Witam!
No to ja tę sprawę jeszcze nieco usystematyzuję, żeby nie było wątpliwości. Denary jako nominał znane były w antyku, ale w III w. zaprzestano ich bicia; przeżywają swój renesans w 8. wieku we Francji - kiedy to niejako "ustawowo" zastąpiono srebrem złoto w obiegu płatniczym. Przyczyny tego zjawiska były dwie: poważny odpływ złota w stronę krajów arabskich (na zakup luksusowych dóbr) i odkrycie obfitych złóż srebra w zachodniej Francji. Denar, którego nazwę zaczerpnięto z czasów rzymskich stał się elementem podstawowego systemu monetarnego Karola Wielkiego: 1 libra (funt) = 20 solidów (szylingów) = 240 denarów (pfennigów). Ten wygodny system pozostał (z mniejszmi lub większymi modyfikacjami) bazą średniowiecznych stosunków obrachunkowych, a w Wielkiej Brytanii utrzymał się do lat 70-tych XX w. (jeśli zastanawialiśmy się kiedyś, co oznaczają skróty, którymi Anglicy oznaczają swoje pieniążki, to teraz już wiemy...) Wczesny frankoński denar waży ok. 1,2 grama - a po reformie Karola Wielkiego osiąga nawet wagę ok. 1,7 grama - podczas gdy w końcu XII w. spada ona do ok. 0,8 grama (mam cały czas na myśli Europę zachodnią)! Dlaczego tak się dzieje? Ano dlatego, że z bicia monety władcy chcą czerpać zyski - szczęśliwy ten, kto ma np. do dyspozycji własne źródła srebra i może je w prosty sposób wykorzystywać do produkcji monet! Ale i ten musi się oglądać pilnie na sąsiadów; jak wyprodukuje monetę "za dobrą" w stosunku do otoczenia, zostanie ona szybko wyparta z rynku przez monetę gorszą (zgodnie z tzw. prawem Kopernika-Greshama). Z kolei władca nie dysponujący zasobami kruszcu musi i tak przebijać monety cudze, chcąc mieć własne – jak zatem robić to z zyskiem? Oczywiście pogarszać próbę albo zmniejszać wagę monety. Wykorzystano tu fakt, że niska technologia produkcji monet powodowała ich stosunkowo szybkie zużywanie się i połączono "przyjemne z pożytecznym": wprowadzono periodyczną obowiązkową wymianę monet obiegowych na nowe (renovatio monetae) – zawsze z korzyścią dla pana menniczego i z uszczerbkiem dla ludności (dopiero w późnym średniowieczu – w Polsce od XIV pojawiają się koncepcje uzyskiwania korzyści z działalności menniczej na drodze innych metod).
Wskutek tego typu praktyk denar stawał się coraz lżejszy i już na początku XII w. pojawiają się monety jednostronne – tak cienki stał się krążek denara! Równocześnie rosną jednak oczekiwania odnośnie rysunku graficznego monety i chęć kształtowania jej w sposób artystycznie interesujący, z dużą ilością szczegółów itp. Małe krążki denarów nie mogły sprostać takim wzmogom. I wtedy pojawia się brakteat – albo też denar brakteatowy, ponieważ nominalnie był to nadal denar (ale nie "brakteatetowy"!). Słowo "brakteat" wywodzi się od łac. braktea – cienka blacha metalowa – i odnosi się zatem nie do jakiegoś nowego nominału, a tylko do określonej technologii produkcji tych monet: na supercienkim krążku o średnicy 30 do 45 mm dało się reprodukować bardzo interesujące i bogate w szczegóły stemple – tym bardziej, że moneta taka z definicji mogła być tylko jednostronna, a stempel nie musiał wytrzymywać takich sił, jak w przypadku monet grubszych i mógł być wymodelowany nawet w twardej skórze! Brakteaty jako ozdoby o charakterze biżuterii znano już w V-VI w.; ale dopiero teraz zyskały charakter monetarny. Oczywiście znamy też brakteaty o mniejszej średnicy (zblizonej do tradycyjnych denarów) i stosunkowo prymitywne w porównaniu z opisanym powyżej typem tych monet – w Polsze określane są one często jako "brakteaty guziczkowe".
Przy okazji PS: arabskie DIRHEMY nie miały niestety absolutnie żadnego wpływu na rodzime mennictwo polskie czy węgierskie – ani pod aspektem metrologicznym, ani tym bardziej ikonograficznym! Ot stanowiły pożądane źródło srebra w okresie, kiedy rodzima produkcja mennicza w ogóle jeszcze nie istniała, tzn. w IX i X wieku – podobnie sprawa miała się np. wcześniej z monetami rzymskimi. Dlatego nikt w owym okresie nie miał najmniejszych podstaw do rugowania jakiejkolwiek monety z rynku. Monety arabskie przestały się pojawiać na naszych ziemiach bardzo nagle – znaczenie ma tu prawdopodobnie fakt, że arabskie karawany kupieckie (w przeciwieństwie do Rzymian) nie wędrowały bynajmniej często gęsto przez Europę wschodnią; napływ DIRHEMÓW odbywał się za pośrednictwem skandynawskim!
Pozdrawiam!
Marek