Pozwolę sobie przerwać to pokazywanie i podzielić się komentarzem, a bardziej zapytać. Zapoznałem się częściowo z artykułem BI i nie mogę pozbyć się wrażenia, że w sprawie podziału na mennice trzeba się zupełnie resetować i wyjść od rzeczy pewnych. Co obecnie w półtorakach jest atrybucją pewną? Czy da się bezspornie i z dowodami przypisać choć jedną emisję do danej mennicy?
Zgadzam się z kolegą Optimusem, że podejście do tematu półtoraków (i szerzej całego mennictwa ZIII) wymaga głębokiego resetu.
Wszystko co w ostatnich latach napisano o półtorakach (a były to przeważnie prace bardzo dobre) przypomina trochę dobudowywanie pięter do starej kamienicy o której wszyscy wiedzą, że od lat kruszą się jej fundamenty. Prościej i rozsądniej byłoby zburzyć stary budynek, a na jego miejscu postawić nowy.
Problem w dużej mierze na tym, że to co było dla XIX i XX-wiecznych badaczy domysłem czy hipotezą, dla badaczy współczesnych często jest już źródłem.
Jest „w ludziach” jakieś takie podświadome przeświadczenie, że jeśli ktoś wydał coś drukiem, zrobił to dawno i był skądinąd wybitnym numizmatykiem, to wszystko co napisał musiało być prawdą. Prawda natomiast wygląda raczej tak, że stare opracowania nie wytrzymały próby czasu.
Solidne podejście do tematu wymagałoby odsiania tego co jest pewne od tego co się komuś wydawało prawdopodobne i zapomniał tych dwóch kwestii rozróżnić wyraźnie w tekście swojej pracy.
Przekonanie o krakowskim pochodzeniu półtoraków z „hakami” głęboko zakorzeniło się w świadomości kolekcjonerów i badaczy w zasadzie na podstawie dwóch zdań, z których pierwsze zaczyna się następująco : „Inicjatywa wyszła, jak się zdaje, z Krakowa ...”
Cały zaś podział półtoraków na krakowskie i bydgoskie z dwóch zdań następnych ...