Witam Panie Lechu!
"Agorę" widziałem i muszę stwierdzić, że mnie w sumie nie zachwyciła. "Obrazki" niby ładne, ale całość jakaś taka mdła... Używa sporej ilości stereotypów typu: dobra, światła uczona ; diaboliczny biskup; słaby namiestnik cesarski; fanatyczny mnich; niewdzięczny niewolnik; brutalna tłuszcza (pogańska i chrześcijańska) itd. Trochę to wszystko płaskie i nazbyt oczywiste.
Detale i atmosfera ogólna uchwycone chyba dość dobrze, ale postacie pierwszoplanowe nijakie.
W porównaniu z tym filmem "Gladiator" to nieśmiertelne i ponadczasowe arcydzieło kina światowego...
"Agorę" postawiłbym na jednej półeczce z "Ostatnim legionem".
"Wergeld" mimo wszystko polecam - to w sumie dobre czytadło.
Banalność takich złośliwości mocno mnie zniechęca do lektury.
To akurat da się przeżyć. Muszę się przyznać, że te "religijne" pasaże czytałem bardzo "po łebkach"... Niczego konkretnego do sprawy nie wnoszą.
Do ekspansji nie wystarczy baza w postaci nawet najlepszych legionów.
Ale jest podstawą. Plus odpowiedni, imperialny "esprit de corps" (głównie o to tu chyba autorowi chodzi), a tego w pewnym momencie ewidentnie zabrakło. Bo niby dlaczego wcześniej gromady latyńskich wieśniaków pod wodzą różnej maści urzędników i pomimo wielu spektakularnych klęsk co raz sprowadzały przeciwników do parteru?
Wiem, że morale i nastawienie (na podbój) to nie wszystko, ale...
A wojsko, które zamiast solidnie bić (i łupić) wroga gapi się w ciemność po drugiej stronie płotu, muru, czy co tam akurat było, po pewnym czasie traci świadomość sensu swojego istnienia. Popatrzmy choćby na nasze nowoczesne armie europejskie - przykład najciekawszy to chyba Holendrzy w Srebrenicy...
ZM
PS. Czytałem niedawno z okazji obserwacji pewnej monetki cesarza Zenona po raz kolejny o ówczesnych sporach religijnych i chciało mi się wyć. Armia zdemoralizowana, barbarzyńcy wszędzie się panoszą, skarb pusty, trzęsienia ziemi i zaraza, słowem ogólnopaństwowy stan wyjątkowy, a tu decydenci żrą się o prawdziwą naturę Chrystusa! Ortodoksi, monofizyci, monoteleci, encykliki, antyencykliki... Tak jakby nie było spraw ważniejszych!! No, może rzeczywiście nie było, w końcu cały świat doczesny to marność nad marnościami, nic, tylko marność...