Dotarłem na spotkanie na styk, niestety nawigację miałem rozładowaną, a zapomniałem zabrać ładowarki no i oczywiście zabłądziłem w Wieluniu. Na swoją obronę mam tylko to, że przejeżdżałem przez to miasto pierwszy raz. Trochę zajęło mi też znalezienie muzeum w Praszce, bo oczywiście zamiast wydrukować sobie jakąś mapkę stwierdziłem, że nawigacja poprowadzi mnie pod drzwi. Ale jakoś trafiłem.
Wygłoszone zostały referaty:
- "Związki numizmatyki z heraldyką" - Aleksander Kuźmin
- "O pieniądzu wojskowym słów kilka" - Mirosław Bartoszewicki
- "25-lecie Kwartalnika Numizmatycznego GROSZ" - Andrzej Musiał
Referaty były interesujące, zwłaszcza, że ja się nie zajmuję ani herbami, ani pieniądzem wojskowym i dla mnie wszystko było nowe. Z przyjemnością również słuchałem historii "Grosza", zwłaszcza, że pełna była różnych anegdot.
Jak sobie siedziałem i słuchałem referatów, to mnie nagle oświeciło. "Grosz" jest parę miesięcy starszy ode mnie
Po referatach nastąpiło uhonorowanie ludzi zasłużonych dla "Grosza". Pan Andrzej Musiał, jako Redaktor Naczelny dostał wiele upominków za swój niepodważalny wkład w istnienie kwartalnika. Oczywiście wręczył też Podziękowania dla innych osób, które miały swój ogromny wkład.
Pan Andrzej, wspólnie z Panią Szczepańską - Dyrektor Muzeum w Praszce, otworzyli wystawę związaną z obchodami. Jedna część wystawy poświęcona była "Groszowi" - kwartalnikowi, a druga groszowi - monecie. Całą dużą gablotę zajęły wszystkie numery "Grosza", od numeru pierwszego, ba od ręcznie wyrysowanego projektu okładki, po najnowszy numer (tak mi się przynajmniej wydaje, bo się nie schylałem, żeby się upewnić). Były również zdjęcia i pamiątkowe żetony. Na ścianach była umieszczona kolekcja banknotów PRL z okolicznościowymi nadrukami, ekslibrisy oraz "banknoty" na Spotkania Gwarków w Jastrzębiu-Zdroju.
Drugą część wystawy stanowiły grosze. W jednej gablocie były grosze praskie od monet Wacława II, w kolejnej były grosze polskie od monet z XVI wieku po aktualnie obiegowe.
Później był tort i lampka wina. Tortowi towarzyszył również wyjący alarm przeciwpożarowy uruchomiony przez "świeczki"
. Straż nie przyjechała, ale trochę alarm powył
Na zakończenie, kilkugodzinne zresztą, był skromny poczęstunek w postaci suto zastawionego stołu. Przy stole, jak to przy stole, toczyły się przeróżne ciekawe dyskusje i wspomnienia, przeważnie numizmatyczne, ale nie tylko.
Bardzo się cieszę, że tam się wybrałem, nawet mimo tego, że mnie, kompletnemu literackiemu beztalenciu przypadł wątpliwy zaszczyt napisania relacji z tej uroczystości w naszym Biuletynie. Jeśli nie wyskoczy mi nic poważnego, to wybiorę się również na seminarium we wrześniu.