Aktualności: Już wkrótce, ósmego kwietnia, wybory do Triumwiratu TPZN!

  • 28 Marca 2024, 11:45:29

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji

Autor Wątek: Przygoda  (Przeczytany 10496 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

pasjonatort

  • Administrator
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 2 884
  • TPZN 080
Przygoda
« dnia: 11 Lipca 2013, 16:32:28 »
Poniższy tekst powstał już jakiś czas temu ale może komuś umili letni dzień;)

Ponieważ ostatnio mało się dzieje w naszym światku forumowym ośmieliłem się napisać kilka słów o zderzeniu między wyobrażeniem a rzeczywistością.
 Sprawa dotyczy wizyty w pewnym znanym sklepie numizmatycznym w Warszawie.
 Pewnego wiosennego dnia postanowiłem udać się do miejsca owianego szacunkiem i blaskiem sławy w prozaicznym celu. Po prostu wystawić kilka monet na allegro poprzez ten sklep.
 Wchodzę z uśmiechem i przekonaniem, że nawet chwila rozmowy ze znawcą numizmatyki będzie niezapomnianą chwilą.
 Do tej pory zawsze gdy spotykałem się ze znanym sprzedawcą, kolekcjonerem to nawet krótka z nim pogawędka dostarczała wielu ciekawych informacji i była jak mała lekcja wiedzy.

 Dzień dobry, chciałbym wstawić na aukcje kilka monet. Z lekkim wstydem pokazuję swoje małe skarby 
 Numizmatyk bierze monety i konsternacja...
 Nim się spostrzegłem chwycił orta, którego w ułamku sekundy wyłuskał z kapsla i scisnął palcami by po chwili położyć go na blacie.
 Następnie przekręcając na drugą stronę aż rantem zastukał w ladę tak, że mi serce zatrzeszczało.
 Co prawda ort to był pospolity w stanie ledwie okołomenniczym, co jakby z niechęcią sam fachowiec przyznał, że stan II. ( Dla mnie mocne II+ , potwierdzone przez kilka osób )
 Mimo wszystko troszkę zdziwiło mnie takie podejście do oglądania i oceniania monety. Fakt, że to nie lustrzanka, więc jedna ryska mu nie zaszkodzi ale parę odcisków na policzku
 czcigodnego Króla nie doda mu blasku i chwały.
 Po kilkakrotnym obmacaniu facjaty Zygmusia padła cena...x...i zdziwienie, że chcę sprzedać na aukcji za ile pójdzie.
 A po co allegro, lepiej wstawić w komis za podaną cenę. Dowiedziałem się, że allegro to nienajlepszy pomysł.

 Rozmowa jakoś się nie kleiła i coś mnie korciło żeby uszczknąć troszkę z tej przeogromnej wiedzy takiego fachowca.
 Dlatego podkusiło mnie aby się pochwalić, że nie jestem w ciemię bity i pokazałem, że mam też orta z rzadszego rocznika.
 Szanowny Pan raczył zainteresować się żywo i nawet orzekł...ładny.
 Momentalnie stałem się dumny jak paw, prawie poczułem się jakby sam król Zygmunt obdarzył mnie łaskawie spojrzeniem.
 W tym samouwielbieniu trwałem ułamek sekundy aż do moich uszu doleciały słowa....2 tys.
 Na początku nie zrozumiałem i pytam ale co ? Słyszę odpowiedź, taki ort wart maksymalnie 2 tys.
 Aż mną zatrzęsło oburzenie i mówię, że nawet nie mam zamiaru sprzedawać, że tylko chciałem się pochwalić i porozmawiać.
 Na co zostałem oświecony, że to żaden rarytas a on sprzedał takich ponad 20.
 Broniąc honoru swojego orta stwierdziłem, że w takim stanie nie było ich dużo.
 Eee tam, na WCN było...szybko zerknął do archiwum szacownej firmy...i mówi 48 razy. A gdy powiedziałem ale ile z tego w I stanie?
 Zdziwiony numizmatyk zapytał...a to uważam swojego w gradingu NGC MS62 za I stan? Po takim ataku lekko zbity z tropu, wyszeptałem no...I/I-
 Uradowany fachowiec prawie przyklasnął i z triumfem zakrzyknął, że prawie II! Oczywiście wspomniał o skali Sheldona ale może tam mają inną,
 bo po powrocie, w domowym zaciszu, czując się bezpiecznie upewniłem się, że MS62 to jednak I.
 Musiałem to sprawdzić, bo sprzedawca sam opierał się o skalę Sheldona przekonując mnie, że jej stan jest niższy niż mi się wydaje.
 
 Do tego również zerknąłem w archiwum WCN i faktycznie aukcji mojego orta było 48 ale w stanie I tylko 3 a w I- raptem 1 oraz 7 egzemplarzy w stanie II+ co łącznie daje 11 monet
 a nie 48 jak podał pewny siebie fachowiec.
 Warto dodać, że w ciągu ....20 lat.

 Ogólnie zrezygnowałem ze sprzedaży poprzez tego pośrednika i nauczyłem się, że prawdą jest iż punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia.

 Cały mój tekst proszę potraktować jako luźne przemyślenia z dodatkiem prześmiewczej ironii.
 Jednak jeśli ktoś chciałby wypowiedzieć się o swoich przeżyciach w kontaktach ze znawcami szeroko pojętej numizmatyki, czy to z właścicielami
 szanowanych firm czy też z osobami handlującymi na różnej maści targach to zapraszam do pisania.

PS. Dodam, że następnego dnia na policzku Zygmunta pojawił się pewien rumieniec...mały odcisk palca.
Norbert

pasjonatort

  • Administrator
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 2 884
  • TPZN 080
Odp: Przygoda
« Odpowiedź #1 dnia: 13 Lipca 2013, 20:32:08 »
Numizmatyka ma to do siebie, że często w najmniej oczekiwanym momencie może wywołać niezłe zamieszanie u pasjonata. Tak, tak, pasjonata, bo nie śmiem się nazwać numizmatykiem a określenie kolekcjoner jest w pewnych kręgach źle kojarzącym się tytułem;-)
Sprawy rodzinne, praca, zwykłe codzienne życie aż nieoczekiwanie…bęc.
Ręce zaczynają się trząść, myśli rozbiegane, nerwowe sprawdzanie czy aby nie pomyłka…

W pewien zwyczajny ranek, nie tak odległy, ot tak bardziej z przyzwyczajenia i troszkę z nudów. Tylko nie pomyślcie, że sprawy numizmatyczne są lekiem dla nic nie robienia.
Po prostu mając chwilę przed wyjściem do pracy wolałem zerknąć na różne strony aukcyjne, sklepowe zamiast czytać ciągłe te same wiadomości o kryzysie, wypadkach.
W taki to sposób, bardziej przypadkowo trafiłem na ofertę sprzedaży X monety.
Zawsze jej widok sprawia radość. Ale często, tak jak i w tym przypadku po przeczytaniu, z którego rocznika jest moneta od razu pojawiło się zniechęcenie. Eee tam, najpospolitszy rok.
Następnie bardziej dla swojej statystyki postanowiłem przyjrzeć się dokładniej obu stronom monety. Patrzę, czytam…i…zaraz, chwila…czy to na pewno może być…
Czuję jak adrenalina zaczyna buzować we mnie. Błyskawicznie wyciągam swoje zapiski, szybko sprawdzam, znowu patrzę na monetę i kolejny raz upewniam się.
Tak, już nie mam wątpliwości. To rzadki wariant tej monety, praktycznie niespotykany.
Energicznie prawie łamiąc myszkę, klikam żeby jak najszybciej kupić.
Jest, już prawie mam…co to za napisy? Muszę być zarejestrowany żeby móc kupić!
Rety, serce wali jak oszalałe a ja wiem, że jeśli zanim to zrobię a ktoś inny mi wykupi mój skarb…ha ha jeszcze nie zapłaciłem a już uważam monetkę za swoją;-)
Powolny proces wklepywania danych, otwierania poczty, autoryzacja i w końcu logowania zdaje się trwać wieczność. W tym czasie drżę żeby net działał, ah ta złośliwość rzeczy, jeszcze brakuje, aby prąd wyłączyli. I jest…czuję się jak olimpijczyk na mecie maratonu.
Maaaaam. Teraz przelew i pozostało czekanie na przesyłkę
Norbert

Divusric

  • Członkowie TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 2 563
  • Legitymacja 077
    • Romae Aeternae
Odp: Przygoda
« Odpowiedź #2 dnia: 13 Lipca 2013, 21:39:07 »
Ja podobny dreszczyk emocji przezywam kiedy usłyszę sygnał z detektora.Najpierw usłyszę piekny wyrazny sygnał na monetę.Potem szpadel w ruch.Malutki dołek wykopany i to cos jest w ziemi z niego.Nie widać ale wyraznie słychać.Garść gleby w łapkę i pod cewkę.Wyrazne ,przepiękne ,wysokie popiskiwanie.Powolutku odsypuję i jeeest.Monetka?Ale jaka?Nie znowu guzik...Zaraz ,zaraz co tam jest ,orzeł?I proszę rarytasik .Guzik ale nie byle jaki tylko Gwardii Napoleońskiej.To też jakaś forma polowania   ;)
« Ostatnia zmiana: 13 Lipca 2013, 21:41:06 wysłana przez Divusric »
Admiror, O paries, te non cecidisse, qui tot scriptorium taedia sustineas.

kocelot

  • Stały bywalec
  • ***
  • Wiadomości: 141
Odp: Przygoda
« Odpowiedź #3 dnia: 13 Lipca 2013, 21:47:03 »
 :) - w pełni się utożsamiam z obydwoma opowieściami.  "Wielcy" od monet często zawodzą oczekiwania podczas kontaktu osobistego, i nie raz miałem ciarki podczas licytacji.  Niespodzianki też są bardzo miłe.  Wczoraj wygrałem licytację monety, dla mnie ciekawej, innym widocznie nie, za... 1 euro.  Przesyłka następne 3... haroszyj dzień.

Divusric

  • Członkowie TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 2 563
  • Legitymacja 077
    • Romae Aeternae
Odp: Przygoda
« Odpowiedź #4 dnia: 13 Lipca 2013, 21:51:33 »
Dorzucę jeszcze jedno zdjęcie z ostatniego wypadu.Nie chodzi o to co to za moneta.Tylko akurat o ten momet kiedy pierwszy raz się ją zobaczy.
Admiror, O paries, te non cecidisse, qui tot scriptorium taedia sustineas.

pasjonatort

  • Administrator
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 2 884
  • TPZN 080
Odp: Przygoda
« Odpowiedź #5 dnia: 14 Lipca 2013, 12:04:45 »
Cytuj
"Wielcy" od monet często zawodzą oczekiwania podczas kontaktu osobistego

Niestety to prawda.
O ile jenak można zrozumieć brak ochoty na rozmowę z kimś kogo nie znają, bo przecież takich zainteresowanych to każdego dnia mogą mieć kilku, kilkudziesięciu ;)
Do tego oczywiście mogą nie mieć czasu czy też, to co dla nas jest ważne, im może się wydawać zwyczajnym klepakiem, nie wartym omówienia.
To mimo wszystko nawet, a może tym bardziej takich "wielkich" powinny dotyczyć pewne normy.
W końcu mówię tu o sytuacji klient-sprzedawca.
Nie zaczepiałem tych Panów na ulicy, daj złotówkę a przyszedłem do ich Firm, które reklamują się...
"do każdej monety można dostać certyfikat"
"bezpłatna wycena"
"ocenienie stanu zachowania"
"gwarancja"
itd.

A kilka razy spotykałem się z takim zachowaniem jakbym wszedł do piekarni i tam rozmawiał o monetach :D
Norbert

pasjonatort

  • Administrator
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 2 884
  • TPZN 080
Odp: Przygoda
« Odpowiedź #6 dnia: 25 Lipca 2013, 21:12:42 »
Wstawiam zdjęcie X monety, która jest pospolitym czworakiem litewskim z 1566 ale posiada bardzo rzadką odmianę napisową...LITVA :)
Raptem jedna literka (A) więcej a ile radości ;)
Zdjęcie robione pod światło i przez holder ale nie chodzi w tym przypadku o widok monety ale o pokazanie tej końcówki.

PS. Jeśli ktoś ma takiego czworaka lub chociaż zdjęcie z identycznym napisem to proszę o informacje.
Norbert

 

R E K L A M A
aukcja monet