Krzysztofie,
Dziekuję za delikatność i piszę to bez ironii. Oczywiście nie czuję się tym pytaniem urażony, przeciwnie, miło mi, że chcesz wiedzieć. Jednocześnie pragnę wyjaśnić, że nie uważam nikogo, kto dotyka monet za "dziwadło". Jak napisałem, szanuję inne poglady i mam nadzieję, że nikt nie poczuł się na cenzurowanym przez moje pytania. Mam też nadzieję, że moje poglady będa jednakowo potraktowane.
Mam jakaś fobię przed dotykaniem monet. Mam zawsze wrażenie, że to co moje paluchy na nich pozostawia może uszkodzić powierzchnię. Oczywiście lustrzanki sa ewidentnie nietykalne, jeśli ktoś się nimi para.
Nawet kilkusetletnie monety w moich oczach moga być uszkodzone przez kwasy z potu ludzkiego. Oczywiście jeśli ktoś lubi swoje monety pomacać, to ja mu życzę jak najlepiej. Moich dotykać nie pozwolę, chyba, że sa to egzemplarze specjalnie wybrane: pospolite i słabego stanu. Nie używam gradingu, uważam to za marnowanie pieniędzy. Lepsze monety i takie, które planuję jeszcze ogladać pod mikroskopem trzymam w kapslach, te zwyklejsze w 2x2. Kapsel nie przeszkadza mi w podziwianiu monety. Nie mam naogół potrzeby, by dotykać jej powierzchni, wystarczy mi zważyć ja w ręce.
Czasem zdarza mi się jednak dotknać monetę, myję ja wówczas bardzo dokładnie spirytusem, żeby usunać wigoć, tluszcz i zneutralizować kwas. Czasem używałem rękawiczek ale zauważyłem, że zostawiaja na monecie włókna, których nie lubię. Ostatnio więc przestałem.
Kupione w "trumienkach" zostawiam jak sa, chyba, że to PCG.
Nie wiem, czy przemawiaja do Ciebie te argumenty. Nie próbowałem Cie tu przekonać, że moja jest racja. Pokazałem Ci, mam nadzieję, inna od Twojej opinię. Nie jest ona poparta głeboka wiedza, choć przyznam się, że jestem specjalista od korozji, heheh. Najwięcej korozji rurociagów powoduja bakterie.
Jestem gotowy zgodzić się na różnorodność naszych opinii, szczególnie, że obaj kochamy monety i wbrew pozorom, te nasze opinie nie sa aż tak różne.
I to tyle. Przepraszam za przydługi post ale pisałem o mojej pasji.