Witam

coz za kapitalna ironia losu! Bardzo radzilbym tym sposrod Kolegow, ktorzy uwzaja sie za obdarzonych talentem literackim, aby zanotowali sobie te sytuacje - bo moze sie bardzo przydac jako kanwa jakiegos opowiadania! Cos takiego nie zdarza sie codziennie...

A wiec bylem wlasnie (gdzies ok. godziny 14) w trakcie wystosowywania peanu pochwalnego pod adresem Prezesa - za Jego dzisiejsza wczesniejsza decyzje o utrzymaniu jak gdyby "w archiwum" pewnych dwu kontrowersyjnych watkow, poruszajacych serca i umysly userow Forum w ostatnich dniach. Na poparcie swojej (wtedy aktualnej) bardzo chwalebnej tolerancji przytoczyl Kol. Prezes nawet pewien adekwatny ustep z Biblii - nie bardzo juz pamietam, ktory... Odebralem w kazdym razie
te wersje decyzji Prezesa jako dowod wykazania przez Niego w danej trudnej sytuacji wielkiej dojrzalosci i klasy (takze zwazywszy, ze Jego wlasne poglady byly np. nie koniecznie az tak bardzo zgodne z moimi). To wszystko opowiadam z pamieci, bo watki juz nie istnieja...
Jak sie okazalo moj optymizm byl jednak przedwczesny. Ja rozumiem ze
wysunieta przez mojego przyjaciela Lecha grozba opuszczenia naszego Forum i postulat co do usuniecia wszystkich Jego postow musialy wprawic Szanownego Kol. Prezesa w panike (zwlaszcza jesli nie myle sie co do centralnych punktow Jego zainteresowan). Jasne jest wiec, ze bardziej w interesie organizacji wydala sie proba udobruchania tak waznej osobistosci, jak moj przyjaciel Lech, anizeli respekt przed pogladami jakiegos tam Marka, ktory odnosnie TPZN stanowi i tak tylko historie; potrafi zniknac z Forum na wiele miesiecy, a jak sie pojawia, to tylko niezgode sieje swoimi kontrowersyjnymi pogladami...
A zatem - gdzies ok. godziny 14 - i jeszcze grubo przed uplywem sformulowanego przez Kol. Prezesa okresu wpisywania koncowych wypowiedzi we wspomnianych kontrowersyjnych watkach - ukonczylem wlasnie moj juz wspomniany pean pochwalny; ale kiedy chcialem go wyslac, okazalo sie ze watek w ktorym pisalem, juz nie istnieje - Pan Prezes raczyl
w nieoczekiwany sposob zmienic swoja decyzje...
Pragne w obliczu tej sytuacji zwrocic uwage na to, na co sobie aktualnie TPZN (decyzja Prezesa) pozwolilo:
dokonano ograniczenia wolnosci odnosnie swobody wypowiedzi mniejszosci (albo li tylko jednej samotnej jednostki) -
dlatego ze poglady wyglaszane nie odpowiadaly mniemaniu ogolu. Nie ma w tym kontekscie znaczenia, czy nastapilo to na podstawie decyzji administracyjnej, albo li tylko zdania pewnego gremium (Triumwirat albo Rada Oficerow), czy tez w wyniku "ankiety" nawet z rezultatem powiedzmy 19 do 1 na niekorzysc niepopularnych pogladow. Faktem jest ze przez tego typu decyzje TPZN jednoznacznie
zdradzilo swoja naczelna doktryne sformulowana w pierwszym Artykule Statutu - nakaz respektowania
"wyłącznie Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka oraz własnych postanowien statutowych" - do czego naturalnie nalezy nieograniczona swoboda wypowiedzi. W ten sposob wlasnie
praktycznie dokonalismy zastosowania "prawa piesci", przed ktorym tak przestrzegalem w drugim z kontrowersyjnych watkow. Ograniczanie wolnosci wypowiedzi uzytkownikow Forum nie nalezy ani do zywotnych interesow TPZN ani do zadan przewodniczacych gremiow typu Triumwirat czy Rada Oficerow! Przy okazji dalismy zatem tez dowod tego, jak malo interesuje nas nacz wlasny Statut...
Prosze mi wierzyc, ze wypowiadajac moje zdanie na okreslone tematy -
na przyklad rownajac z ziemia popularnego swietego, niejakiego Wojtyle, bylem w pelni swiadom, jak zbulwersuje to wiekszosc czytelnikow. Mi tu na pewno nie puscily nerwy. I nie bylo wcale moim zamiarem wdrazac dyskusji, ktora w tak silny sposob rozgrzewa serca i umysly. Od dawna tez nie mam na takie dyskusje czasu. Zrozumialem tez swoj dawny blad, ze usilujac
przekonywac innych o slusznosci moich pogladow nie uzyskam w praktyce niczego. Jesli sie rozmowca sam nie zainteresuje okreslona teza, zastanowi nad nia i przeprowadzi wlasne studia - to
nie przejmie jej od drugiego, chocby ten na glowie stawal i kipial argumentami. Tak naprawde, to nawet ze "zlomem numizmatycznym" bylo podobnie - co tu siegac do Jana Pawla!... Stad idea o "rzucaniu hasel" - ktora do takiej wscieklosci doprowadzila Lecha.
Rzucic haslo - chetnie nawet prowokacyjne - moze sie ktos zainteresuje sie,
dlaczego ktos inny mysli tak a nie inaczej - a moze tez
dlaczego ustawia sie sam w pozycji "chlopca do bicia" dla calej poteznej organizacji?... Bo jak ten "ktos" z gory jest na nie, to ja moge i tygodniami dyskutowac - a i tak niczego nie uzyskam. Moge tu nawet ew. podpowiedziec jakis tytul do przeczytania - mozna przeczytac, mozna tez po paru stronach wyrzucic i powiedziec, ze to glupie - ale
dlaczego niby to ja mam referowac komus jakies ksiazki wlasnymi slowami, skoro lepiej zrobia to sami autorzy. I tak percepcja kazdego czytelnika jest inna - a wiec kazdy wyciagnie z lektury takie wnioski, na jakie go aktualnie stac.
A idea "rzucania hasel" drazni Lecha do tego stopnia, poniewaz On wlasnie wyzywa sie w dyskusji - gdzie sie moze wykazac i swoja wielka erudycja i blyskotliwa retoryka - a najchetniej zbijajac argumenty "przeciwnika" przez wyszukiwanie w nich slabszych stron - ktore sie przeciez zawsze moga przydarzyc. Innymi slowy Lech zeruje przede wszystkim na materiale dostarczanym Mu przez dyskutantow i nie moze bez tego materialu zyc. Tego typu przesuwanie dominanty dyskusji na jej peryferie ja z kolei odbieram jako nieco denerwujace.
Wspominajac moja dawna pasje do szachow kojarzy mi sie Lech ze znanym arcymistrzem Wiktorem Korcznojem - z jego dewiza "atakuj mnie". Mojemu sercu byl z kolei zawsze bliski Petrosjan z jego dewiza "nie przegrywac"

Jak wiemy mecze miedzy Korcznojem i Petrosjanem zawsze stanowily swoisty twardy orzech...
Ale skoro Lech aktualna sytuacje (w zasadzie bardzo nawet banalna w porownaniu z naszymi dyskusjami z przeszlosci...) postanowil postawic na ostrzu noza pod haslem
"albo on albo ja" - i jak sie okazuje w obliczu danych uwarunkowan na Forum i w obrebie Towarzystwa wygral - to
ja na pewno nie okaze sie szachista nie umiejacym poradzic sobie z aktualna sytuacja turniejowa! Ale tez niech nikt nie ma do mnie pretensji, ze z zaistnialej sytuacji tez i ja zmuszony jestem wyciagnac konsekwencje.
Prosze zatem Prezesa TPZN, Kol. zenonmoj o skreslenie mojej osoby z listy czlonkow organizacji (Legitymacja czlonkowska TPZN numer 001). Stwierdzam ze TPZN w chwili obecnej nie ma poszanowania dla wlasnego Statutu - a zatem nie jest juz organizacja, ktora powolalem do zycia i bylem jej czlonkiem przez ostatnie siedem lat.
Pozdrawiam bardzo serdecznie!
Marek