jednak cieszy mnie to, że została ona bardzo dobrze przyjęta zarówno przez kolekcjonerów jak i świat nauki. To napawa dumą jeśli większość półgroszy oferowanych na aukcjach opisana jest moim nazwiskiem. Wtedy czuję, że wykonałem dobrą pracę.

OK: Nad jakim tematem - jeżeli to oczywiście nie tajemnica Pan aktualnie pracuje❓️
SP: Obecnie niestety mam okres stagnacji twórczej. Gromadzę jedynie materiały żeby spełnić swoje marzenie wydania kompleksowej monografii monet koronnych Władysława Jagiełły obejmującej wszystkie nominały. To plan długoterminowy.

OK: Jak ocenia Pan rynek kolekcjonerski w Polsce ❓️
SP: Rynek ten dzięki upowszechnieniu internetu stale się rozwija i ma to swoje plusy i minusy. Plusem jest niewątpliwie dostęp do potężnej bazy danych archiwów aukcji, których z każdym rokiem przybywa. Dzięki temu możemy odkrywać nowe odmiany monet, które normalnie nie ujrzałyby światła dziennego. Dużą wadą jest to, że kolekcjonowanie stało się popularne jako inwestycja . Niestety w ten sposób część rzadkich i ciekawych monet jest wychwytywana z rynku tylko po to, aby po kilku miesiącach wypłynąć na innej aukcji z mocno podbitą ceną. To nakręca popyt przez co kolekcjonowanie monet, robi się kosztowne. Zmorą aukcji internetowych jest podbijanie cen na aukcjach przez właścicieli walorów. Rozumiem, że każdy chce sprzedać swoje monety jak najdrożej, ale ma to swoje moralne granice. Szkoda, że niektórzy patrzą na to hobby tylko przez pryzmat pieniędzy.

OK: Jaka przyszłość czeka Kolekcjonerów monet medali ❓️
SP: Moim zdaniem kolekcjonowanie monet jest w fazie intensywnego rozkwitu. Z każdym rokiem przybywa klientów sklepów i domów aukcyjnych. Cieszę się, że jest coraz więcej prawdziwych pasjonatów, którzy chcą dzielić się swoją wiedzą poprzez różne publikacje, ale też w sieci na forach numizmatycznych i mediach społecznościowych. Dzięki temu mamy łatwiejszy dostęp do informacji i możemy z sobą dyskutować, przez co nasze hobby staje się ciekawsze. Pojawiają się też nowe zagrożenia jak na przykład zdecydowany wzrost w ostatnim czasie liczby fałszerstw. Dlatego współczesny kolekcjoner cały czas musi poszerzać wiedzę żeby nie dać się oszukać.

OK: Grading czy "golasy"❓️
SP: Zdecydowanie wolę monety, które można obejrzeć i zważyć w dłoni bez zbędnego plastiku. Moneta włożona w pudełko natychmiast staje się głównie towarem inwestycyjnym. Jej cena po gradingu bardzo często rośnie nieproporcjonalnie wysoko do rzeczywistej wartości. Wystarczy prześledzić kilka ostatnich aukcji. Wiele razy widziałem półgrosze Jagiełły bardzo źle wybite, podwójnie uderzone, nieczytelne ze szczątkowym połyskiem w tle, a sprzedane za kosmiczną cenę. Warto na takie oferty patrzeć na chłodno i zawsze samemu ocenić rzeczywistą atrakcyjność waloru. Pomijam już fakt, że do pudełek coraz częściej trafiają współczesne falsy co niestety tylko je uwiarygadnia.

OK: Numizmatyka to dla mnie...❓️
SP: To pasja, która pozwala mi zapomnieć o całym świecie. To nie tylko świadomość posiadania ciekawych i rzadkich monet, ale możliwość obcowania z historią.

OK: Wiemy, że należy Pan do Obserwatorów naszego OKA - Jak Pan ocenia dotychczasową działalność Okiem Kolekcjonera❓️
SP: Każda tego typu inicjatywa zasługuje na pochwałę. Dzięki temu możemy zdobywać wiedzę oraz dyskutować ze sobą. Widząc jak szybko przybywa Wam Obserwujących kanał jest skazany na sukces.

OK: Co chciałby Pan przekazać dzisiejszemu Kolekcjonerowi ❓️
SP: Żeby tworzył swoją kolekcję świadomie i w przemyślany sposób. Sam kiedyś zabrnąłem w ślepe zaułki tego hobby i sporo czasu zajęło mi zrozumienie, że nie da się zbierać wszystkiego. Życzę Wam Drodzy Pasjonaci żeby Wasze zbiory monet, być może trochę przypadkowe, przekształciły się we wspaniałe kolekcje.

OK: Dziękujemy serdecznie za rozmowę i poświęcony naszym Czytelnikom czas !
SP: Dziękuję bardzo !Jak długo zajmuje się Pan numizmatyką?

pasjonatort

  • Administrator
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 2 909
  • TPZN 080
Odp: OKIEM KOLEKCJONERA
« Odpowiedź #32 dnia: 08 Marca 2024, 21:06:11 »
Kolejna rozmowa odsłaniająca czym się kierował i co skradło serce Pasjonata, Pana Sebastiana. Okres jagielloński, półgrosze, jak dla mnie to nieznany obszar. Jednak podziwiam pasjonatów odczytujących gotyckie napisy ;)


Przy okazji chciałbym przekazać wiadomość o współpracy partnerskiej pomiędzy Okiem Kolekcjonera i forum TPZN. Podstawą ma być propagowanie numizmatyki poprzez merytoryczne wpisy, informowanie o nich na obu stronach.
Norbert

Damian Marciniak

  • Stały bywalec
  • ***
  • Wiadomości: 206
  • Nie sprzedajemy tego, czego byśmy sami nie kupili
    • Marciniak - Dom Aukcyjny
Odp: OKIEM KOLEKCJONERA
« Odpowiedź #33 dnia: 08 Marca 2024, 23:11:46 »
...
Przy okazji chciałbym przekazać wiadomość o współpracy partnerskiej pomiędzy Okiem Kolekcjonera i forum TPZN. Podstawą ma być propagowanie numizmatyki poprzez merytoryczne wpisy, informowanie o nich na obu stronach...

Witam

Mam wrażanie, że w ciągu ostatnich tygodni zapanowała jakaś nowa, medialna "nowo-moda" na ogłaszanie najróżniejszych patronatów medialnych, współprac partnerskich, oficjalnych partnerstw itp. Co rusz takie komunikaty atakują na Facebook, a teraz pojawiały się nawet na TPZN :)

A czyż w praktyce, w naszym środowisku nie było tak od zawsze, tylko że po prostu, zwyczajnie i naturalnie w odniesieniu do wartościowych treści,  bez dodatkowego szumu i całego tego górnolotnego, marketingowego nazewnictwa :)

Pozdrawiam - Damian

« Ostatnia zmiana: 08 Marca 2024, 23:14:03 wysłana przez Damian Marciniak »
Pozdrawiam - Damian

pasjonatort

  • Administrator
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 2 909
  • TPZN 080
Odp: OKIEM KOLEKCJONERA
« Odpowiedź #34 dnia: 08 Marca 2024, 23:30:40 »
Tutaj bardziej chodzi o pokazanie, że jest ktoś jeszcze. Gdzie warto zajrzeć. Mam świadomość, że na forum jest trochę osób niekorzystających z FB, czy znowu na Facebooku są osoby nie znające TPZN.

Poza tym nic się nie zmienia, TPZN pozostaje dawnym forum, otwartym na wszystkie osoby, czy to prywatne czy reprezentujące firmy. Kto ma ochotę uczestniczyć w dyskusjach.  :)
Norbert

OkiemKolekcjonera

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 13
Odp: OKIEM KOLEKCJONERA
« Odpowiedź #35 dnia: 24 Marca 2024, 18:38:23 »
...
Przy okazji chciałbym przekazać wiadomość o współpracy partnerskiej pomiędzy Okiem Kolekcjonera i forum TPZN. Podstawą ma być propagowanie numizmatyki poprzez merytoryczne wpisy, informowanie o nich na obu stronach...

Witam

Mam wrażanie, że w ciągu ostatnich tygodni zapanowała jakaś nowa, medialna "nowo-moda" na ogłaszanie najróżniejszych patronatów medialnych, współprac partnerskich, oficjalnych partnerstw itp. Co rusz takie komunikaty atakują na Facebook, a teraz pojawiały się nawet na TPZN :)

A czyż w praktyce, w naszym środowisku nie było tak od zawsze, tylko że po prostu, zwyczajnie i naturalnie w odniesieniu do wartościowych treści,  bez dodatkowego szumu i całego tego górnolotnego, marketingowego nazewnictwa :)

Pozdrawiam - Damian


Górnolotne, marketingowe nazewnictwo pozostawiamy Podmiotom o wiele bardziej w tym doświadczonym ;)
Faktycznie ostatnie tygodnie przyniosły sporo nowych nawiązanych relacji i nas (a także rzesze naszych Obserwatorów) bardzo cieszy. Proszę nam wierzyć, że ogłaszane Patronaty, Partnerstwa itd. wywołują tam gdzie ma to miejsce same pozytywne reakcje :) Tak więc będziemy kontynuować tego typu działalność informacyjną przy każdej kolejnej okazji.
Pozdrawiamy !
K.

OkiemKolekcjonera

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 13
Odp: OKIEM KOLEKCJONERA
« Odpowiedź #36 dnia: 24 Marca 2024, 18:51:24 »
WYWIAD Z PANEM WOJCIECHEM GIBCZYŃSKIM - 17 MARCA 2024 r.

OKIEM KOLEKCJONERA: Jak długo zajmuje się Pan numizmatyką ?
WOJCIECH GIBCZYŃSKI: Z uwagi na to, że mamy rok 2024 to mogę powiedzieć, że trwa to już ponad pół wieku.

OK: Jak się zaczęło? Pierwsza moneta?
WG: Dwa albo nawet trzy momenty mojego już 74 letniego życia były decydujące o mojej pasji. Nie wiem czy Szanowne Koleżeństwo wie ale mniej więcej pół Szczecina jest w Warszawie. To nie sławne słowa Churchilla o żelaznej kurtynie od Triestu do Szczecina zadecydowały, że moje miasto jest polskie lecz wizyta Chruszczowa w lipcu 1959 roku i jego przemówienie. Niepewność co do  przyszłości miasta spowodowała, że miasto praktycznie nie odbudowywano. Zburzona cała Starówka, dzielnice przyodrzańskie zostawały w tym czasie rozbierane do fundamentów, a odzyskane cegły jechały do Warszawy. Nawet tak nieznacznie uszkodzone budynki jak Teatr Miejski czy Dom Koncertowy „pojechały” do stolicy. Ruiny Zamku Książąt Pomorskich straszyły jeszcze na początku lat sześćdziesiątych. Tylko pozornie to co napisałem nie wiąże się z moim hobby. Jak rozbiórki to i znajdowano w nich niezliczone „skarby”. Porcelana, zastawy stołowe no i oczywiście monety. W większości były to monety III Rzeszy. Mieszkałem w centrum miasta z bratem niestety już nie żyjącym oraz rodzicami, którzy przybyli do miasta w 1945 roku. Ojciec po Powstaniu Warszawskim i ucieczce z transportu udał się do siostry we Włocławku. Tam też uciekając przed "smierszem" wstąpił do WP by wojnę zakończyć w Goleniowie. Rodzice po prawie dwóch latach braku wiadomości o sobie  (a ślub brali w Warszawie 3 tygodnie przed wybuchem Powstania) spotkali się w Szczecinie i tu pozostali. Ale to jest historia na inną opowieść. Jako mały szkrab biegałem po ruinach, czasami grzebiąc znajdowaliśmy drobne monety, a trafiało się i sreberko. Znajdowaliśmy tam czasami też i mniej przyjemne rzeczy – niestety. Drobnymi „hitlerkami” graliśmy w „oko” a „starszeństwu” (powyżej około 14 lat) zostawiając przyjemność grania „gapami” (2 i 5 markówki) w „ścianki”. Wygrani brali całą pulę co i mnie się czasami zdarzało (do „ścianek” nie byłem dopuszczany). Jako, że laptopów nie dowieźli trzeba było samemu organizować czas wolny którego wtedy nie brakowało. Pamiętam pudełka po pralinach wyłożone jakimś suknem i poukładane na nich niemieckie monetki o różnych nominałach. Czasami i srebrna się trafiała. To było pierwsze moje spotkanie z monetami.
Drugim,  był czas kiedy po skończeniu chyba 4 klasy zmieniono nam ławki z lekko pochyłych na idealne poziome. Nareszcie mogliśmy grać w „cymbergaja”. Jako że nasza wyobraźnia była nieograniczona, to stworzyliśmy ligę klasową. Rozgrywki na przerwach czy wolnych lekcjach, tabele - tylko nie pamiętam czy medale były rozdane. Szczecin miasto portowe, rodzice wielu kolegów pracowali w porcie, w PŻeteMie to i mieli styczność z marynarzami i drobnymi monetami w ich portfelach. Ja jak pamiętam miałem monetę francuską to byłem „Kopą” Kopaczewskim drużyną Reims, Był oczywiście Di Stefano i Real z monetą hiszpańską. Nie mogło zabraknąć oczywiście Santosu i Pelego. Przynudzam...no i zaczęło się nie tylko u mnie, połowa klasy zaczęła zbierać monety, drugiej zostawiając tradycyjne znaczki. Trzecim decydującym momentem były moje wakacje (chyba około 1962 roku) u mojej kochanej przybranej babci Józefy we Włocławku. Babcię z Powstania wyprowadził mój Tata Władysław i kierując ją do swojej siostry Janiny mieszkającej we Włocławku z okolic którego pochodziła moja rodzina. Jedynym majątkiem z którym babcia wyszła z Warszawy był woreczek z monetami dwukolorowymi. Co się stało ze „świnkami” nie wiem, natomiast około 20 sztuk srebrnych monet II RP babcia mi ofiarowała. Wtedy też zaczęło się moje kolekcjonowanie monet II RP z przerwami na inne zainteresowania. Jako, że wtedy byłem uznany za wysokiego (188 cm) rozpocząłem treningi w koszykówkę. Teraz to może niezbyt imponujący wzrost, ale pokolenie powojenne nie miało cieplarniach warunków. Monety od babci to jak pamiętam były to 10 złotówki z Piłsudskim i kobietą. Jedną wyróżniającą się monetą był „sztandar”, którą prawdopodobnie posiadam do dzisiaj.

OK: Ulubiona moneta ?
WG: Mimo, że monety II RP z różną intensywnością zbierałem przez cały czas nauki w technikum, to już wtedy powoli zacząłem kolekcjonować monety Polski Królewskiej. Wtedy też nabyłem moją ulubioną monetę. Posiadam ją do dzisiaj chociaż już to nie mój zakres zainteresowań. W 1970 lub 1971 roku zadzwonił do mnie kolega jubiler, informując że jego znajomy chce sprzedać monetę, która jest od wielu lat w posiadaniu jego rodziny. Jakież było moje zdziwienie kiedy okazało się, że to 6 groszy w oblężeniu Zamościa. Zbiegiem okoliczności było, że akurat wtedy miałem propozycję zakupu tożsamej monety. Po porównaniu obu nie było już wątpliwości. Ta „moja” nie miała  charakterystycznych dla 6 krajcarówki z 1800 roku nacięć na boku monety, oferowana miała i tak to ona znalazła się w mojej kolekcji. Mam zasadę, że zawsze należy osobom nie znającym się na monetach płacić cenę godziwą jak ja to nazywam (zawsze się to mi opłacało). Zarabiałem wtedy dokładnie 1500 złotych. Zapłaciłem 800 złotych – może trochę jak na tamte warunki przepłaciłem ale nikt więcej nie zaoferował. A monetka piękna!!! Z tamtego okresu został mi klaser z wspomnianymi monetami II RP do którego zajrzałem trzy lata temu po około 25 latach „zapomnienia” o nim. A są tam niezłe pozycje: Nike 31, 2 złote Piłsudski 1936, 5 złotych 1932 „kobieta” ze znakiem mennicy, 5 groszy 1934. Bym zapomniał głęboki „sztandar” - jeszcze! Ulubiona moneta to właśnie nie żadna pomorska a „6 groszy w oblężeniu Zamościa”. Z nią to już dawno po „złotych” godach jestem. Chciałbym jeszcze w tym miejscu opowiedzieć o pewnej kwestii. Pamiętam pierwszą giełdę staroci organizowaną w klubie spółdzielni „Wspólny Dom” kiedyś przy ulicy Marcina teraz św. Marcina (i pewnie nie za długo znowu Marcina). Był to rok 1970 może 1971, organizowali go chyba panowie Bukowski i Makaruk. Wchodzę – siedzą panowie przy stolikach i nie widać żadnego ruchu. Niestety większość nie wiedziała jak się zachować. Mówię o tym bo po pierwsze szkoda, że tradycyjne comiesięczne giełdy staroci odchodzą w niebyt. Było one bardziej spotkaniami kolekcjonerów gdzie można było poznawać nowych pasjonatów, wymieniać poglądy, uczyć się od bardziej zaawansowanych znawców tematu. Na jednej z takich giełd byłem świadkiem ciekawego zdarzenia które wpłynęło na kierunek mojego zbieractwa. Dwóch eleganckich lekko „wczorajszych” panów, (zapewne po nocnej eskapadzie w „Bajce” lub „Kaskadzie”) wpadło na giełdę staroci chcąc sprzedać dwie „grube” monety. Niestety jako młody żonkoś o odpowiedniej kasie na ich zakup mogłem tyko pomarzyć. Zakupił od nich te monetki kolega znany mi z PTAiN (wtedy chyba jeszcze tak było). Był to talar Bogusława XIV 1633 w pięknym stanie oraz pogrzebowy półtalar Franciszka. Od tego momentu zainteresowałem się mennictwem Pomorza. Powoli acz systematycznie zwiększałem swoją kolekcję drobnych „pomorzaków” bo na nie tylko mnie było stać. Jednocześnie okazjonalnie na zebraniach PTN-u przypominałem się koledze o ewentualnej chęci ich zakupu. Doczekałem się po 25 latach. Koledze (niestety już nie żyje) skradziono samochód niezbędny w jego pracy. Spotkaliśmy się i opowiedział mi historię godną Conan Doyle-a. Wątpiąc w oryginalność monet jeździł od jednego do drugiego muzeum sprawdzając u kustoszów ich autentyczność. Jakież było jego zdziwienie kiedy po jakimś czasie zauważył na talarze Bogusława XIV literkę „f” w kursywie! Fakt żenujący, domyślał się gdzie podmianka miała miejsce ale skończmy na tym. Kupiłem oba numizmaty nawet dość drogo – ale czekałem na nie (już raczej nią) 25 lat. Długo czekać tanio kupić – w moim przypadku niemożliwe. Kolega ów opowiedział mi historię usłyszaną od tych dwóch dżentelmenów ćwierć wieku temu. Pracowali oni przy remoncie  Nowego Zamku w Płotach, gdzie w powale znaleźli monety. Czy tylko dwie?  Tego już się nie dowiemy. Historia ma jednak dla mnie ekscytujący dalszy ciąg. Jako, że poważnie zająłem się kolekcjonowaniem monet pomorskich to i oczywiście koniecznością było również gromadzenie starych katalogów aukcyjnych. Mam już nich trochę z ich „guru” - katalogiem „L. & L. Hamburger - Sammlung des Herrn Commerzienrath C. F. Pogge in Greifswald. Münzen und Medaillen von Pommern, Russland, Polen, Dänemark, Schweden und Mecklenburg”. Jakież było moje zdziwienie kiedy w katalogu „Samlung Familien Besitz” Ludwig Grabow Rostok marzec 1930 poz. 245, na niezłym zdjęciu rozpoznałem „moją” półtalarówkę Franciszka. Nie był bym sobą gdybym nie chciał dopaść przysłowiowego „króliczka”. Drążąc temat znalazłem informację, że ostatni właściciel zamku hrabia Karl von Bismarck-Osten (1874-1952) był kolekcjonerem sztuki i to on zapewne był nabywcą tej monety w 1930 roku w Rostoku. I tak koło pewnej historii się zamknęło co dało mi ogromną satysfakcję. Moja dociekliwość, czasami „upierdliwość” przydała się niezwykle w późniejszych badaniach i opracowaniach. Mniej więcej pod koniec lat siedemdziesiątych zamieniłem swoją już dość pokaźną kolekcję Polski królewskiej na niezły zbiorek Pomorza. A w tej „Polsce” było kilka talarów toruńskich, gdańskich, koronnych. Dalej się zastanawiam patrząc na nasz rynek numizmatyczny czy dobrze wtedy zrobiłem. Ale co tam – miałem i dalej mam frajdę z tego „Pomorza”.

OK: Ulubiona mennica?
WG: Nie mam jednej ulubionej mennicy. Między innymi z racji swoich zainteresowań bardzo lubię wszystkie mennice pomorskie.

OK: Kiedy pojawiła się myśl żeby przelać na papier swoje rozmyślania numizmatyczne i podzielić się nimi z innymi Kolekcjonerami?
WG: Mniej więcej około 2010 roku podczas kolejnego „wypadu” na giełdę numizmatyczną do Stralundu dogadaliśmy się z kolegą Tomkiem Witkiewiczem w „temacie” wspólnego opracowania katalogu szerfów pomorskich. Trzeba wiedzieć, że właśnie wtedy nastąpił znaczny „wysyp” tego nominału. Współpraca pięknie się układała, doszliśmy do ciekawych wniosków podważających ustalenia takich tuzów numizmatyki jak Paul Bratring. Wychwyciliśmy moment w którym badacz błędnie zinterpretował szerfa P.81.2 i P.81.4 (numeracja wg naszego katalogu „Szerfy pomorskie katalog”) sugerując jego datę wybicia na 1538 i 1558 rok. I tak błąd popełniony w 1898 roku, zapewne niezamierzony (Bratring nie miał bez wątpienia dostępu do większej ilości tych szerfów) był powtarzany do czasu kiedy dwóch rodowitych szczecinian zabrało się za ten temat! Ale wracając do ówczesnych XIX wiecznych numizmatyków trzeba chylić czoło nad ich dokonaniami. Kwerenda w wielu muzeach, rysunki monet etc, niewyobrażalne jak Oni bez internetu tego dokonali???!!! Sukcesu finansowego tak jak zakładaliśmy nie było ale za to satysfakcja ogromna!!! Skoro tak nam się współpraca dobrze układała to „popełniliśmy” następne już poważniejsze opracowanie „Podwójne szelągi w mennictwie pomorskim (1594-1670)”. Udało nam się to opracowanie przetłumaczyć na język niemiecki, ale niestety nie za bardzo na ten rynek się przebiło – szkoda. Przynajmniej jednak mamy satysfakcję, że w katalogu Oldinga są odniesienia do naszych dwóch opracowań.
Mieliśmy dalsze plany ale kolega młodszy co najmniej o pokolenie zmienił priorytety życiowe. A ja z nudów napisałem opracowanie dotyczące mennictwa trzech braci: Jana Fryderyka, Bogusława XII i Ernesta Ludwika. Część merytoryczna jest w 90% gotowa i „leży w komputerze” już tak od 6-7 lat, czekając m.in. na to , że wkrótce „Priorytety” kolegi Tomasza podrosną i odpuszczą tacie.

OK: Kolekcjoner ? Numizmatyk ? Badacz ? A może wszystkiego po części?
WG: Od wydania naszego opracowania mogłem już spokojnie z kolekcjonera którym dalej zostałem - dodać i numizmatyk!!! Taki skromny ale jednak.

OK: Jaki dział nazwałby Pan swoim konikiem ?
WG: Wspomniany właśnie przed chwilą przeze mnie okres mennictwa pomorskiego trzech braci (Jana Fryderyka, Bogusława XIII, Ernesta Ludwika)  budzi moje największe zainteresowanie. Stosunkowo ubogie w tym okresie w „srebro i złoto” mennictwo pomorskie obrodziło znaczną ilością drobnej miedzianej monety – szerfami.

OK: Jakie wydarzenie uważa Pan za swój największy numizmatyczny sukces ?
WG: Sądzę, że moim największym sukcesem było odkrycie unikalnej monety srebrnej księcia Bogusława XIII – szeląga pomorskiego z 1588 roku. Dla wiedzy kolegów nie znana była moneta kruszcowa tego księcia. Nie ma również jakiejkolwiek informacji na ten temat w zachowanych  rejestrach menniczych. Numizmat doczekał się mojego opracowania w Biuletynie Numizmatycznym nr 2 (378) str. 87 – 98 z 2014 roku.

OK: Nad jakim tematem - jeżeli to oczywiście nie tajemnica Pan aktualnie pracuje?
WG: No i trzeba wrócić do mojej wcześniejszej wypowiedzi i zalegającego w „szufladzie” opracowania dotyczącego mennictwa Jana Fryderyka, Bogusława XII i Ernesta Ludwika. Muszę przyznać, że gdy przed kilkoma tygodniami otrzymałem od Okiem Kolekcjonera pytania, z którymi przyszło mi się zmierzyć, zmobilizowany jednym z nich – tym o którym teraz rozmawiamy, zajrzałem do komputera: Wojtek – Moje dokumenty – „Pomorze” – „Mennictwo końca XVI wieku” i…? Powróciłem do tematu! Jako że minęło już kilka lat, trzeba sobie trochę przypomnieć co i dlaczego tak napisałem. Skorygować ewentualne błędy. Mam nadzieję, że powróci chęć do skończenia opracowania. Tym bardziej, że byłoby to -  przy niewielkiej produkcji monet na Pomorzu w tym okresie – „dzieło” prawie skończone. Chociaż „wyszła” ostatnio monetka, która była dla mnie ogromnym zaskoczeniem, nie na miarę szeląga Bogusława XII, ale jednak. Może uda mi się ją zdobyć – oby!

OK: Jak ocenia Pan rynek kolekcjonerski w Polsce ?
WG: Kolekcjonowanie monet w naszym kraju moim zdaniem rozwija się dynamicznie. Ilość domów aukcyjnych dorównuje sąsiadom a ilość opracowań dotyczących numizmatyki bije ich na głowę.

OK: Jaka przyszłość czeka Kolekcjonerów monet medali ?
WG: Wielkim niebezpieczeństwem dla kolekcjonerstwa jest coraz większa fala fałszerstw czy to z Chin czy zza wschodniej granicy. Znam kilka przypadków kiedy przyszli adepci rezygnowali z kolekcjonerstwa po zakupie takich "kopii" - delikatnie mówiąc.
Szkoda mi tylko tych giełd kolekcjonerskich z lat 70 - 80, spotkań pogaduch, czasami coś ciekawego wpadło do kolekcji. Ale nawet nie o to chodziło, kontakt face to face to było COŚ. Jak mawiał p. Havranek „to se ne wrati”!!!

OK: Grading czy „golasy”?
WG: Jak dla kolekcjonera „bardzo w kwiecie wieku” to pytanie retoryczne…

OK: Numizmatyka to dla mnie...?
WG: Odskocznia od tego całego światowego i krajowego bajzlu nieprzerwanie obecnego w naszym życiu. Pozwala wspaniale się wyciszyć! Żeby nie zanudzić się zbieraniem tylko „pomorzaków” kolekcjonuję monety, żetony itp. pieniądze zastępcze miasta Szczecina i firm z naszego miasta. Staram się powiększać zbiór medali i medalików szczecińskich wybitych do 1945 roku oraz historycznych dla całego Pomorza, no może z wyjątkiem Strzałowa. Udało mi się uzbierać piękną kolekcję medali wybitych z okazji 700 oraz 800 rocznicy chrztu Pomorza który miał miejsce w 1124 roku. Z tego co wiem to na 900 rocznicę nic nie zostanie wybite pomimo moich jak widać nieskutecznych starań. A projektantami medali byli tacy doskonali medalierzy jak G. Loos w 1824 roku i Karl Goetz w 1924. Mam też niewielką kolekcję obrazów Szczecina - Deckerta, Kornera czy też Tarnogrockiego. Kilka starych map czy też edyktów podpisanych przez Bogusława XIV i Filipa Juliusz też by się znalazło. A tak na koniec bez muzyki życie było by bardzo nudne. Jestem fanem muzyki bluesowej - Jahna Mayalla, Erica Claptona, zespołów z lat 60 i początku 70.

OK: Wiemy, że należy Pan do obserwatorów naszego OKA - Jak Pan ocenia dotychczasową działalność Okiem Kolekcjonera?
WG: Uruchomienie nowego projektu jakim jest „Okiem Kolekcjonera” było strzałem w dziesiątkę. Najbardziej cenię sobie szerokie spectrum zagadnień poruszanych przez OKO. Pomimo tego, że nie było do tej pory mojego tematu jakim jest mennictwo pomorskie, to jednak z satysfakcją czytam świetne opracowania. Jako, że jestem szczecinianinem (a wiadomo całej Polsce, ze Szczecin leży nad morzem) to tak trochę po marynarsku: Okiem Kolekcjonera – midship (ster na wprost)!!!! I tak trzymać!!!

OK: Co chciałby Pan przekazać dzisiejszemu Kolekcjonerowi ?
WG: Chciałbym dać radę początkującym kolekcjonerom: nigdy nie byłem i nie jestem zamożnym człowiekiem, ale przy nawet niewielkich środkach (kasa + małżonka) po wielu latach można dojść do bardzo ciekawej i niezłej kolekcji. Oczywiście nabywana z wiekiem wiedza jest w tym niezwykle pomocna.

OK: Dziękujemy serdecznie za rozmowę i przekazanie nam, bardzo często sporo młodszym i posiadającym krótszy „staż”  miłośnikom Numizmatyki tych pięknych i jakże ciekawych wspomnień oraz aktualnych refleksji. Oczywiście Okiem Kolekcjonera przyjmuje komendę MIDSHIP !
WG: Dziękuję i ja oraz pozdrawiam wszystkich Czytelników profilu Okiem Kolekcjonera!

OkiemKolekcjonera

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 13
Odp: OKIEM KOLEKCJONERA
« Odpowiedź #37 dnia: 15 Kwietnia 2024, 23:15:37 »
WYWIAD Z PANEM GRZEGORZEM ROMAŃCZYKIEM - 31 MARCA 2024 r.


OKIEM KOLEKCJONERA: Jak długo zajmuje się Pan numizmatyką ?
GRZEGORZ ROMAŃCZYK: Wbrew pozorom nie jest to łatwe pytanie. Zainteresowałem się monetami ponad 45 lat temu, ale świadomym kolekcjonerstwem zajmuję się około 25 lat.

OK: Jak się zaczęło? Pierwsza moneta?
GR: Wszystko zaczęło się w drugiej połowie lat 70tych zeszłego wieku. Jako dziecko wyjeżdżałem z rodzicami na wakacje za granicę i pamiętam moje wielkie zdziwienie, że tam nie płaciło się dziesiątką z Mickiewiczem czy dwudziestką z Nowotką. A jeśli chodzi o pierwszą monetę to teraz już nie pamiętam czy była to marka wschodnioniemiecka, korona czechosłowacka czy forint węgierski. Na pewno była to moneta przywieziona z jakichś wakacji. Pamiętam moją ogromną radość jak w szkole podstawowej za jakiegoś resoraka dostałem od kolegi monety arabskie przywiezione przez kogoś z kontraktu zagranicznego. Nie mogłem się napatrzyć na monetę z dziurką czy z pofalowanym obrzeżem. Potem chyba były jakieś drobiazgi II RP, złom rozbiorowy i jedna boratynka o tak zjechanej powierzchni, że ledwo można było coś rozpoznać ale widoczny był rok wybicia. Tylko teraz jak się nad tym zastanawiam to nie jestem pewny czy to był 1660 czy 1666 rok 😊. Byłem jednak dumny, że mam kilkusetletnią monetę. A potem szkoły, wojsko i monety poszły w niepamięć. Po wielu latach jak powstało Allegro w jakiś sposób zainteresowanie wróciło. Na początku oglądałem, potem coś kupiłem, czytałem dyskusje na Cafe Allegro i zainteresowanie monetami wróciło.

OK: Ulubiona moneta ?
GR: Bardzo trudne pytanie. Na pewno będzie to moneta Zygmunta I Starego i jestem pewny że jej jeszcze nie mam. A jeśli ją kupię to będzie to inna moneta Zygmunta I Starego której nie mam 😁.

OK: Ulubiona mennica?
GR: Mam sześć ulubionych mennic czyli krakowską, toruńską, elbląską, gdańską, wileńską i głogowską. I wszystkie łączy jedna rzecz czyli emisja monet w pierwszej połowie XVI wieku.

OK: Kolekcjoner ? Numizmatyk ? Badacz ? A może wszystkiego po części?
GR: Wszystko po części. Połączyłem swoją pasję z badaniem interesującego mnie okresu numizmatycznego. Zagłębiając się w temacie stwierdziłem, iż okres mennictwa Zygmunta I Starego jest wręcz pomijany w publikacjach, mimo swojej ogromnej wagi dla polskiego mennictwa. To zaś co już jest, często mija się z prawdą. Dlatego zacząłem gromadzić monetarną bazę danych, zapisywałem swoje spostrzeżenia, domysły i wnioski. Doceniłem ogrom wiedzy Autorów XIX wiecznych i szukałem każdej publikacji z tego okresu, w której będzie coś o mennictwie Zygmunta I Starego. Trzeba pamiętać, że Oni mieli dostęp do materiałów, które nie dotrwały na naszych czasów. Zniszczenia po obu wojnach światowych pozbawiły nas ogromnej ilości literatury i dokumentacji również z dziedziny numizmatyki.

OK: Jaki dział nazwałby Pan swoim konikiem ?
GR: Monety okresu panowania Zygmunta I Starego.

OK: Kiedy pojawiła się myśl żeby przelać na papier swoje rozmyślania numizmatyczne i podzielić się nimi z innymi Kolekcjonerami?
GR: Ponad dziesięć lat temu. Wtedy powstał w mojej głowie pomysł napisania katalogu monet Zygmunta I Starego. Na początku myślałem o jednej książce lecz koncepcja jaką przyjąłem oraz ilość monet nie pozwoliły na to. Moim zdaniem, oprócz samych monet trzeba znać również Emitenta czy mennicę, dlatego moje książki nie są i nie będą typowymi katalogami. Pokazuję w nich Zygmunta I Starego jako osobę, prezentuję ważne wydarzenia historyczne i gospodarcze z tego okresu, etapy produkcji monet w XVI wieku i same monety z opisywanych mennic - podzielone na warianty i lata wybijania. Są również opisane ordynacje mennicze z tego okresu, czy najważniejsze traktaty monetarne. Docelowo zamiast jednej książki powstaną cztery. Pierwsza, która już jest opisuje grosze z mennic w Głogowie i Krakowie. Druga, która wyjdzie w tym roku opisuje grosze z Torunia, Gdańska i Elbląga. Trzecia będzie opisywała niskie nominały, czyli denary, ternary, szelągi i półgrosze, a czwarta wysokie nominały, czyli od trojaka wzwyż.

OK: Jakie wydarzenie uważa Pan za swój największy numizmatyczny sukces ?
GR: Wydanie książki. To było dla mnie coś tak niesamowitego jak pierwszy raz miałem ją w rękach, że gdy sobie to przypominam to mam gęsią skórkę na rękach 😀.

OK: Nad jakim tematem - jeżeli to oczywiście nie tajemnica Pan aktualnie pracuje?
GR: Tak jak wspomniałem wyżej obecnie piszę o groszach toruńskich, gdańskich i elbląskich Zygmunta I Starego. W zasadzie tekst jak i część katalogowa jest już gotowa, teraz tylko wszystko „dogładzam". W niedługim czasie książka trafi do redakcji i składu. Tak że na pewno ukaże się w drugiej połowie tego roku.

OK: Jak ocenia Pan rynek kolekcjonerski w Polsce ?
GR: Odpowiem teraz w taki sposób, który być może nie spodoba się wielu osobom, ale jest to moje zdanie na ten temat. Idea prawdziwego kolekcjonerstwa powoli odchodzi w niepamięć. Inwestowanie w monety, czy dzieła sztuki stało się popularne i dochodowe. Wiąże się to z szybkim wzrostem cen na rynku numizmatycznym. Monety nie trafiają na palety czy do klaserów, ale do skrytek bankowych czy sejfów. Artykuły w prasie biznesowej jeszcze napędzają ten trend. Możliwe, że niedługo Polskie Towarzystwo Numizmatyczne zmieni nazwę na Polskie Towarzystwo Inwestorów w Monety i Medale. Wiele osób już nie zbiera monet tylko MS-y i najlepiej jak by to był TOP ŚWIAT czy jakiś inny HIPER KOSMOS...

OK: Jaka przyszłość czeka Kolekcjonerów monet medali ?
GR: Prawdziwych kolekcjonerów czekają złe czasy. Gdyż pozostanie nam tylko kupowanie pozostałości po zakupach inwestycyjnych.

OK: Grading czy "golasy"?
GR: Pakowanie monet w plastik to jest zupełny bezsens, no może tylko w kwestii lustrzanek ma to sens. Ja odbieram piękno monety nie tylko przez wzrok ale i przez dotyk i bardzo często się zastanawiam ile osób przez setki lat miało ją w rękach. Czy była świadkiem jakiejś bitwy będąc w mieszku żołnierza, czy nie zapłacono nią za jakąś zbrodnię? A jaka przyjemność jest w obcowaniu z plastikiem? No może tylko to, że się ma jakiś TOP ŚWIAT. To jest tak, jakby mężczyzna nie żenił się z kobietą tylko z jej zdjęciem. I jeszcze ta moda na zbieranie MS-sów, a nie monet. Nie ważne co się kupi byle było TOP a potem do szuflady i niech nabiera wartości. TRAGEDIA!!!!!!

OK: Numizmatyka to dla mnie...?
GR: Coś więcej niż zbieranie monet. Jest to pewien mój sposób na rozświetlenie szarości codziennego życia, taka odskocznia od codzienności. Moja własna enklawa w całości życia rodzinnego do której tylko ja mam klucze.

OK: Wiemy, że należy Pan do obserwatorów naszego OKA - Jak Pan ocenia dotychczasową działalność Okiem Kolekcjonera?
GR: Jestem wielkim zwolennikiem każdej inicjatywy poszerzającej wiedzę z tematu numizmatyki. Dlatego jestem bardzo zadowolony, że powstało OKO i życzę Wam wspaniałych sukcesów na tym polu.

OK: Co chciałby Pan przekazać dzisiejszemu Kolekcjonerowi ?
GR: Naucz się kochać monety, nie ze względu na ich wartość ale piękno. Poznawaj całą otoczkę związaną z interesującymi Cię numizmatami i niech Twoja kolekcja i wiedza rośnie w siłę.

 
OK: Dziękujemy serdecznie za rozmowę i poświęcony naszym Czytelnikom czas !
GR: Dziękuję również !


OkiemKolekcjonera

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 13
Odp: OKIEM KOLEKCJONERA
« Odpowiedź #38 dnia: 25 Kwietnia 2024, 11:34:35 »
WYWIAD Z PANEM MARKIEM FOLWARNIAKIEM - 14 KWIETNIA 2024 r.

OKIEM KOLEKCJONERA: Jak długo zajmuje się Pan numizmatyką ?
MAREK FOLWARNIAK: Zbieraniem monet zajmuję się od podstawówki, numizmatyką i jej badaniem od około 15 lat. Od około 2010 roku działam też w PTN oddział w Łodzi. Prowadzę stronę internetową i portal oddziału na fb, oraz kanał YT na którym zamieszczam materiały z wykładów w naszym oddziale.

OK: Jak się zaczęło? Pierwsza moneta?
MF: Pierwsze były monet obiegowe innych krajów, monety obiegowe i kolekcjonerskie PRL, a następnie okres międzywojenny. Chodziłem na giełdy osiedlowe, bazary i do sklepów filatelistyczno-numizmatycznych, poznałem katalogi monet współczesnych i międzywojennych. Niemniej pierwszą monetą która była dla mnie inspiracją do zainteresowania numizmatyką była pierwsza moneta „Polski królewskiej” którą zauważyłem w stercie monet PRL wymieniając się jeszcze w szkole podstawowej. Był to handel barterowy. Jak oferowałem rysoraki, breloczki czy historyjki z gum Donald, a poszukiwałem monet. W stercie bilonu PRL zauważyłem ciekawą, inną niż dotychczas, choć mocno wytartą monetę. Były to w bardzo słabym stanie 2 grosze srebrne (półzłotek) z 1766 roku, Stanisława Augusta Poniatowskiego. Moneta ta sprowokowała mnie do kupienia pierwszego z serii katalogu polskich monet historycznych tj. lata 1764-1864 i wejścia w świat „Polski królewskiej”. Późnej już poszło … .

OK: Ulubiona moneta ?
MF: Nie mam jednej. Mimo starań, nie byłem w stanie wytypować konkretnych egzemplarzy, choć dłuższą chwilę się nad tym zastanawiałem. Chyba, że wskażę wcześniej wymienionego półzłotka, ale to jest jedynie sentymentalne wskazanie. Od obola do talara, każda ma swój urok.

OK: Ulubiona mennica?
MF: Zbyt szeroki zakres zainteresowań. Jedne lubię za jakość, inne za rzadkość jeszcze inne za wręcz prymitywizm.

OK: Kolekcjoner ? Numizmatyk ? Badacz ? A może wszystkiego po części?
MF: Niestety nie posiadam tak dalece sprecyzowanych zainteresowań żeby mieć choćby szanse zgromadzenia reprezentatywnego zbioru monet. Można powiedzieć że jestem kolekcjonerem przekrojowym „Polski królewskiej”. Numizmatyk jak najbardziej, przynajmniej tak siebie postrzegam. Badacz to poważne stwierdzenie, bardziej bym to określił jako popularyzator numizmatyki, badacz-amator.
Podsumowując: numizmatyk, badacz-amator, w pewnym zakresie kolekcjoner.

OK: Jaki dział nazwałby Pan swoim konikiem ?
MF: Jak wspomniałem cała Polska królewska jest w sferze moich zainteresowań, ale oczywiście nie mogę zbierać wszystkiego. Mam kilka tematów obecnie ulubionych: szelągi i grosze Zygmunta I Starego, grosze i trojaki Zygmunta III Wazy, szóstaki, tymfy i szelągi miejskie Jana Kazimierza, szelągi miejskie Augusta III, grosze i trojaki Stanisława Augusta Poniatowskiego. Na szczęście nie mam parcia na ich posiadanie, więc cierpliwie czekam na okazje.

OK: Kiedy pojawiła się myśl żeby przelać na papier swoje rozmyślania numizmatyczne i podzielić się nimi z innymi Kolekcjonerami?
MF: U mnie geneza tego jest dość niecodzienna. Od szkoły podstawowej zbierałem monety, poszerzałem swoją wiedzę, ale miałem też okresy dłuższych przerw. Około 15 lat temu, podczas rekonwalescencji po urazie sportowym, gdy miałem nagle dużo wolnego czasu w domu, zacząłem gromadzić materiały do tematu który mnie wówczas zainteresował, czyli brakteatów Krzywoustego. Gdy okazało się, że materiały zgromadzone przeze mnie, szerzej traktują tematykę niż źródła w internecie, postanowiłem to udostępnić na forum numizmatycznym. Spotkało się to z zaskakująco pozytywnym odbiorem. Podczas kolejnej kontuzji podjąłem kolejne tematy (jeśli dobrze pamiętam monety oblężnicze Gdańsk, Zamość). Na szczęście dalsze artykuły nie wymagały kolejnych kontuzji i już bez bolesnych bodźców zacząłem opracowywać interesujące mnie kolejne tematy numizmatyczne (np. monety Getta łódzkiego, moneta próbna 1923, artykuł „antyinwestycyjny”). Zacząłem publikację w Biuletynie Numizmatycznym, Gdańskich Zeszytach Numizmatycznych, Innych Obliczach Historii itp. Później przez dłuższy czas zająłem się mennictwem Karola Ferdynanda Wazy. Miały być dwa artykuły, skończyło się bardziej kompletnym opracowaniem.

OK: Jakie wydarzenie uważa Pan za swój największy numizmatyczny sukces ?
MF: Opublikowanie swoich kilkuletnich badań nad mennictwem Karola Ferdynanda Wazy w postaci wydanego przez Polskie Towarzystwo Numizmatyczne opracowania. Wartością dodaną była ogromna pomoc i życzliwość wielu ludzi w tym (jak to określił dr Dutkowski), detektywistycznym przedsięwzięciu. Podczas prac nad tym tematem doceniłem również poszukiwania w starych książkach, katalogach, dokumentach. To naprawdę fascynujące poszukiwania, dające radość same w sobie. Podczas tych podróży w czasie, wertując stare źródła, natrafiamy na własne „małe odkrycia” i często dziwimy się, że nikt tego wcześniej nie odkrył, zauważył. Następnie przychodzi zwątpienie czy mamy rację, czy się nie ośmieszymy? Po weryfikacji nabieramy pewności i mamy własny mały kamyczek do dołożenia. To daje dużo satysfakcji. Może to próżność, ale po tych setkach przejrzanych źródeł, zobaczyć swoją pozycję katalogową w kolejnym katalogu lub opisie aukcyjnym jest bezcenne. Jest jeszcze jeden aspekt którego się nauczyłem podczas pracy nad mennictwem Karola Ferdynanda Wazy. Podczas tych „małych odkryć” znajdywałem dużo błędów, nieścisłości, niesprawdzonych a powielanych danych we wcześniejszych opracowaniach. Miałem początkowo ogromny opór, aby o tym pisać. Myślałem, że nie wypada, żeby taki amator jak ja, kwestionował wcześniejsze ustalenia, często poczynione nawet przez autorytety numizmatyczne. Teraz wiem, że jeśli ustalenia są rzetelne, to mamy wręcz obowiązek ich publikowania, jeśli nawet burzą wcześniejszy porządek! Ta zasada działa w obie strony i moje ustalenia mogą być w każdej chwili zweryfikowane przez kolejnego badacza. Na tym polega postęp w dochodzeniu do najbardziej obiektywnych ustaleń.
Wydawałoby się, że w dobie internetu wszystko jest na wyciągnięcie przysłowiowego „entera”, ale gdy się chce coś głębiej zbadać, to okazuje się że wiedza w necie jest powierzchowna, powielana i często nieweryfikowana. Nie znaczy to, że nie doceniam internetu jako narzędzia. Wprost przeciwnie, dostęp do zdigitalizowanych źródeł jest wręcz bezcenny. Oczywiście im starsze materiały źródłowe tym bardziej wymagają weryfikacji. Kolejnym istotnym aspektem jest możliwość korzystania z wiedzy i pomocy innych, w tym pracowników naukowych w placówkach muzealnych. Oczywiście jak wszędzie zdarzają się wyjątki, ale ja muszę przyznać, że w zdecydowanej większości spotkałem się z ogromną pomocą. W końcu muzea to tak naprawdę konkretni ludzie i ich podejście decyduje o tym jak postrzegamy te placówki. Moje poszukiwania w wielu muzeach zaowocowały bardzo dobrą współpracą czy wręcz przyjaźniami i tego nie da się przecenić. Całość tych doświadczeń definiuję jako mój numizmatyczny sukces.

OK: Nad jakim tematem - jeżeli to oczywiście nie tajemnica Pan aktualnie pracuje?
MF: Mój zakres zainteresowań jak wypomniałem jest dość szeroki (może nawet zbyt szeroki), ale od pewnego czasu krążę wokół mennictwa Wazów. Niedawno skończyłem opracowanie talarów interregnum 1632, które właśnie ukazało się w Warszawskim Pamiętniku Numizmatycznym. Od pewnego czasu  gromadzę materiały do emisji trzykrucierzowych Zygmunta III Wazy i mam nadzieję, że efektem tych analiz będzie kolejny artykuł.

OK: Jak ocenia Pan rynek kolekcjonerski w Polsce ?
MF: Trudne pytanie, aby syntetycznie na nie odpowiedzieć. Zaznaczam że jest to moja subiektywna ocena, ale uważam, że numizmatyczny rynek aukcyjny jest nieco przegrzany. Pisząc o rynku aukcyjnym jako rynku kolekcjonerskim, świadomie zawężam zakres rynku kolekcjonerskiego. Najważniejsza oferta numizmatyczna jest obecnie dostępna na aukcjach. Giełdy, internet, sklepy stacjonarne odgrywają coraz mniejszą rolę. Uważam że rynek aukcyjny jest zbyt przegrzany i nie ma znaczenia, czy jest to wynik ogólnej koniunktury niepewności (inwestowania w alternatywne źródła) czy efekt niejednokrotnie nachalnych działań marketingowych na rynku numizmatycznym. Zwłaszcza poczatkujący kolekcjoner jest atakowany marketingowym przekazem. W niektórych ofertach, prawie każdy egzemplarz jest „menniczy” lub choćby „nieopisaną odmianą interpunkcyjną”. Opisy i  „R” czasami korzystnej opisują monety, niż to wynika z ich uważnej analizy. Oczywiście ilość monet na aukcjach zawsze daje możliwość popełnienia błędów, ale chęć przebicia się ze swoją ofertą napędza niektóre domy aukcyjne i powoduje liczne „podkolorowania”. Najlepszym weryfikatorem tych „pomyłek” jest korespondencja zwrotna z domami aukcyjnymi. Znakomita większość koryguje te błędy (często nieświadome), ale zdarzają się też firmy (i to z listy TOP) które idą w zaparte, nawet wtedy gdy nie ma przestrzeni na interpretację. Część rynku numizmatycznego stawia znak równości między kolekcjonowaniem a inwestowaniem. Dla mnie to są dwa różne światy które mają jedynie częściowo wspólne zbiory, ale nie są tożsame. Doradzanie na zasadzie: kup to bo się opłaca, a może później ci się spodoba i zaczniesz kolekcjonować jest dla mnie abstrakcją. Licytacja najdrożej, najwięcej, wprowadza stan gorączkowego podejścia i decyzji na zasadzie drogo, ale kupię bo będzie jeszcze drożej. Na szczęście jest też druga strona, czyli mniej nachalna akcja marketingowa, a wręcz działania poszerzające wiedzę numizmatyczną np. przez organizowanie cykli wykładów, rozszerzonych opisów historycznych monet itp. Takie działania jak najbardziej popieram i kibicuję tym domom aukcyjnym. Przedstawione powyżej negatywne uwagi nie określają mojej ogólnej oceny rynku kolekcjonerskiego, gdyż oceniam go ogólnie pozytywnie. Zwracam jedynie uwagę na złe praktyki jedynie u niektórych, aby być ich świadomym. Jest wiele firm które robią naprawdę dobrą robotę i dbają o swoją renomę. Obecny rynek wymaga dużej rozwagi i wiedzy, aby się na im odnaleźć jako świadomy kolekcjoner.

OK: Jaka przyszłość czeka Kolekcjonerów monet medali ?
MF: Mam nadzieję że rynek kolekcjonerski stanie się bardziej odporny na nachalny marketing i bardziej doceni firmy aukcyjne stawiające na rzetelną obsługę kolekcjonerów. Przecież w dłuższej perspektywie to powinno być wręcz bardziej opłacalne. Mam też nadzieję że skończy się pogoń za „kropkami” czy „przecinkami”. Przestrzeni do budowania kolekcji jest jeszcze naprawdę dużo.

OK: Grading czy "golasy"?
MF: Zdecydowanie „golasy”. Moneta to tajemnica, historia, ciekawostka. Nie da się tego poczuć przez szybę. Trumienka kojarzy mi się z „produktem inwestycyjnym”. Podkreślam że jest to moje subiektywne odczucie i nie deprecjonuję kolekcjonerów monet w gradingu. Kwestia rzetelności niektórych firm gradingowych to osobny temat...

OK: Numizmatyka to dla mnie...?
MF: Pasja, która daje ogromną energię do działania, uczy pokory przed swoją niewiedzą, ciągle zaskakuje i pozwala poznać podobnych „wariatów”. Dużą satysfakcję dają też zajęcia z młodzieżą, której zapał potrafi dać energię do dalszej działalności w popularyzowaniu numizmatyki.

OK: Wiemy, że należy Pan do obserwatorów naszego OKA - Jak Pan ocenia dotychczasową działalność Okiem Kolekcjonera?
MF: Bardzo się cieszę że Państwo funkcjonujecie. Zwłaszcza cenię sobie Państwa niekomercyjny charakter i życzę żeby tak zostało, ponieważ komercja wcześniej czy później powoduje, że projekt nawet najbardziej ambitny, staje się tubą reklamową największych graczy na rynku numizmatycznym. Powodzenia.

OK: Co chciałby Pan przekazać dzisiejszemu Kolekcjonerowi ?
MF: Zwłaszcza początkującemu, zalecałbym z jednej strony otwartość na literaturę, poradniki, wykłady, internet, ale z drugiej strony samodzielne decyzje: co mnie interesuje, co chcę zbierać i dlaczego? Słuchaj wszystkich, ale decyduj sam.

OK: Dziękujemy serdecznie za rozmowę i poświęcony naszym Czytelnikom czas !
MF: Dziękuję !

khubeo

  • Stały bywalec
  • ***
  • Wiadomości: 689
Odp: OKIEM KOLEKCJONERA
« Odpowiedź #39 dnia: 25 Kwietnia 2024, 12:55:48 »
Ale te "rysoraki" to proszę poprawić, zwłaszcza że z rysami się kojarzą ;)

 

R E K L A M A
aukcja monet