Co by nie było, to chciałbym zauważyć, że ten album - bardzo ładny zresztą jest tylko pamiątką po PRL. Może być zaczątkiem kolekcji - ale nawet z tej serii Heydricha sporo tam brakuje. Biorąc do ręki pierwszy lepszy katalog banknotów, tudzież stertę stu złotówek z Waryńskim plątającą się po szufladzie momentalnie zauważymy, że brakuje tam wielu dat emisji popularnych banknotów. O ile nie bardzo rozumiem kolekcjonowanie serii literowych banknotów, o tyle różne daty emisji są dla mnie istotne. I co się okazuje? Ano, że te nieco ponad 20 banknotów to mało - należałoby dokupić pewnie drugie tyle niższych nominałów ;-)
Wydaje mi się, że grono osób handlujących banknotami powinno się ucieszyć z zaistniałej sytuacji, a nie tym martwić. Bo może się okazać, że niektóre osoby połkną haczyk i będą chciały dozbierać brakujące banknoty z tej serii, a potem pozostałe powojenne serie, potem może jeszcze banknoty krakowskie i przedwojenne. Bo czemu nie? Popularne typy można za kilka czy kilkanaście złotych kupić w przyzwoitych stanach.
Nie wspomnę o tym, że nabywcy albumu mogą się skusić na papierki kolekcjonerskie czy przesławną kopię kopii banknotu z Piłsudskim ;-)
Wracając do meritum - swój album dostałem ze 2 tygodnie temu jakoś tak. I nie rozczarowałem się - jest estetyczny, banknoty są świeże i ładne, można je bezpiecznie z albumu wyjąć i do niego włożyć. To bardzo miłe móc wyjąć banknot, poczuć jego ostrość i sztywność. Uczucie, które wielu banknotom z allegro jest już obce - pranie i prasowanie bardzo ciężko rozpoznać na zdjęciu aukcji w internecie. Nie żałuję wydanych dwustu kilkunastu złotych - było warto, nawet jeśliby ten zestaw miał spaść w przyszłości w cenie.