Zupełnie nie rozumiem jak to działa.
Wydaje mi sie, ze umiem wyjasnic Koledze to zjawisko. Nie wiem, co prawda jakie sa motywy innych ludzi ale wyjasnie moje, bo widze, ze jest to potrzebne.
Moja reakcja na zarzut antysemityzmu nie byla jak to Kolega opisal: "wówczas bardzo często rozmówca tężeje, sztywnieje, traci jakiekolwiek poczucie humoru (a często kontakt z rzeczywistością) i odpowiada atakiem."
Nie stezalem i nie potrzebowalem wody by sie uspokoic. Nie lubie kiedy ktos mi wmawia rzeczy nieprawdziwe. Zydow i cyklistow traktuje jednakowo. Sa wsrod nich zarowno ludzie dobrzy jak i mniej dobrzy, jak w kazdej nacji czy rasie. Moj atak" byl w rzeczywistosci obrona mojego prawa do umiarkowanych pogladow a nie bycia wystawionym na publiczna bezpodstawna ocene.
Oskarzenie kogos o antysemityzm czy rasizm ma naogol kilka warstw:
Warstwa pierwsza: jestes antysemita, czyli jestes be, bo ludzie cacy sa przyjaciolmi wszystkich ludzi, a ty jako antysemita nie mozesz byc cacy.
Warstwa druga: jestes antysemita, bo masz ograniczony swiatopoglad (czytaj: jestes ograniczony). Nie potrafisz swym ograniczonym umyslem odrzucic stereotypow gdy patrzysz na inne rasy. Byc moze nawet masz ogolona glowe i wytatuowane swastyki, bo przeciez nikt nie tu wie jak wygladasz.
Mysle, ze mam poczucie humoru. Pomoglo mi w wielu trudnych zyciowych chwilach. Rzucanie bezpodstawnych oskarzen nie ma nic wspolnego z humorem, czy dowcipem. Prosze zauwazyc, ze rozmowa byla neutralna dopoki nie zaczely sie wycieczki osobiste.
Po za tym brakuje tu na forum mowy ciala, by odczytac niuanse. Brakuje tez wiezi miedzyludzkich, by probowac przewidziec jaki wplyw nasze posty maja na innych. Zreszta, co nas to wlasciwie obchodzi?