Niesamowita historia. Wschód to magiczne krainy… Tak mnie rozbawiła, że podzielę się swoją opowiastką, dla odmiany z Ukrainy. Korespondowałem o monetach z pewnym tamtejszym zbieraczem, po jakimś czasie wybierał się do Polski, więc go zaprosiłem do siebie, bardzo sympatyczny człowiek o dużej wiedzy. Odwzajemnił zaproszenie, ale schodziło długo, aż w końcu, rok temu, wybrałem się. Znajomek okazał się dodatkowo być osobą dość wysoko postawioną. Po ostrym wieczornym powitaniu w mieście którego nazwę zmilczę, następnego dnia, świtkiem koło południa, gdy już zacząłem patrzyć przytomnie, zaproponował przejażdżkę do swojej rodzinnej wsi, gdzie zresztą też kiedyś zarządzał. Podróż niezapomniana. Wsiadł, ku mojemu zdumieniu (bo na oko nie czuł się o wiele lepiej ode mnie) za kierownicę mercedesa i ruszył. Jakieś 150 km/h, po tamtejszych dziurawych dróżkach, przy których polskie gminne w Koziej Wólce po zimowej powodzi wyglądają jak niemieckie autostrady. Ze trzy razy na skrzyżowania wyskakiwali biegiem stójkowi, pięknie salutując. Duża wieś N… pięknie położona i nieźle utrzymana, ładna szkoła, nawet z małą pływalnią, sala sportowa. Wreszcie – jak mi powiedział Wasyl, jego niegdysiejsze oczko w głowie, dom kultury, kinoteatr z widownią na 300 miejsc. Wchodzimy, na salę (zaciemniona), gospodarz przodem szuka kontaktu… nagle łomot, jęki i …
twoju mat` rozpisane na dwa głosy. Przysnął sobie
rabotnik kultury pod samymi drzwiami. Wasyl burczy,
a szczoż ty Iwane budesz weczerom dełaty i szybciutko mnie stamtąd na dalsze atrakcje wyciąga. Akurat było ruskiego Jana Chrzciciela, u nich spore święto i różne rzeczy szykowali. Widzę, że zły, zostawił mnie ze swoim kuzynem i za róg ( a wcześniej słyszę, że wzywa
bystro kierownika tego kulturalnego interesu). Zajrzałem za nim – stoi, z zaciśniętym kułakiem, przed nim jakaś blada jak prześcieradło bida wyciągnięta na baczność i syczy
To ty tu taki poriadok majesz. Ty mnie stydu nadesłał na cełu Ukrainu i na Polszczu jeszcze. Obejrzał się, zobaczył że nadchodzę i dorzucił obietnicę.
Poczkaj, jeszcze pohoworym kudy wernuś. Przy następnej gorzałce wymogłem, żeby na moją cześć tamtemu ani głowy, ani nic innego nie urywał.
Jako że ryb nie łowię, parodniowym zwiedzaniu i innych atrakcjach talarka na pamiątkę nabyłem sobie na handelku starociami.
Rybałka , czyli co łączy wędkarstwo z numizmatyką .
Rybałka , czyli co łączy wędkarstwo z numizmatyką .