Witam Panie Lechu!
Cieszę się, że należycie wywiązałem się z zadania.
Proszę odnotować mnie jako "Kolekcja Zenon M.", czy jak to tam po angielsku będzie...
Na Konstantynie z Ticinum półksiężyca jednoznacznie nie ma.
Co do Konstantynów z Londynu: sporo się ich też ostatnio naoglądałem i sam już nie wiem co o tym myśleć. Na liternictwie się wcale nie znam (chyba, że coś jest ewidentnie dziwne...), natomiast zauważyłem pewną ciekawą regularność dot. przedstawień na awersach i rewersach: awersy są
stylistycznie zazwyczaj dużo lepsze niż rewersy. Nie wiem z czego to wynika - czyżby do przedstawiania świetnej (i świetej...) osoby cesarza zatrudniano lepszych fachowców, a rzeźbienie różnych pomniejszych istot (bogów, geniuszy itp.) pozostawiano uczniom, czy co najwyżej czeladnikom? Spójrzmy na tych wszystkich "Irokezów" z powykręcanymi łapkami, z mordami rodem z Mordoru a paluchami jak E.T., byle jak owiniętych jakimiś tam szmatami...
Tak jest i w przypadku SOLI INVICTO COMITIA: awers bardzo ładny (przynajmniej w oryginale, bo na zdjęciu jest jaki jest), a rewers ewidentnie spartaczony... A czy to moneta "oficjalna", czy nie? - powiedziałbym, że być może klepana po godzinach przez przedsiębiorczych pracowników mennicy. Co do "niedowagi" miałbym jeszcze jedną teorię: mamy PLN in ex. bez dodatków, a więc powinno teoretycznie być 7,5 - 5,0 g. Co, jeśli partolący signator po prostu zapomniał gwiazdki w polu po prawej lub po lewej stronie? - a w tych późniejszych edycjach z gwiazdką RIC podaje wagę już dużo niższą.
Oczywiscie na dzień dzisiejszy te moje rozważania są czysto teoretyczne - badań metalurgicznych raczej przeprowadzać nie będę... A monetka ciekawa i jestem zadowolony, że ją mam. Basta.
Pozdrawiam serdecznie
Zenon M.