Cała zabawa polega na prostym mechanizmie otumaniania i przenoszenia zainteresowania opinii publicznej z tematów istotnych na tematy zastępcze. Ten cyrk został celowo rozdmuchany po wyborach prezydenckich gdy jasnym się stało, że dalej już nie da się udawać zielonej wyspy szczęśliwości jaką rzekomo jest Polska. Ponieważ podniesienie podatków, (o którym już przebąkiwano notabene rok temu i na które nie chciał się zgodzić Prezydent Lech Kaczyński), zostało nam teraz zafundowane po kampanii wyborczej, w której raczono nas frazesami o tym jaka to stabilna sytuacja gospodarcza jest w naszym kraju itd. Nie muszę dodawać, że o żadnym krzyżu który przeszkadza i stoi nie tam gdzie powinien mowy nie było... No i co mamy zaraz po wyborach, ano po pierwsze okazuje się, że finanse publiczne to kompletna ruina i grozi nam katastrofa na miarę tej greckiej, a przy okazji trzeba usunąć krzyż który do tej pory nikomu nie wadził. Dmucha się medialne baloniki, robi sondaże i wywiady z "mędrcami" i innymi ekspertami i tłoczy do mózgownicy przeciętnego Kowalskiego hasła o tym, że ten akurat krzyż nie powinien stać tam gdzie od kilku miesięcy stoi - bo to nie jest dla niego miejsce. Tylko dlaczego zapomniano nam o tym powiedzieć przed wyborami? Tą cała hecę rozpoczęto po to aby odwrócić uwagę od podwyżek podatków w Polsce, mało tego śmiem twierdzić że jeśli tego typu zasłona dymna zda egzamin to po wyborach samorządowych otrzymamy kolejną podwyżkę tak jak sugerowano początkowo do 25% VAT (więcej się nie da bo to unijny max.) i wzrost składki rentowej. Z ludzi w naszym kraju robi się jeleni racząc ich medialnie tym co zagłusza ich sprzeciw wobec podatków - czyli serwuje im się tzw. wojnę o krzyż (nie pierwszą już zresztą w naszej historii - dość wspomnieć niejakiego Świtonia i krzyż(e) na Żwirowisku w Auschwitz). Jeśli ktokolwiek pomyśli nad tym przez chwile to proszę się zastanowić nad jednym co w Polsce może spowodować takie zradykalizowanie nastrojów i oburzenie wśród zwłaszcza starszych ludzi? Otóż sprawa jest niesłychanie prosta rzuca im się świadomie wyzwanie śląc w mediach hasło o "usunięciu krzyża". W naszym kraju dla niektórych tego typu tekst jest wciąż obrazą i policzkiem, zwłaszcza gdy jest odpowiednio podsycany i "sprzedawany". Efekt jest taki jakiego się spodziewano. Hierarchowie kościelni umyli ręce, Prezydent-elekt też - a na pierwszą linię wysłano harcerzy i poślednich księży. Przy okazji po raz kolejny "załatwiono" PiS, który zresztą po raz kolejny dał się rozegrać jak małe dziecko. Proszę sobie teraz wyobrazić sytuację, w której rząd podnosi podatki a krzyż stoi sobie tak jak stał i nikt się go nie czepia. Całe zainteresowanie i oburzenie opinii publicznej skupia się na tym właśnie kroku rządu a co za tym idzie jego słupki (przynajmniej zgodnie z logiką) powinny zacząć gwałtownie pikować w dół. Tymczasem rząd najpewniej wyjąwszy nam z kieszeni 5-5,5 mld zł. spokojnie sobie poleniuchuje do następnych wyborów parlamentarnych, racząc nas w międzyczasie kolejnymi podwyżkami w imię wyższych celów. A gdzie się podziało to chwytliwe hasło 3x15%, gdzie te szuflady pełne ustaw, których nie można odnaleźć od 3 lat, no i wreszcie co się stało z tymi obietnicami wyborczymi? Przykro mi to stwierdzić ale Polacy pozwalają na to, aby robić z siebie durni i jeszcze są z tego powodu zadowoleni. Mnie to przysłowiowa "rybka" bo siedzę sobie w UK - kraju, który wg. naszej propagandy jest pogrążony w kryzysie i tak sobie myślę: Daj Boże Polsce taki kryzys jak ten, z którym walczymy w UK...