No dobrze to ja bede przewrotny i wystąpie w obronie tego gradingu
Choc osobiscie nie lubie trumienek, z kilku praktycznych przyczyn.
A dwie najważniejsze to ze nie widać rantu i ze zbiór trumeinek
zajmuje całkiem duzo miejsca... itd, no ale mam to napisac przeciez co innego
Kilka temacików:
1. falsy - no niestety nikt nie jest nie omylny, znam wiele przypadków wystawiania falsow
na na powaznych aukcjach. Owszem niby od takiej firmy gradingowej wymagamy wiecej, ale to tylko zalezy od klasy fachowców w niej pracujacych. Fals w trumnach dyskredytuje firme
a nie sam grading.
2. naciągane oceny - czyli matactwo itp.. Jak widac jednak klienci gradingu mysla, skoro temat
jest poruszany, w przeciwnym przypadku bezkrytycznie by przyjmowali wyrok firmy gradingowej.
Zastanawiając sie dalej dojdziemy do wniosku ze to tez dyskredytuje firme a nie sama idee gradowania.
3. "grading jak to trafnie ktos kiedys powiedzial "zwalnia z myslenia"" - a dlaczego zwalnia?
Mówiąc szczerze to ja tego nie rozumiem? No moze mnie zwalniać z żmudnego siedzenia przy
mikroskopie i liczenia rysek.. ale z czego jeszcze mnie zwalnia? Z identyfikacji monety?
Wiele firm sprzedaje monety z dokladnymi opisami, czy te firmy tez sa zle, bo zwalniają z myslenia? No wiec poprosze autora o wyjasnienei z czego wlasciwie zwalnia ten grading?
Bo z tego myslnia o tym czy to orginal czy nie to juz w punkcie nr1 wykazalem ze nie zwalnia
i sami klienci gradingu to tez zauwazyli.
4.
Najpierw pozwole sobie przytoczyc pana Lecha: "Pseudonumizmatyka jest bowiem właśnie taką karykaturą numizmatyki maksymalnie ułatwionej: monety rozpoznawalne na podstawie folderu, katalogi z pozycjami do odhaczania, klasery z podpisanymi miejscami na konkretne "okazy"... I tu właśnie wchodzi grading jako kolejny element "ułatwienia"."
Pozwole sobie w tym punkcie rozciagnac roważania troche dalej niz grading, bo jak rozumiem
te pseudo.. nie jest tylko odnośnie gradnigu.
Prosze zauwazyc ze te katalogi do odhaczania stworzyli właśnie numizmatycy, ale po co?
Ano dla siebie, dla historykow/archeologow (wiadomo datowanie stanowisk), no i dla innych entuzjastów zbieraczy (do odhaczania). Ci entuzjaści to w dawnych czasach, teraz tez czasami, byli
głównym źródłem materiału do badań dla tych numizmatyków. Wiec jak taki zbieracz odhaczył
co ma, to do numizmatyka niósł to czego nie znalazł w katalogu. Jak widać samo odhaczanie
nie jest złe
Ok, juz slysze głosy, ze nam chodzi o kolekcjonerskie...
Ok, tu trudno o element współpracy badawczej, ale czy aby tylko lustrzankami zbieracz żyje?
Niedawno na nasze forum dołączył zbieracz lustrzanek, okazało się ze interesuje sie też KW
i ma nawet 4 "rzymki". Mogę się założyć ze zaczynał od kolekcjonerskich, a teraz dorósł do
następnego etapu rozwoju swojego hobby. Kto wie gdyby nie te ułatwienia to moze wogole
by nie zbierał monet i do tych 4 rzymków wogole by nigdy nie doszedl.
Krótko mówiąc z części pseudo-numizmatyków wywodzą sie pózniejsi numizmatycy,
wieksza część poprzestaje na tym etapie, abo jakims posrednim. Ale tak było przecież zawsze,
nawet jeszcze przed gradingiem. Ale i ogolnie mniej osob sie interesowało tym hobby.
Teraz dzieki tej calej pseudo... i innym ułatwieniom osób które zainteresuje się prawdziwa
numizmatyką jest więcej. I należy doceniać ten efekt. To jest jak w przypowieści o zasianym
ziarnie.
5
Co do pakowania staroci w trumienki, to owszem tez sie zastanawiam czy to ma sens.
Ale ostatnio czytałem felieton niejakiego pana Chałupskiego i opisywał on tam sytuacje
jak ktos kupil ladnego trojaka Batroego i na drugi dzien mu go pokazal wyczyszczonego
na "klamke".... Tragedia. Smiem twierdzić ze jakby była ta moneta w trumience to by jej
sie nic nie stalo. Ewidentny brak eduakcji, ale jak widać tu ulatwiacz i myślozwalniacz
ma tez chronić same monety
No dobra juz pewnie mnie nie lubicie
Ja po prostu chce być obiektywny, jak zawsze są
plusy i minusy. A nie zawsze te minusy przekreślają całkowicie plusy. W tym przypadku
uważam ze bilans generalnie jest na plus
(jakze bym inaczej mogł napisać skoro
do takiego wniosku miałem dojść)