Oj, odnoszę niepokojące wrażenie, że moje słowa dot. książki p. Dylewskiego są trochę niewłaściwie odbierane.
Samą publikację, jako taką oceniam (paradoksalnie porównując do tego co wcześniej mówiłem!) bardzo dobrze. Wręcz cieszę się, że taka publikacja ukazała światło dzienne.
Moja krytyka i negatywna ocena wynika jedynie z tego, że patrzę na tę książkę przez pryzmat tego co stara się stworzyć wydawca/autor/sprzedawcy. Oceniam tę pozycję pod kątem tego iż ma to być
następczyni "Tysiąca lat...",
nowy Kałkowski etc. etc. I stąd taka kiepska ocena.
Gdyby to było reklamowane inaczej, mniej buńczucznie (zresztą pisałem o tym wyraźnie w poprzednim poście), moja ocena byłaby znacznie wyższa.
I tak na marginesie, podajecie Panowie złe przykłady książek - niemal wszystkie wskazane pozycje to literatura fachowa, katalogowa. I jako taka nie miały być skierowane do szerokiego grona odbiorców tylko do osób, które akurat konkretne typy monet zbierają...
Lepiej już byłoby odwołać się do ceny "Tysiąca lat...", która w 1981 r. wynosiła 400 zł (dla porównania, moja Mama pracowała wtedy na pełnym etacie jako salowa w żłobku i zarabiała 2400 zł miesięcznie - jak widać wydatek na książkę prof. Kałkowskiego mocno by ją uderzyło po kieszeni).
DagonX