Ślad poprzeczki w "N" właśnie widać, tak samo w prawym polu rewersu "F" a nie gamma.
Co do GINIO, to poprzecznych kreseczek nie widać, ale jest zostawione na nie miejsce.
Oficjalny / nieoficjalny - monetkę trzymam w ręku i to właśnie przede wszystkim wrażenie całościowe mówi mi, że to "oficjalny follis". Widywałem już dużo bardziej pokraczne oficjalne egzemplarze - proszę popatrzeć chociażby na niektóre produkty londyńskie...
Są też detale widoczne wyraźnie pod lupą, świadczące o tym, że sam stempel produkowano bardzo starannie, wręcz metodycznie (o tym będę chciał napisać, więc na razie nie wnikam w szczegóły), a że komuś za mało literek się zmieściło - no cóż, tak czasem bywało.
Sam zaś portret dla mnie nie wygląda topornie: wszystko jest ładnie wyprofilowane (a nie poskładane z kresek), owłosienie starannie wykonane (proszę zauważyć tę fałdkę fryzury na karku), oko niezbyt odane, ale tu coś się w stemplu popsuło, wyłamało albo zapchało. Oczywiście: de gustibus - ale przypuszczam, że gdyby legenda była "normalna", nikt z nas w ogóle nie wpadłby na pomysł, że to mógłby być "barbarus"...
Mnie to zresztą wszystko jedno, bo ten egzemplarz tak czy tak jest jednym z najciekawszych "dużych" follisów, jakie mam w kolekcji, a cena była, jak na takiego dziwaka, śmieszna!
Pozdrawiam
ZM