Ach...!!! Widzę, że to mnie dziś przypadła rola "wprowadzającego"...
Proszę bardzo!
1) Przede wszystkim, zanim zacznie się kupować, należy nabyć pewną wiedzę, aby móc w ogóle określić, co właściwie chce się kupić...
Gorąco polecam studiowanie różnego rodzaju publikacji - drukowanych i internetowych.
Na początek polecam, oprócz naszego forum, blog p. Chałupskiego
http://zbierajmymonety.blogspot.com/, a na nim zwłaszcza felietony numizmatyczne. Wielce przydatne jest też np. archiwum aukcji na wcn.pl. Można sobie tam sporo pooglądać i poczytać.
2) Kupować można wszędzie: w sklepach numizmatycznych (np. wcn.pl), na ebay'u, na allegro, na giełdach kolekcjonerskich i targach staroci oraz prywatnie... Wszystko zależy od tego, co chce się kupić i jaką cenę gotowym jest się zapłacić. I tu wracamy do punktu pierwszego. Cena jest wypadkową wielu czynników (popularność numizmatu, rzadkość, stan...), ale przede wszystkim zależy od doświadczenia kupującego i jego "napalenia" na dany obiekt - no i łutu szczęścia...
Dopiero jednak dzięki doświadczeniu (opartemu na solidnej porcji wiedzy...) jest on w stanie ocenić co trzyma w ręku (lub ogląda na ekranie...), w jakim stanie zachowania i czy cena proponowana przez sprzedającego jest do tego adekwatna.
3) Przykład z życia: niedawno łaziłem sobie trochę bez celu po comiesięcznym targu staroci w małym śląskim miasteczku. Jak to w takich przypadkach bywa: dużo rupieci - mało staroci... Ale nic to, pogoda piękna, więc w sumie było OK. Chciałem już sobie iść, ale zauważyłem sprzedawcę z kilkoma klaserkami. W nich całe mnóstwo różnych różności, przeważnie rzeczy w miarę współczesnych po bardzo umiarkowanych cenach. Właściwie jednak nic, co tak naprawdę by mnie interesowało. Po chwili jednak wypatrzyłem kilka "drobniaków" z nieznacznego niemieckiego państewka. Nakłady monet takich państewek często bywały nieznaczne, co często winduje cenę w górę... Po ich dokładnym obejrzeniu przez lupę stwierdziłem, że stan jest wyjątkowo przyzwoity (takie drobiazgi często są w dość paskudnych stanach!), a że cena była dość symboliczna, instynkt podpowiedział mi, żeby kupić. Kupiłem. Zadowolony z nabycia pięknych monetek - muszę tu dodać, że miasto z którego pochodzą znam osobiście i to było jednym z motywów kupna - po powrocie do domu zajrzałem do katalog u Krauzego, poszperałem w internecie i po chwili już mogłem szeroko się uśmiechnąć, bo dowiedziałem się, że cena, którą zapłaciłem, w tym przypadku naprawdę była symboliczna (i nieadekwatna do wartości monetek w tym stanie...). Z jednej z nich zrobiłem sobie zresztą tu na forum nowego awatara, więc może Kolega awers tego krajcara sobie obejrzeć (w oryginalne mniej więcej o połowę mniejsza, a w ręku wygląda naprawdę jeszcze dużo lepiej)
Pozdrawiam
ZM