Tego Konstancjusza też miałem – ale nie zrobiłem w ferworze fotki. Zresztą w naturze wyglądał zdecydowanie marniej – trącił sztucznością jak dla mnie.
Co do rantów no to fotek też nie mam, rzecz jasna. Troszkę szkoda, że nie zachowałem zimnej krwi i nie przetrzymałem monet chociaż jeden dzień ale… niby w sumie był ok., nawet niezłe, ale przede wszystkim dwie sprawy – zasadniczo rzecz biorąc w pęknięciach „od stempli” nie było patyny, wżerów, czy brudu. Dodatkowo owe pęknięcia (jeśli były), sprawiały wrażenie zamarkowanych – ponacinane (?). Ukruszenia podobnie. Ale ogólnie to niestety było nieźle, naprawdę nieźle – żaden gładki rancik, czy coś w tym stylu. Absolutnie nie była tak żadna „chamówa”. Wybaczcie mi niekompletną dokumentację fotograficzną, ale mogłem wtedy z wielu względów poświęcić tej sprawie bardzo niewiele czasu.
A co to teorii spiskowej, to w nią nie wierzę – domy aukcyjne mają lepszy towar, dla zamożnego klienta, nawet bardzo zamożnego. Internet przygotowuje im narybek w większej ilości. Zniechęcanie młodzieży i nowych zbieraczy (a oni nie wydają kroci, zaczynają od rzeczy tanich) do zainteresowania numizmatyką było by piłowaniem gałęzi, na której siedzą. Oni kiedyś i tak tam przydają, jak ich będzie stać. Proszę popatrzyć np. na zachowanie grubych ryb w jednym takim kraju, gdzie legiony nigdy nie postawiły swojej stopy. Czy chętnie pokazują falsy, mówią o fałszerstwach, nawet tych oczywistych lub prawie oczywistych? Nie, pomimo, że antyk to niewielka część rynku, dbają o to by nie powstała żadna panika. Sam Pan wie jak to nieraz była. Zresztą wszędzie handel to biznes, monety – towar, więc strach wśród klientów oznacza straty lub mniejsze zyski. Nie, nie sądzę, nie wierzę…