Aktualności: Już wkrótce, ósmego kwietnia, wybory do Triumwiratu TPZN!

  • 28 Marca 2024, 21:39:41

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji

Autor Wątek: OKIEM KOLEKCJONERA  (Przeczytany 1981 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

pasjonatort

  • Administrator
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 2 884
  • TPZN 080
Odp: OKIEM KOLEKCJONERA
« Odpowiedź #30 dnia: 27 Lutego 2024, 18:14:41 »
Darku, oczywiście że to jedynie luźna myśl. Nie poparta żadnym argumentem.
W każdym razie, ta grupa monet, jak sam o tym wspomniałeś, ma w sobie zagadkę.


Z jednej strony są monety zniszczone, mające dziurki, wykruszenia czy przełamane. Tylko aby wynik był rzetelny, liczba zbadanych egzemplarzy musi być większa.

Natomiast zawsze można się pokusić o proste działanie, czyli zważenie dużej grupy monet. I porównanie otrzymanej średniej z wynikiem wag trojaków sprzed i po, występowania tych odmian bez znaku podskarbiego. Zrozumiałe, że nie będzie to w pełni wiarygodne. Niemniej takie proste badanie, może dać lub nie, jakieś ciekawe informacje. Czy w tym przypadku były jakieś anomalie średniej wagi.
Norbert

OkiemKolekcjonera

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 11
Odp: OKIEM KOLEKCJONERA
« Odpowiedź #31 dnia: 06 Marca 2024, 22:53:11 »
WYWIAD Z PANEM SEBASTIANEM PAWLIKOWSKIM - 3 marca 2024 r.

OKIEM KOLEKCJONERA: Jak długo zajmuje się Pan numizmatyką ❓️
SEBASTIAN PAWLIKOWSKI: Monetami zacząłem się interesować jeszcze jako dzieciak, w początkowych latach szkoły podstawowej i z pewnością nie znałem wtedy jeszcze słowa numizmatyka.

OK: Jak się zaczęło❓️ Pierwsza moneta❓️
SP: Pamiętam doskonale ten dzień. Pierwszą swoją monetę dostałem od mojej mamy. Było to 20 forintów węgierskich. Od tego momentu interesowały mnie wszystkie monety, najpierw te zagraniczne, a z czasem już tylko te starsze. Pamiętam jak ucieszył mnie komplet przedwojennych 1, 2 i 5 groszy, które dostałem od babci i 1000 zł z Papieżem. Najstarszą moją monetą w tamtym czasie było ½ kopiejki z 1899 r. Jakiś czas potem trafiła do mnie złotówka Stanisława Augusta Poniatowskiego z datą 1767, w tragicznym stanie, ale dla mnie był to prawdziwy skarb. Pierwsze dwa półgrosze Jagiełły trafiły do mnie w większym zestawie monet, który kupiłem. To były egzemplarze sygnowane SA i N. Pamiętam jak je identyfikowałem i nie potrafiłem przeczytać legendy. Gotyckie napisy są jednak specyficzne. To zachęciło mnie do studiowania tych monet.

OK: Ulubiona moneta ❓️
SP: Posiadam wiele ciekawych monet w swojej kolekcji, ale tą najbardziej ulubioną jest półgrosz Władysława Jagiełły z sygnaturą N i napisem otokowym awersu rozpoczynającym się od słowa MONETA zamiast skróconej formy MONE. To unikatowy egzemplarz, gdyż oprócz wspomnianej formy napisu wyróżnia ją niespotykana na półgroszach forma korony. Poświęciłem jej wpis na swoim blogu, gdzie można ją podziwiać (📌link dodamy w komentarzu- przyp. O.K.).

OK: Ulubiona mennica❓️
SP: Zbieram monety Jagiellonów dlatego wypada odpowiedzieć, że mennica krakowska, natomiast od zawsze podobały mi się monety lwowskie, które także zbieram.

OK: Kolekcjoner ❓️ Numizmatyk ❓️ Badacz ❓️ A może wszystkiego po części❓️
SP: Z pewnością nie nazywałbym siebie numizmatykiem, natomiast badaczem z pewnością tak. Skupiłem swoje kolekcjonowanie na dość wąskim obszarze i na nim postanowiłem skupić swoje badania.

OK: Jaki dział nazwałby Pan swoim konikiem ❓️
SP: Okres jagielloński to jest to co kocham. Prymitywne bicie, specyficzne tło, defekty mennicze oraz niepowtarzalność, to coś co wielu zniechęca, a mnie fascynuje. Te monety mają niepowtarzalny urok. W szczególności upodobałem sobie panowanie Władysława Jagiełły i obecnie głównie na nim się skupiam. Sukcesywnie powiększam kolekcję, chociaż jest mi coraz trudniej zwłaszcza w przypadku półgroszy. Po prostu na pewnym poziomie zaawansowania kolekcji brakuje tych najrzadszych egzemplarzy na które zawsze jest duży popyt. Na szczęście są jeszcze denary i trzeciaki, które od czasu do czasu udaje mi się upolować.

OK: Kiedy pojawiła się myśl żeby przelać na papier swoje rozmyślania numizmatyczne i podzielić się nimi z innymi Kolekcjonerami❓️
SP: To było w roku 2014. Moja kolekcja półgroszy Jagiełły była już wtedy dość pokaźna, natomiast brakowało mi porządnej literatury tematu. Poza nielicznymi artykułami i jedną poważną pozycją książkową nie było się na czym oprzeć. Im bardziej zagłębiałem się w temat tym częściej zacząłem wyciągać wnioski, które w dużej części były znacznie odmienne od przyjętego stanu wiedzy. Wtedy narodził się pomysł napisania jakiegoś artykułu, ale to co chciałem przedstawić wydawało się tak obszerne, że po jakimś czasie stwierdziłem że przedstawię swoje badania w formie książkowej. Prace nad wydaniem trwały 4 lata i oczywiście nie wszystko szło zgodnie z planem, w dodatku rodziły się wątpliwości. Na szczęście wtedy nawiązałem kontakt z Witkiem Borowskim, który mnie wspierał.

OK: Jakie wydarzenie uważa Pan za swój największy numizmatyczny sukces ❓️
SP: Największym moim osiągnięciem jest wydanie tej książki. Najbardziej jednak cieszy mnie to, że została ona bardzo dobrze przyjęta zarówno przez kolekcjonerów jak i świat nauki. To napawa dumą jeśli większość półgroszy oferowanych na aukcjach opisana jest moim nazwiskiem. Wtedy czuję, że wykonałem dobrą pracę.

OK: Nad jakim tematem - jeżeli to oczywiście nie tajemnica Pan aktualnie pracuje❓️
SP: Obecnie niestety mam okres stagnacji twórczej. Gromadzę jedynie materiały żeby spełnić swoje marzenie wydania kompleksowej monografii monet koronnych Władysława Jagiełły obejmującej wszystkie nominały. To plan długoterminowy.

OK: Jak ocenia Pan rynek kolekcjonerski w Polsce ❓️
SP: Rynek ten dzięki upowszechnieniu internetu stale się rozwija i ma to swoje plusy i minusy. Plusem jest niewątpliwie dostęp do potężnej bazy danych archiwów aukcji, których z każdym rokiem przybywa. Dzięki temu możemy odkrywać nowe odmiany monet, które normalnie nie ujrzałyby światła dziennego. Dużą wadą jest to, że kolekcjonowanie stało się popularne jako inwestycja . Niestety w ten sposób część rzadkich i ciekawych monet jest wychwytywana z rynku tylko po to, aby po kilku miesiącach wypłynąć na innej aukcji z mocno podbitą ceną. To nakręca popyt przez co kolekcjonowanie monet, robi się kosztowne. Zmorą aukcji internetowych jest podbijanie cen na aukcjach przez właścicieli walorów. Rozumiem, że każdy chce sprzedać swoje monety jak najdrożej, ale ma to swoje moralne granice. Szkoda, że niektórzy patrzą na to hobby tylko przez pryzmat pieniędzy.

OK: Jaka przyszłość czeka Kolekcjonerów monet medali ❓️
SP: Moim zdaniem kolekcjonowanie monet jest w fazie intensywnego rozkwitu. Z każdym rokiem przybywa klientów sklepów i domów aukcyjnych. Cieszę się, że jest coraz więcej prawdziwych pasjonatów, którzy chcą dzielić się swoją wiedzą poprzez różne publikacje, ale też w sieci na forach numizmatycznych i mediach społecznościowych. Dzięki temu mamy łatwiejszy dostęp do informacji i możemy z sobą dyskutować, przez co nasze hobby staje się ciekawsze. Pojawiają się też nowe zagrożenia jak na przykład zdecydowany wzrost w ostatnim czasie liczby fałszerstw. Dlatego współczesny kolekcjoner cały czas musi poszerzać wiedzę żeby nie dać się oszukać.

OK: Grading czy "golasy"❓️
SP: Zdecydowanie wolę monety, które można obejrzeć i zważyć w dłoni bez zbędnego plastiku. Moneta włożona w pudełko natychmiast staje się głównie towarem inwestycyjnym. Jej cena po gradingu bardzo często rośnie nieproporcjonalnie wysoko do rzeczywistej wartości. Wystarczy prześledzić kilka ostatnich aukcji. Wiele razy widziałem półgrosze Jagiełły bardzo źle wybite, podwójnie uderzone, nieczytelne ze szczątkowym połyskiem w tle, a sprzedane za kosmiczną cenę. Warto na takie oferty patrzeć na chłodno i zawsze samemu ocenić rzeczywistą atrakcyjność waloru. Pomijam już fakt, że do pudełek coraz częściej trafiają współczesne falsy co niestety tylko je uwiarygadnia.

OK: Numizmatyka to dla mnie...❓️
SP: To pasja, która pozwala mi zapomnieć o całym świecie. To nie tylko świadomość posiadania ciekawych i rzadkich monet, ale możliwość obcowania z historią.

OK: Wiemy, że należy Pan do Obserwatorów naszego OKA - Jak Pan ocenia dotychczasową działalność Okiem Kolekcjonera❓️
SP: Każda tego typu inicjatywa zasługuje na pochwałę. Dzięki temu możemy zdobywać wiedzę oraz dyskutować ze sobą. Widząc jak szybko przybywa Wam Obserwujących kanał jest skazany na sukces.

OK: Co chciałby Pan przekazać dzisiejszemu Kolekcjonerowi ❓️
SP: Żeby tworzył swoją kolekcję świadomie i w przemyślany sposób. Sam kiedyś zabrnąłem w ślepe zaułki tego hobby i sporo czasu zajęło mi zrozumienie, że nie da się zbierać wszystkiego. Życzę Wam Drodzy Pasjonaci żeby Wasze zbiory monet, być może trochę przypadkowe, przekształciły się we wspaniałe kolekcje.

OK: Dziękujemy serdecznie za rozmowę i poświęcony naszym Czytelnikom czas !
SP: Dziękuję bardzo !Jak długo zajmuje się Pan numizmatyką?

pasjonatort

  • Administrator
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 2 884
  • TPZN 080
Odp: OKIEM KOLEKCJONERA
« Odpowiedź #32 dnia: 08 Marca 2024, 21:06:11 »
Kolejna rozmowa odsłaniająca czym się kierował i co skradło serce Pasjonata, Pana Sebastiana. Okres jagielloński, półgrosze, jak dla mnie to nieznany obszar. Jednak podziwiam pasjonatów odczytujących gotyckie napisy ;)


Przy okazji chciałbym przekazać wiadomość o współpracy partnerskiej pomiędzy Okiem Kolekcjonera i forum TPZN. Podstawą ma być propagowanie numizmatyki poprzez merytoryczne wpisy, informowanie o nich na obu stronach.
Norbert

Damian Marciniak

  • Stały bywalec
  • ***
  • Wiadomości: 204
  • Nie sprzedajemy tego, czego byśmy sami nie kupili
    • Marciniak - Dom Aukcyjny
Odp: OKIEM KOLEKCJONERA
« Odpowiedź #33 dnia: 08 Marca 2024, 23:11:46 »
...
Przy okazji chciałbym przekazać wiadomość o współpracy partnerskiej pomiędzy Okiem Kolekcjonera i forum TPZN. Podstawą ma być propagowanie numizmatyki poprzez merytoryczne wpisy, informowanie o nich na obu stronach...

Witam

Mam wrażanie, że w ciągu ostatnich tygodni zapanowała jakaś nowa, medialna "nowo-moda" na ogłaszanie najróżniejszych patronatów medialnych, współprac partnerskich, oficjalnych partnerstw itp. Co rusz takie komunikaty atakują na Facebook, a teraz pojawiały się nawet na TPZN :)

A czyż w praktyce, w naszym środowisku nie było tak od zawsze, tylko że po prostu, zwyczajnie i naturalnie w odniesieniu do wartościowych treści,  bez dodatkowego szumu i całego tego górnolotnego, marketingowego nazewnictwa :)

Pozdrawiam - Damian

« Ostatnia zmiana: 08 Marca 2024, 23:14:03 wysłana przez Damian Marciniak »
Pozdrawiam - Damian

pasjonatort

  • Administrator
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 2 884
  • TPZN 080
Odp: OKIEM KOLEKCJONERA
« Odpowiedź #34 dnia: 08 Marca 2024, 23:30:40 »
Tutaj bardziej chodzi o pokazanie, że jest ktoś jeszcze. Gdzie warto zajrzeć. Mam świadomość, że na forum jest trochę osób niekorzystających z FB, czy znowu na Facebooku są osoby nie znające TPZN.

Poza tym nic się nie zmienia, TPZN pozostaje dawnym forum, otwartym na wszystkie osoby, czy to prywatne czy reprezentujące firmy. Kto ma ochotę uczestniczyć w dyskusjach.  :)
Norbert

OkiemKolekcjonera

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 11
Odp: OKIEM KOLEKCJONERA
« Odpowiedź #35 dnia: 24 Marca 2024, 18:38:23 »
...
Przy okazji chciałbym przekazać wiadomość o współpracy partnerskiej pomiędzy Okiem Kolekcjonera i forum TPZN. Podstawą ma być propagowanie numizmatyki poprzez merytoryczne wpisy, informowanie o nich na obu stronach...

Witam

Mam wrażanie, że w ciągu ostatnich tygodni zapanowała jakaś nowa, medialna "nowo-moda" na ogłaszanie najróżniejszych patronatów medialnych, współprac partnerskich, oficjalnych partnerstw itp. Co rusz takie komunikaty atakują na Facebook, a teraz pojawiały się nawet na TPZN :)

A czyż w praktyce, w naszym środowisku nie było tak od zawsze, tylko że po prostu, zwyczajnie i naturalnie w odniesieniu do wartościowych treści,  bez dodatkowego szumu i całego tego górnolotnego, marketingowego nazewnictwa :)

Pozdrawiam - Damian


Górnolotne, marketingowe nazewnictwo pozostawiamy Podmiotom o wiele bardziej w tym doświadczonym ;)
Faktycznie ostatnie tygodnie przyniosły sporo nowych nawiązanych relacji i nas (a także rzesze naszych Obserwatorów) bardzo cieszy. Proszę nam wierzyć, że ogłaszane Patronaty, Partnerstwa itd. wywołują tam gdzie ma to miejsce same pozytywne reakcje :) Tak więc będziemy kontynuować tego typu działalność informacyjną przy każdej kolejnej okazji.
Pozdrawiamy !
K.

OkiemKolekcjonera

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 11
Odp: OKIEM KOLEKCJONERA
« Odpowiedź #36 dnia: 24 Marca 2024, 18:51:24 »
WYWIAD Z PANEM WOJCIECHEM GIBCZYŃSKIM - 17 MARCA 2024 r.

OKIEM KOLEKCJONERA: Jak długo zajmuje się Pan numizmatyką ?
WOJCIECH GIBCZYŃSKI: Z uwagi na to, że mamy rok 2024 to mogę powiedzieć, że trwa to już ponad pół wieku.

OK: Jak się zaczęło? Pierwsza moneta?
WG: Dwa albo nawet trzy momenty mojego już 74 letniego życia były decydujące o mojej pasji. Nie wiem czy Szanowne Koleżeństwo wie ale mniej więcej pół Szczecina jest w Warszawie. To nie sławne słowa Churchilla o żelaznej kurtynie od Triestu do Szczecina zadecydowały, że moje miasto jest polskie lecz wizyta Chruszczowa w lipcu 1959 roku i jego przemówienie. Niepewność co do  przyszłości miasta spowodowała, że miasto praktycznie nie odbudowywano. Zburzona cała Starówka, dzielnice przyodrzańskie zostawały w tym czasie rozbierane do fundamentów, a odzyskane cegły jechały do Warszawy. Nawet tak nieznacznie uszkodzone budynki jak Teatr Miejski czy Dom Koncertowy „pojechały” do stolicy. Ruiny Zamku Książąt Pomorskich straszyły jeszcze na początku lat sześćdziesiątych. Tylko pozornie to co napisałem nie wiąże się z moim hobby. Jak rozbiórki to i znajdowano w nich niezliczone „skarby”. Porcelana, zastawy stołowe no i oczywiście monety. W większości były to monety III Rzeszy. Mieszkałem w centrum miasta z bratem niestety już nie żyjącym oraz rodzicami, którzy przybyli do miasta w 1945 roku. Ojciec po Powstaniu Warszawskim i ucieczce z transportu udał się do siostry we Włocławku. Tam też uciekając przed "smierszem" wstąpił do WP by wojnę zakończyć w Goleniowie. Rodzice po prawie dwóch latach braku wiadomości o sobie  (a ślub brali w Warszawie 3 tygodnie przed wybuchem Powstania) spotkali się w Szczecinie i tu pozostali. Ale to jest historia na inną opowieść. Jako mały szkrab biegałem po ruinach, czasami grzebiąc znajdowaliśmy drobne monety, a trafiało się i sreberko. Znajdowaliśmy tam czasami też i mniej przyjemne rzeczy – niestety. Drobnymi „hitlerkami” graliśmy w „oko” a „starszeństwu” (powyżej około 14 lat) zostawiając przyjemność grania „gapami” (2 i 5 markówki) w „ścianki”. Wygrani brali całą pulę co i mnie się czasami zdarzało (do „ścianek” nie byłem dopuszczany). Jako, że laptopów nie dowieźli trzeba było samemu organizować czas wolny którego wtedy nie brakowało. Pamiętam pudełka po pralinach wyłożone jakimś suknem i poukładane na nich niemieckie monetki o różnych nominałach. Czasami i srebrna się trafiała. To było pierwsze moje spotkanie z monetami.
Drugim,  był czas kiedy po skończeniu chyba 4 klasy zmieniono nam ławki z lekko pochyłych na idealne poziome. Nareszcie mogliśmy grać w „cymbergaja”. Jako że nasza wyobraźnia była nieograniczona, to stworzyliśmy ligę klasową. Rozgrywki na przerwach czy wolnych lekcjach, tabele - tylko nie pamiętam czy medale były rozdane. Szczecin miasto portowe, rodzice wielu kolegów pracowali w porcie, w PŻeteMie to i mieli styczność z marynarzami i drobnymi monetami w ich portfelach. Ja jak pamiętam miałem monetę francuską to byłem „Kopą” Kopaczewskim drużyną Reims, Był oczywiście Di Stefano i Real z monetą hiszpańską. Nie mogło zabraknąć oczywiście Santosu i Pelego. Przynudzam...no i zaczęło się nie tylko u mnie, połowa klasy zaczęła zbierać monety, drugiej zostawiając tradycyjne znaczki. Trzecim decydującym momentem były moje wakacje (chyba około 1962 roku) u mojej kochanej przybranej babci Józefy we Włocławku. Babcię z Powstania wyprowadził mój Tata Władysław i kierując ją do swojej siostry Janiny mieszkającej we Włocławku z okolic którego pochodziła moja rodzina. Jedynym majątkiem z którym babcia wyszła z Warszawy był woreczek z monetami dwukolorowymi. Co się stało ze „świnkami” nie wiem, natomiast około 20 sztuk srebrnych monet II RP babcia mi ofiarowała. Wtedy też zaczęło się moje kolekcjonowanie monet II RP z przerwami na inne zainteresowania. Jako, że wtedy byłem uznany za wysokiego (188 cm) rozpocząłem treningi w koszykówkę. Teraz to może niezbyt imponujący wzrost, ale pokolenie powojenne nie miało cieplarniach warunków. Monety od babci to jak pamiętam były to 10 złotówki z Piłsudskim i kobietą. Jedną wyróżniającą się monetą był „sztandar”, którą prawdopodobnie posiadam do dzisiaj.

OK: Ulubiona moneta ?
WG: Mimo, że monety II RP z różną intensywnością zbierałem przez cały czas nauki w technikum, to już wtedy powoli zacząłem kolekcjonować monety Polski Królewskiej. Wtedy też nabyłem moją ulubioną monetę. Posiadam ją do dzisiaj chociaż już to nie mój zakres zainteresowań. W 1970 lub 1971 roku zadzwonił do mnie kolega jubiler, informując że jego znajomy chce sprzedać monetę, która jest od wielu lat w posiadaniu jego rodziny. Jakież było moje zdziwienie kiedy okazało się, że to 6 groszy w oblężeniu Zamościa. Zbiegiem okoliczności było, że akurat wtedy miałem propozycję zakupu tożsamej monety. Po porównaniu obu nie było już wątpliwości. Ta „moja” nie miała  charakterystycznych dla 6 krajcarówki z 1800 roku nacięć na boku monety, oferowana miała i tak to ona znalazła się w mojej kolekcji. Mam zasadę, że zawsze należy osobom nie znającym się na monetach płacić cenę godziwą jak ja to nazywam (zawsze się to mi opłacało). Zarabiałem wtedy dokładnie 1500 złotych. Zapłaciłem 800 złotych – może trochę jak na tamte warunki przepłaciłem ale nikt więcej nie zaoferował. A monetka piękna!!! Z tamtego okresu został mi klaser z wspomnianymi monetami II RP do którego zajrzałem trzy lata temu po około 25 latach „zapomnienia” o nim. A są tam niezłe pozycje: Nike 31, 2 złote Piłsudski 1936, 5 złotych 1932 „kobieta” ze znakiem mennicy, 5 groszy 1934. Bym zapomniał głęboki „sztandar” - jeszcze! Ulubiona moneta to właśnie nie żadna pomorska a „6 groszy w oblężeniu Zamościa”. Z nią to już dawno po „złotych” godach jestem. Chciałbym jeszcze w tym miejscu opowiedzieć o pewnej kwestii. Pamiętam pierwszą giełdę staroci organizowaną w klubie spółdzielni „Wspólny Dom” kiedyś przy ulicy Marcina teraz św. Marcina (i pewnie nie za długo znowu Marcina). Był to rok 1970 może 1971, organizowali go chyba panowie Bukowski i Makaruk. Wchodzę – siedzą panowie przy stolikach i nie widać żadnego ruchu. Niestety większość nie wiedziała jak się zachować. Mówię o tym bo po pierwsze szkoda, że tradycyjne comiesięczne giełdy staroci odchodzą w niebyt. Było one bardziej spotkaniami kolekcjonerów gdzie można było poznawać nowych pasjonatów, wymieniać poglądy, uczyć się od bardziej zaawansowanych znawców tematu. Na jednej z takich giełd byłem świadkiem ciekawego zdarzenia które wpłynęło na kierunek mojego zbieractwa. Dwóch eleganckich lekko „wczorajszych” panów, (zapewne po nocnej eskapadzie w „Bajce” lub „Kaskadzie”) wpadło na giełdę staroci chcąc sprzedać dwie „grube” monety. Niestety jako młody żonkoś o odpowiedniej kasie na ich zakup mogłem tyko pomarzyć. Zakupił od nich te monetki kolega znany mi z PTAiN (wtedy chyba jeszcze tak było). Był to talar Bogusława XIV 1633 w pięknym stanie oraz pogrzebowy półtalar Franciszka. Od tego momentu zainteresowałem się mennictwem Pomorza. Powoli acz systematycznie zwiększałem swoją kolekcję drobnych „pomorzaków” bo na nie tylko mnie było stać. Jednocześnie okazjonalnie na zebraniach PTN-u przypominałem się koledze o ewentualnej chęci ich zakupu. Doczekałem się po 25 latach. Koledze (niestety już nie żyje) skradziono samochód niezbędny w jego pracy. Spotkaliśmy się i opowiedział mi historię godną Conan Doyle-a. Wątpiąc w oryginalność monet jeździł od jednego do drugiego muzeum sprawdzając u kustoszów ich autentyczność. Jakież było jego zdziwienie kiedy po jakimś czasie zauważył na talarze Bogusława XIV literkę „f” w kursywie! Fakt żenujący, domyślał się gdzie podmianka miała miejsce ale skończmy na tym. Kupiłem oba numizmaty nawet dość drogo – ale czekałem na nie (już raczej nią) 25 lat. Długo czekać tanio kupić – w moim przypadku niemożliwe. Kolega ów opowiedział mi historię usłyszaną od tych dwóch dżentelmenów ćwierć wieku temu. Pracowali oni przy remoncie  Nowego Zamku w Płotach, gdzie w powale znaleźli monety. Czy tylko dwie?  Tego już się nie dowiemy. Historia ma jednak dla mnie ekscytujący dalszy ciąg. Jako, że poważnie zająłem się kolekcjonowaniem monet pomorskich to i oczywiście koniecznością było również gromadzenie starych katalogów aukcyjnych. Mam już nich trochę z ich „guru” - katalogiem „L. & L. Hamburger - Sammlung des Herrn Commerzienrath C. F. Pogge in Greifswald. Münzen und Medaillen von Pommern, Russland, Polen, Dänemark, Schweden und Mecklenburg”. Jakież było moje zdziwienie kiedy w katalogu „Samlung Familien Besitz” Ludwig Grabow Rostok marzec 1930 poz. 245, na niezłym zdjęciu rozpoznałem „moją” półtalarówkę Franciszka. Nie był bym sobą gdybym nie chciał dopaść przysłowiowego „króliczka”. Drążąc temat znalazłem informację, że ostatni właściciel zamku hrabia Karl von Bismarck-Osten (1874-1952) był kolekcjonerem sztuki i to on zapewne był nabywcą tej monety w 1930 roku w Rostoku. I tak koło pewnej historii się zamknęło co dało mi ogromną satysfakcję. Moja dociekliwość, czasami „upierdliwość” przydała się niezwykle w późniejszych badaniach i opracowaniach. Mniej więcej pod koniec lat siedemdziesiątych zamieniłem swoją już dość pokaźną kolekcję Polski królewskiej na niezły zbiorek Pomorza. A w tej „Polsce” było kilka talarów toruńskich, gdańskich, koronnych. Dalej się zastanawiam patrząc na nasz rynek numizmatyczny czy dobrze wtedy zrobiłem. Ale co tam – miałem i dalej mam frajdę z tego „Pomorza”.

OK: Ulubiona mennica?
WG: Nie mam jednej ulubionej mennicy. Między innymi z racji swoich zainteresowań bardzo lubię wszystkie mennice pomorskie.

OK: Kiedy pojawiła się myśl żeby przelać na papier swoje rozmyślania numizmatyczne i podzielić się nimi z innymi Kolekcjonerami?
WG: Mniej więcej około 2010 roku podczas kolejnego „wypadu” na giełdę numizmatyczną do Stralundu dogadaliśmy się z kolegą Tomkiem Witkiewiczem w „temacie” wspólnego opracowania katalogu szerfów pomorskich. Trzeba wiedzieć, że właśnie wtedy nastąpił znaczny „wysyp” tego nominału. Współpraca pięknie się układała, doszliśmy do ciekawych wniosków podważających ustalenia takich tuzów numizmatyki jak Paul Bratring. Wychwyciliśmy moment w którym badacz błędnie zinterpretował szerfa P.81.2 i P.81.4 (numeracja wg naszego katalogu „Szerfy pomorskie katalog”) sugerując jego datę wybicia na 1538 i 1558 rok. I tak błąd popełniony w 1898 roku, zapewne niezamierzony (Bratring nie miał bez wątpienia dostępu do większej ilości tych szerfów) był powtarzany do czasu kiedy dwóch rodowitych szczecinian zabrało się za ten temat! Ale wracając do ówczesnych XIX wiecznych numizmatyków trzeba chylić czoło nad ich dokonaniami. Kwerenda w wielu muzeach, rysunki monet etc, niewyobrażalne jak Oni bez internetu tego dokonali???!!! Sukcesu finansowego tak jak zakładaliśmy nie było ale za to satysfakcja ogromna!!! Skoro tak nam się współpraca dobrze układała to „popełniliśmy” następne już poważniejsze opracowanie „Podwójne szelągi w mennictwie pomorskim (1594-1670)”. Udało nam się to opracowanie przetłumaczyć na język niemiecki, ale niestety nie za bardzo na ten rynek się przebiło – szkoda. Przynajmniej jednak mamy satysfakcję, że w katalogu Oldinga są odniesienia do naszych dwóch opracowań.
Mieliśmy dalsze plany ale kolega młodszy co najmniej o pokolenie zmienił priorytety życiowe. A ja z nudów napisałem opracowanie dotyczące mennictwa trzech braci: Jana Fryderyka, Bogusława XII i Ernesta Ludwika. Część merytoryczna jest w 90% gotowa i „leży w komputerze” już tak od 6-7 lat, czekając m.in. na to , że wkrótce „Priorytety” kolegi Tomasza podrosną i odpuszczą tacie.

OK: Kolekcjoner ? Numizmatyk ? Badacz ? A może wszystkiego po części?
WG: Od wydania naszego opracowania mogłem już spokojnie z kolekcjonera którym dalej zostałem - dodać i numizmatyk!!! Taki skromny ale jednak.

OK: Jaki dział nazwałby Pan swoim konikiem ?
WG: Wspomniany właśnie przed chwilą przeze mnie okres mennictwa pomorskiego trzech braci (Jana Fryderyka, Bogusława XIII, Ernesta Ludwika)  budzi moje największe zainteresowanie. Stosunkowo ubogie w tym okresie w „srebro i złoto” mennictwo pomorskie obrodziło znaczną ilością drobnej miedzianej monety – szerfami.

OK: Jakie wydarzenie uważa Pan za swój największy numizmatyczny sukces ?
WG: Sądzę, że moim największym sukcesem było odkrycie unikalnej monety srebrnej księcia Bogusława XIII – szeląga pomorskiego z 1588 roku. Dla wiedzy kolegów nie znana była moneta kruszcowa tego księcia. Nie ma również jakiejkolwiek informacji na ten temat w zachowanych  rejestrach menniczych. Numizmat doczekał się mojego opracowania w Biuletynie Numizmatycznym nr 2 (378) str. 87 – 98 z 2014 roku.

OK: Nad jakim tematem - jeżeli to oczywiście nie tajemnica Pan aktualnie pracuje?
WG: No i trzeba wrócić do mojej wcześniejszej wypowiedzi i zalegającego w „szufladzie” opracowania dotyczącego mennictwa Jana Fryderyka, Bogusława XII i Ernesta Ludwika. Muszę przyznać, że gdy przed kilkoma tygodniami otrzymałem od Okiem Kolekcjonera pytania, z którymi przyszło mi się zmierzyć, zmobilizowany jednym z nich – tym o którym teraz rozmawiamy, zajrzałem do komputera: Wojtek – Moje dokumenty – „Pomorze” – „Mennictwo końca XVI wieku” i…? Powróciłem do tematu! Jako że minęło już kilka lat, trzeba sobie trochę przypomnieć co i dlaczego tak napisałem. Skorygować ewentualne błędy. Mam nadzieję, że powróci chęć do skończenia opracowania. Tym bardziej, że byłoby to -  przy niewielkiej produkcji monet na Pomorzu w tym okresie – „dzieło” prawie skończone. Chociaż „wyszła” ostatnio monetka, która była dla mnie ogromnym zaskoczeniem, nie na miarę szeląga Bogusława XII, ale jednak. Może uda mi się ją zdobyć – oby!

OK: Jak ocenia Pan rynek kolekcjonerski w Polsce ?
WG: Kolekcjonowanie monet w naszym kraju moim zdaniem rozwija się dynamicznie. Ilość domów aukcyjnych dorównuje sąsiadom a ilość opracowań dotyczących numizmatyki bije ich na głowę.

OK: Jaka przyszłość czeka Kolekcjonerów monet medali ?
WG: Wielkim niebezpieczeństwem dla kolekcjonerstwa jest coraz większa fala fałszerstw czy to z Chin czy zza wschodniej granicy. Znam kilka przypadków kiedy przyszli adepci rezygnowali z kolekcjonerstwa po zakupie takich "kopii" - delikatnie mówiąc.
Szkoda mi tylko tych giełd kolekcjonerskich z lat 70 - 80, spotkań pogaduch, czasami coś ciekawego wpadło do kolekcji. Ale nawet nie o to chodziło, kontakt face to face to było COŚ. Jak mawiał p. Havranek „to se ne wrati”!!!

OK: Grading czy „golasy”?
WG: Jak dla kolekcjonera „bardzo w kwiecie wieku” to pytanie retoryczne…

OK: Numizmatyka to dla mnie...?
WG: Odskocznia od tego całego światowego i krajowego bajzlu nieprzerwanie obecnego w naszym życiu. Pozwala wspaniale się wyciszyć! Żeby nie zanudzić się zbieraniem tylko „pomorzaków” kolekcjonuję monety, żetony itp. pieniądze zastępcze miasta Szczecina i firm z naszego miasta. Staram się powiększać zbiór medali i medalików szczecińskich wybitych do 1945 roku oraz historycznych dla całego Pomorza, no może z wyjątkiem Strzałowa. Udało mi się uzbierać piękną kolekcję medali wybitych z okazji 700 oraz 800 rocznicy chrztu Pomorza który miał miejsce w 1124 roku. Z tego co wiem to na 900 rocznicę nic nie zostanie wybite pomimo moich jak widać nieskutecznych starań. A projektantami medali byli tacy doskonali medalierzy jak G. Loos w 1824 roku i Karl Goetz w 1924. Mam też niewielką kolekcję obrazów Szczecina - Deckerta, Kornera czy też Tarnogrockiego. Kilka starych map czy też edyktów podpisanych przez Bogusława XIV i Filipa Juliusz też by się znalazło. A tak na koniec bez muzyki życie było by bardzo nudne. Jestem fanem muzyki bluesowej - Jahna Mayalla, Erica Claptona, zespołów z lat 60 i początku 70.

OK: Wiemy, że należy Pan do obserwatorów naszego OKA - Jak Pan ocenia dotychczasową działalność Okiem Kolekcjonera?
WG: Uruchomienie nowego projektu jakim jest „Okiem Kolekcjonera” było strzałem w dziesiątkę. Najbardziej cenię sobie szerokie spectrum zagadnień poruszanych przez OKO. Pomimo tego, że nie było do tej pory mojego tematu jakim jest mennictwo pomorskie, to jednak z satysfakcją czytam świetne opracowania. Jako, że jestem szczecinianinem (a wiadomo całej Polsce, ze Szczecin leży nad morzem) to tak trochę po marynarsku: Okiem Kolekcjonera – midship (ster na wprost)!!!! I tak trzymać!!!

OK: Co chciałby Pan przekazać dzisiejszemu Kolekcjonerowi ?
WG: Chciałbym dać radę początkującym kolekcjonerom: nigdy nie byłem i nie jestem zamożnym człowiekiem, ale przy nawet niewielkich środkach (kasa + małżonka) po wielu latach można dojść do bardzo ciekawej i niezłej kolekcji. Oczywiście nabywana z wiekiem wiedza jest w tym niezwykle pomocna.

OK: Dziękujemy serdecznie za rozmowę i przekazanie nam, bardzo często sporo młodszym i posiadającym krótszy „staż”  miłośnikom Numizmatyki tych pięknych i jakże ciekawych wspomnień oraz aktualnych refleksji. Oczywiście Okiem Kolekcjonera przyjmuje komendę MIDSHIP !
WG: Dziękuję i ja oraz pozdrawiam wszystkich Czytelników profilu Okiem Kolekcjonera!

 

R E K L A M A
aukcja monet