Ponieważ temat dotyczy zdaje się samej istoty istnienia Towarzystwa i tego forum, a jestem tutaj nowy to pozwole sobie go odgrzać aby może troche więcej zrozumieć. Mój wywód będzie trochę momentami przekorny więc proszę potraktować go z przymrożeniem oka
Jak tutaj widać ile osób określających się numizmatykami tyle definicji.
Dlatego też bardzo trudno jest określić zwięzłą definicję złomu.
Ponieważ w wielu dziedzinach życia bywa tak, że olśnienie przychodzi kiedy na temat wypowie się ktoś kto przychodzi z zewnątrz to przedstawię na ten temat i swoje spojrzenie.
Na wstępnie chciałbym złożyć ukłony dla Pana Chałupskiego… W lekturę Pana specjalizowanych katalogów wczytuję się od dwóch tygodni i jest to dla mnie na ten moment podstawowe źródło przystępnej wiedzy szczególnie okresu II RP który na ten moment najbardziej mnie zafascynował.
Co do definicji złomu numizmatycznego to często Państwo nawiązujecie w nich do istoty tego czy moneta trafiła do obiegu, jako wyznacznik tego czy można nazwać ją numizmatem. Doskonale rozumiem, że myśl ta dotyczy wprowadzenia jakiegoś wzoru monety i udostępnienia jej społeczeństwu jako środek płatniczy, jednak czy nie można by się tutaj w tej filozofii trochę przyczepić próbując ją zinterpretować wprost ? I czy wtedy nie należało by ze wszystkich zbiorów odrzucić wszystkie monety w stanach menniczych ? W końcu egzemplarze te nie miały szansy być wykorzystane do zapłaty za bułkę w piekarni, konia na targu, czy worka ziemniaków… chociażby raz ! Należało by je uznać za złom numizmatyczny bo nie były w obiegu. Mało tego kontynuując tą myśl egzemplarze te jak tylko trafiły w ręce świadomego numizmatyka stały się egzemplarzem… kolekcjonerskim…
I tu przejść można by do definicji Pana Chałupskiego która zakłada, że złomem numizmatycznym miały by być monety które produkowane są na cele kolekcjonerskie. Sama idea tej myśli bardzo mi się spodobała i dzięki niej zrozumiałem dlaczego kiedy na początku roku wróciłem po latach do budowania zbioru szybko udało mi się zrozumieć, że monety kolekcjonerskie nie są ciekawe, a wiele satysfakcji można odkryć w kolekcjonowaniu monet obiegowych.
Jednak i tu można włożyć kij w mrowisko… Poprawcie mnie Państwo bo szybciej znajdę od Was odpowiedź niż w interencie, ALE… monety kolekcjonerskie noszą wszystkie cechy płatnego środka płatniczego w Polsce, posiadają znak emitenta, orła w koronie napis Rzeczpospolita Polska oraz nominał, a zatem jak bardzo dla numizmatyków irracjonalnie by to nie zabrzmiało każda moneta kolekcjonerska która została wydana przez NBP może stanowić prawny środek płatniczy… ( chyba że się mylę
?? )… i nawet jakby wydawało się to szalone, można wyjąć z kolekcji np. „lustrzanego suma” i zapłacić nim za butelkę dobrego wina, tym samym można uznać, że monety kolekcjonerskie są monetami obiegowymi…
Myślę, że w pewnym sensie zatoczyłem koło w tej koncepcji.
Pozostaje jeszcze kilka spraw:
Sprawa monet które są w złym stanie. To musze kategorycznie odrzucić – „zapomniał wół jak cielęciem był”. W tym tygodniu zakupiłem w jednej aukcji kilka monet groszowych II RP. Wraz z przesyłką otrzymałem gratisowo dodatkową monetę - w kiepskim stanie… ale dla mnie bardzo cenną, cenną bo dla początkującego numizmatyka każda sztuka jest cenna i każda cieszy.
Nie wyczytałem w tym wątku tego wprost, ale zauważyłem, że w złom wpisywać miały by się także monety próbne ? Jeśli tak to trochę tego nie rozumiem… Sama w końcu koncepcja zbierania numizmatów bynajmniej dla mnie polega na poznaniu historii tego skąd, jak, gdzie, ile … I tak samo jak pewnie wielu bardziej doświadczonych numizmatyków ma w swych zbiorach stemple, czy inne elementy produkcji które dotyczą historii konkretnej monety, tak i wybite próby świadczą o części historii monety która trafiła w obieg…. Czyż nie ?
Posiadanie w zbiorach czy to właśnie stempli czy tym bardziej monet próbnych także wpisał bym w pojęcie zbioru numizmatycznego, a jeśli nie „zbioru” to koniecznego do poznania elementu całej układanki których chyba nie należało by odrzucać, bo jeśli tak, to czy stare wydania książek, opracowań polskich numizmatyków które dziś na rynku i numizmatycznym i księgarnianym są często „białymi krukami” także należało by zdyskredytować… ?
Takie oto przemyślenia początkującego 😉