To tylko gdybanie, ale prywatnie, to Konstantyn akurat w tamtym czasie nie bardzo miał co świętować...
Przez aferę z Kryspusem i Faustą cała koncepcja następstwa tronu musiała mu się rozwalić i hierarchię w rodzinie od nowa trzeba było budować.
Może po prostu w całym tym zamieszaniu - mogę sobie tylko wyobrazić, jak np. urzędnicy i dworacy różnej maści zareagowali na tę tragedię (przypuszczalnie zachowawczo i wyczekująco...) - coś pominięto, czegoś nie dopatrzono etc. i w sumie obchody nie wypadły tak, jak by wypaść powinny. Do tego przypuszczam, że odpowiedzialni za mennictwo urzędnicy i tak mieli pełne ręce roboty z przestawieniem się na niewybijanie monet z Kryspusem, niszczenie już wybitych (damnatio memoriae...) - co wszystko akurat na ten czas przypadło.
A zawracanie głowę cesarzowi (wtedy przypuszczalnie w szczególnym stopni wściekłemu i podejrzliwemu, bo humorzasty to on chyba zawsze był) pytaniami co i jak bić, było przypuszczalnie po prostu zajęciem wielce ryzykownym - ja osobiście raczej bałbym się zbliżać do samodzierżcy, który akurat kazał zlikwidować ulubionego syna i żonę. A więc wszystko funkcjonowało zapewne jakoś tak ... nie do końca sprawnie.
Na wątek łowiecki wkleiłem dziś ustrzeloną w nocy bramę Kryspusa akurat z tego czasu, bo z roku 326, bitą w Konstantynopolu, która jest świadectwem tamtych niepewnych czasów...Wydaje mi się, że wysoka rzadkość (r4) jest tu ze względu na okoliczności jej wybicia w pełni uzasadniona. Zresztą, jak moneta dojdzie i okaże się, że to oficyna A, jak mniemam, to pozwolę sobie zwrócić uwagę, że Bruun (w przypisie) odnotowuje bramę na postumencie tylko dla oficyny B.
Pozdrawiam serdecznie
ZM