Aktualności: Termin TWNA XXIV: 31.05-01.06.2024.!

  • 18 Kwietnia 2024, 06:58:59

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji

Autor Wątek: Muzeum Cywilizacji Rzymskiej  (Przeczytany 56079 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Mariuszgra

  • TPZN 074
  • Członkowie TPZN
  • Stały bywalec
  • *
  • Wiadomości: 716
Odp: Muzeum Cywilizacji Rzymskiej
« Odpowiedź #90 dnia: 28 Czerwca 2015, 00:18:08 »
Włączę się do dyskusji. jeśli chodzi o technikę to pan Lech ma racje wystarczy porównać choćby samoloty np różnica pomiędzy I wojną światową a II. Ostatni obrazek to szczyt techniki co ma mniej więcej tyle lat co różnica lat które dzieliły 2 poprzedniej przedstawione konstrukcje 

bruno52

  • Stały bywalec
  • ***
  • Wiadomości: 345
Odp: Muzeum Cywilizacji Rzymskiej
« Odpowiedź #91 dnia: 28 Czerwca 2015, 18:23:33 »
Te trzecie zdjęcie chyba  trzeba wymienić, latające skrzydło to raczej nie pomysł amerykanów
http://freeisoft.pl/2014/10/tajna-hitlerowska-technologia-stosowana-w-czasach-wspolczesnych/

ortofil

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 44
Odp: Muzeum Cywilizacji Rzymskiej
« Odpowiedź #92 dnia: 28 Czerwca 2015, 22:42:28 »
Panie Lechu, pyta Pan gdzie napisał głupstwo o oczekiwaniach futurystów? Na trzeciej stronie tego wątku, cytuję:
  realne tempo zmian w ciągu ostatniego półwiecza wcale nie było "zawrotne", bo wcześniej przewidywano znacznie znacznie zawrotniejsze. 

 Akurat w przypadku sofistyki liczyłem na Pańską ponadprzeciętną inteligencję, wykraczającą poza definicję powszechnego słownika.  Osobiście prędzej obraziłbym się za przyrównanie do Platona, ale  jeśli czuje Pan się urażony za przyrównanie do sofistów – przepraszam.   Rozumiem jednak, że uraziło Pana posądzenie o nieuczciwe metody prowadzenia sporu. Tylko, że jak najbardziej dopuszcza się Pan takich sposobów. Takim chwytem jest rozciąganie wypowiedzi możliwie szeroko, a potem jej atakowanie tak jakby została wypowiedziana przez rozmówcę.  Nawet mógłbym się założyć o fajną monetę, że Schopenhauer w swojej Erystyce nadał takiemu postępowaniu stosowny numerek (niestety nie mam tej książki pod ręką). Już uzasadniam przykładem. Otóż stwierdziłem jednoznacznie, że w ciągu ostatnich 15 lat nie wydarzyło się nic szczególnie spektakularnego, ale jeśli już musiałbym coś wskazać, to wskazałbym Dolly (myląc się przy tym o kilka lat, co zostało mi wspaniałomyślnie odpuszczone i za co dziękuję). Ale co Pan zrobił z tej wypowiedzi? Stwierdził Pan, że w owieczce Dolly widzę symbol zmian od którego dostaje się zawrotu głowy oraz zapytuje na czym polega niesamowity wpływ tego wydarzenia - zupełnie jakbym coś takiego powiedział. Podsumowując: ze wskazanej na siłę i niespecjalnie istotnej Dolly zrobił Pan symbol zmian o niesamowitym wpływie. I jeszcze insynuuje, że ja tak twierdzę.
Mało tego, jako kontrprzykład dla Dolly podaje Pan samoloty – tak jakbym twierdził jakoby sklonowanie tej nieszczęsnej owcy przyćmiewało rozwój lotnictwa we wczesnym jego etapie. Już nawet włączający się do rozmowy Pan Mariuszgra zdążył przyznać Panu rację w tym wyimaginowanym sporze.

Usilnie próbuje mi Pan wmówić, że zachłystuję się gadżetami i zalewem mało znaczących nowinek, co jest w moim przypadku zwykłą bzdurą i naprawdę nie wiem gdzie ja takie głupoty napisałem.
 Okres obfitujący w zmiany, który ja wyraźnie umiejscowiłem po Spenglerze i zredukowałem obrazowo do życia jednego pokolenia Pan zdołał skrócić do ostatnich 15 lat. Twierdzi Pan, że galopujący postęp dotyczy właśnie tych 15 lat – tzn, insynuuje, że ja tak twierdzę. A wyśmiać taką tezę, to nie problem – sam bym się chętnie przyłączył.

Proszę nie robić z siebie niewiniątka, które tylko doszukuje się argumentów, bo odnoszę wrażenie, że argumenty, że sens tego co chcę przekazać niewiele Pana interesują. Z zamiłowaniem natomiast tropi Pan wszelkie nieścisłości, niedomówienia i interpretuje je w wygodny dla siebie sposób.

Ja też tak potrafię, wezmę sobie Pański truizm: „coś się w Europie wypala”. Truizm pierwszorzędny, nie sposób mu zaprzeczyć. Zinterpretuję dokładnie tak jak mi się podoba i zażądam, żeby mi Pan uzasadnił w jaki sposób kilka jointów wypalonych w Amsterdamie ma spowodować zagładę cywilizacji europejskiej? Proszę się wykazać.



Przedstawił Pan pewien obraz jakiegoś tam Europejczyka i stwierdził, że w znacznym stopniu z nim się utożsamiam. Mogę się utożsamić tylko z jednym fragmentem tej pobieżnej charakterystyki. Po kolei: jest to typ wstydzący się własnej religii... i ja mam tłumaczyć się za takie coś? Nie jestem wyznawcą religii, a już na pewno takim wyznawcą, który wstydzi się swojej religii. Brak mi zupełnie kompetencji, żeby tłumaczyć się za osobnika wstydzącego się religii, którą wyznaje. Od imigrantów faktycznie nie mam zamiaru wymagać asymilacji – tu się zgadzam. Mam za to zamiar wymagać od nich tolerancji w stopniu takim samym, w jakim sami jej doświadczają. Powiedziałem wyraźnie, że kwestia imigrantów jest złożona, że są między nimi ludzie o różnych motywacjach, zupełnie tak samo jak pomiędzy Szwedami.  Mam zamiar walczyć z różnymi formami dyskryminacji (czy też niesprawiedliwej afirmacji), ale również z różnymi formami antyeuropejskości – w tym także z dyskryminacją na tle religijnym. Tu muszę coś wyjaśnić, bo nietolerancja religijna, to jedna z cech charakterystycznych dla naszej kultury, a ściślej dla tej jej części, w której pewna grupa upatruje podstawy naszej cywilizacji. Otóż ja nie zgadzam się na takie definiowanie europejskości, jest to dla mnie ciemna strona europejskości i dlatego mam zamiar ją zwalczać. Nie mam również zamiaru tłumaczyć się za osobnika upatrującego w gadżetach największego postępu w dziejach, ale o tym już mówiłem.

Kreuje się Pan na bezstronnego obserwatora, którego interesuje jedynie mój sposób argumentowania, być może również dlatego, że już się Pan domyśla, że jestem bliski  poproszeniu Pana, żeby przedstawił swoją wizję Europejczyka. Jak dotąd to głównie ja staram się coś uzasadnić, a Pan swobodnie wytyka mi słabsze punkty czy nieścisłości. To bardzo wygodne. Może więc, dla odmiany, Pan nakreśli mi swój obraz tego, co pan rozumie pod pojęciem Europa czy Europejczyk, co jest dla takiego człowieka ważne i po co żyje? Nie chciałbym Pana podłączać do jakiejś zbiorowości, więc nie będę kreślił gotowej charakterystyki i wymagał, żeby jej Pan bronił. Czyżby jednak był to taki Europejczyk, który ma głęboko gdzieś zasady religii, którą wyznaje i nawet się z tym specjalnie nie kryje, a co więcej jest z tego dumny? Bo z Pańskich (i nie tylko) dotychczasowych wypowiedzi można coś takiego wywnioskować. Ale nie uprzedzajmy faktów -  proszę najpierw powiedzieć, czym dla Pana jest Europejskość i kim jest Europejczyk.




Co do chińskiej dygresji. Język wyznacza granice i możliwości – to oczywiście parafraza pewnego znanego myśliciela, która wiele wyjaśnia. Ale nie trzeba sięgać aż tak głęboko, bo o ile dobrze pamiętam, to dużo przystępniej zostało to przedstawione w Technopolu Postmana. Był tam cytowany pewien japoński noblista (?), który zwracał uwagę na ogromną trudność, która pojawia się przy próbach użycia języka japońskiego do zadań naukowych. Z tego wyciągam wniosek, że z językiem chińskim jest podobnie. Można to rozciągnąć szerzej, na język matematyki. Matematyka była poważnie ograniczona przez rzymski sposób zapisu cyfr i dopiero wprowadzenie liczb tzw. arabskich przyspieszyło znacznie rozwój matematyki w Europie (chociaż nawet dla przeciętnego teologa nie będzie problemem wykazać, że zawdzięczamy to chrześcijaństwu - wszak przełom ten miał miejsce na średniowiecznych uniwersytetach, a taki Fibonacci był chrześcijaninem). Jeśli ktoś kiedyś próbował przeprowadzić nawet najprostsze działanie na cyfrach rzymskich – będzie wiedział o czym mowa. Jest to oczywiście możliwe... ale naprawdę niełatwe. O wyższej matematyce szkoda nawet w tym przypadku marzyć.   Jakoś nie kojarzę chińskich matematyków, ale nie jestem orientalistą i nie będę się upierał. Z powyższego wnoszę, że ograniczenia językowe (a więc pewien techniczny brak) były głównym czynnikiem hamującym rozwój nauki w Chinach. 

Oczywiście, że podałem przykłady strzelając prawie jak na loterii. Specjalnie się przedtem dopytałem, czy chce Pan tylko przykładów, czy może definicji. Pan wyraźnie powiedział, że wolałby na przykładach. Teraz twierdzi Pan, że chciał przykładów z uzasadnieniem - trzeba było tak od razu, to oszczędziłbym sobie strzelania. Otóż nie otrzyma Pan ode mnie uzasadnienia, bo to wymagałoby nakreślenia jakichś kryteriów, a to z kolei wymagałoby nieco czasu żeby zapoznać się z tematem przynajmniej trochę bardziej. Ale nawet gdybym takim czasem dysponował, to i tak wolałbym go przeznaczyć na coś innego. Nie interesuje się futurologią i fantastyką (chociaż Lema lubię) i nie będę uzasadniał swoich typów. Czemu miało służyć podawanie tych przykładów i jaki wniosek Pan wyciągnie z niemożności ich uzasadnienia – pewnie wkrótce się przekonam.

Przypominam, że nie rozmawiam wyłącznie z Panem, (a ponadto nie zauważyłem, żeby ktoś z uczestników sporu trzymał moją stronę), więc pytanie, które skierowałem do większej liczby jest jak najbardziej na miejscu.  Błędem może być, że nie użyłem zwrotu Panowie i Panie (bo choć nie udzielają się, to może jednak czytają i może jakaś pani zechciałaby akurat odpowiedzieć). Swoją drogą rozmówcy rzeczywiście wykruszają się pod byle pretekstami. 
:)

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: Muzeum Cywilizacji Rzymskiej
« Odpowiedź #93 dnia: 30 Czerwca 2015, 13:02:21 »
krążowniki typu Ticonderoga, które weszły do służby w latach 80. mają planowaną "żywotność" ponad 30. lat.
Podobną żywotność, tj. przewidywany okres dalszej służby mają bombowce B-52, wprowadzone do produkcji, jak sama nazwa wskazuje - w 1952 roku. Być może działające egzemplarze (ok. 10% wyprodukowanych - coś 70 sztuk) pochodzą z nieco późniejszych lat (produkcja trwała do 1962), na pewno je przerabiano, dodawano komputery itp, ale mimo to mamy cały czas do czynienia z konstrukcją projektowaną tuż po II WŚ.

No, ale przecież w tej dyskusji nie chodzi o argumenty - niestety przypomina ona od dłuższego czasu zabawę w pomidora.

Tak zupełnie na marginesie, właściwie nic mnie tu nie zdziwiło: http://www.pch24.pl/w-tym-europejskim-kraju-islamizacja-postepuje-niemal-bez-przeszkod,36645,i.html

ortofil

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 44
Odp: Muzeum Cywilizacji Rzymskiej
« Odpowiedź #94 dnia: 01 Lipca 2015, 10:39:36 »
Panie Lechu, najpierw Pan mnie zacytował:
"Jesteśmy w trakcie rewolucji cyfrowej (czy też informatycznej). Tempo dzisiejszych zmian nie ma sobie równych w historii" (wytłuszczenie moje)

A potem napisał tak:

"Od tego się zaczęło. Potem był jeszcze przykład z telefonem komórkowym i 90-letnią ciocią, jak najbardziej dzisiejszą, więc proszę teraz nie zmyślać, że Panu też chodziło od początku o samoloty i samochody. I że w ogóle Pańskie "dzisiaj" to prawie jak dzień u Pana Boga i może spokojnie trwać sto lat z okładem."

 Nie, proszę Pana, wcale nie od tego się zaczęło. I nie muszę zmyślać, że od początku chodziło mi o samoloty i samochody, bo tak właśnie było i Pan doskonale o tym wie. Niech Pan wykaże się chociaż odrobiną przyzwoitości i i przestanie wyrywać z kontekstu to, co mu akurat pasuje. Napisałem tak:

 To poczucie bliskiego upadku jest w Europie znane od dawna. Zdaje się, że szczególnie przybrało na sile od czasów rewolucji przemysłowej i od tamtej pory ma się dobrze. "Zmierzch Zachodu" Spenglera to chyba najbardziej znane dzieło w tym kasandrycznym tonie, wydane jakieś sto lat temu i wskazujące na takie diabelskie jaskółki apokalipsy jak maszyna parowa czy papierowy pieniądz. Świat stanął na głowie - to nie może już długo potrwać! A tymczasem minęły dwie wojny światowe, narodowy socjalizm oraz marksizm (wcielany w życie). Można jeszcze dorzucić bombę atomową i człowieka na Księżycu. Już nawet papierowy pieniądz staje się poczciwym zabytkiem, a Europa jakoś się trzyma. Jesteśmy w trakcie rewolucji cyfrowej (czy też informatycznej). Tempo dzisiejszych zmian nie ma sobie równych w historii - jedno pokolenie doświadcza skali przemian, które niegdyś trwały wieki albo i więcej.

Wyrwał Pan z kontekstu dwa zdania, a ostatnie – skrócone o istotną część. Ale to nie koniec: wytłuszczył Pan sobie tylko jedno słowo i na tym buduje swoją krytykę. To już nawet nie sofistyka, drogi Panie, to piaskownica.   
 Przeciętny gimnazjalista będzie wiedział, że mówiąc o dzisiejszych zmianach nie miałem na myśli ścisłej teraźniejszości, więc nie uwierzę, że Pan tego nie dostrzega. Jeśli jednak jest Pan aż taki dokładny, to dlaczego nie wymaga, żebym podał przykład z 17 czerwca 2015 roku? Przecież to właśnie tego dnia powiedziałem „tempo dzisiejszych zmian”?


ortofil

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 44
Odp: Muzeum Cywilizacji Rzymskiej
« Odpowiedź #95 dnia: 01 Lipca 2015, 10:42:55 »
Panie Lechu, prosi Pan o wskazanie, z jakiej pańskiej wypowiedzi wywnioskowałem, że:

Czyżby jednak był to taki Europejczyk, który ma głęboko gdzieś zasady religii, którą wyznaje i nawet się z tym specjalnie nie kryje, a co więcej jest z tego dumny? Bo z Pańskich (i nie tylko) dotychczasowych wypowiedzi można coś takiego wywnioskować

 1.Nie powiedziałem, że coś takiego wywnioskowałem, ale, że można coś takiego wywnioskować. Zdanie to jest jedynie przypuszczeniem, dodatkowo zaopatrzonym w pytajnik. Ponadto wyrwał je Pan swoim zwyczajem z kontekstu. Niech Pan łaskawie weźmie pod uwagę dwa zdania poprzedzające oraz jedno następujące po zacytowanym i wtedy kombinuje dalej. 
2.Może Pan się jeszcze słusznie domagać wyjaśnienia w jaki sposób można to jednak wywnioskować. Otóż na zasadzie wzajemności. Nawet użyłem tych samych słów co Pan, żeby to podkreślić. Kiedy odpowie Pan sobie na jakiej podstawie można mnie utożsamiać z zaprezentowanym przez Pana typem – będzie Pan miał gotowe wyjaśnienie.
3. Jak Pan widzi niczego jeszcze nie przesądzałem, sprawa jest otwarta. Oto jedyne zdanie, w jakim dostrzegłem pobieżną charakterystykę wymarłego typu Europejczyka: Kiedyś Europejczyk niósł dumnie w świat swoją religię, swój styl życia i - także - swoją cywilizację. I był gotów za to umierać. Czy mógłby Pan je choć trochę rozwinąć? Najchętniej wraz z wyjaśnieniem w jaki sposób wraz ze zniknięciem owego herosa zniknąć ma cywilizacja europejska?

ortofil

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 44
Odp: Muzeum Cywilizacji Rzymskiej
« Odpowiedź #96 dnia: 01 Lipca 2015, 10:46:33 »
Panie Lechu, proszę przestać manipulować i czepiać się nieistotnych drobiazgów. Wszystko zaczęło się od zupełnie czegoś innego niż Pan próbuje teraz przedstawić jako początek sporu – odbiegł Pan od istoty problemu i próbuje mnie zapędzić w kozi róg. Liczy Pan na rozmycie naszego sporu w dygresjach. Teraz znowu widzę, że nie o sofistów Panu chodziło, a o uprawianie sofistyki... Kiedy Panu pasuje, to zupełnie bez zastrzeżeń powołuje się na gazeciane doniesienia, innym razem twierdzi Pan, że coś jest niepewne, bo z jakiejś gazety. Jak panu pasuje, to opiera się na potocznym rozumieniu jakiegoś zjawiska, innym razem wymaga Pan języka prawniczego, tak jak to było w przypadku obywateli drugiej kategorii, gdzie powołał się Pan na brak odpowiedniego zapisu prawnego, brak statusu. Robi to Pan albo ze zwykłej przekory, albo żeby ukryć o co właściwie poszło, bo pewnie nie bardzo Pan wie, jak inaczej z tego wybrnąć. Otóż  zaczęło się od owego tajemniczego „czegoś”, co się w Europie wypaliło. Dziwi mnie, że taki miłośnik konkretów poprzestaje na wygłoszeniu truizmu, że coś się wypaliło lub wypala, skończyło lub kończy, ale nie bardzo potrafi powiedzieć cóż to takiego. A dokładnie od tego zaczął się ten spór i proponuję do tego powrócić. 
„Coś” Panu (i nie tylko Panu) zacytuję, Ortega y Gasset:

Wiele się ostatnio mówi o zmierzchu Europy. Bardzo bym pragnął, byśmy wreszcie przestali automatycznie wiązać myśli o zmierzchu Europy, czy w ogóle Zachodu, ze Spenglerem. Zanim się jeszcze ukazała jego książka, już było o niej głośno, a swoje powodzenie zawdzięcza ona niewątpliwie temu, że zawarte w niej obawy i niepokoje zalęgły się już w umysłach uprzednio, z bardziej różnorodnych powodów.
Tyle się ostatnio mówiło o schyłku Europy, że w oczach wielu stał się on faktem dokonanym. Nie jest to przekonanie poważnie przemyślane i oparte na wiarygodnych świadectwach, po prostu ludzie przyzwyczaili się przyjmować je za pewnik, chociaż szczerze mówiąc nie pamiętają, by w jakimś określonym momencie zostali o tym wyraźnie przekonani. (…)
Wróćmy teraz do punktu wyjścia tych rozważań, to znaczy do ciekawego zjawiska jakim jest fakt, że tak dużo się obecnie mówi na świecie o upadku Europy. Zadziwiający już jest choćby ten drobny szczegół, iż dekadencja ta nie została najpierw zauważona przez innych, lecz że pierwsi odkryli ją sami Europejczycy. Podczas gdy mieszkańcy innych kontynentów w ogóle o tym nie myśleli, umysły niektórych ludzi w Niemczech, Anglii czy we Francji owładnęła sugestywna idea: Czy nie zaczynamy popadać w dekadencję? Idea ta miała dobrą prasę i dziś cały świat mówi o zmierzchu Europy, jakby chodziło o nie podlegającą dyskusji rzeczywistość. Ale powstrzymajcie na chwilę tego, kto głosi tę prawdę i zapytajcie grzecznie, na jakich konkretnych i namacalnych faktach opiera on swoją diagnozę. Zobaczycie wówczas, że zacznie robić jakieś niejasne gesty, machając rękami, jak gdyby wskazywał na kulisowość wszechświata, w geście typowym dla tonącego rozbitka. I rzeczywiście nie będzie wiedział czego się uchwycić. 

 Niezorientowanym podpowiem, że od chwili powstania tego tekstu upłynął już niemal wiek. Czyż jednak nie pozostaje zadziwiająco aktualny, szczególnie w kontekście naszej rozmowy? Biadolenie o nieuchronnym i bliskim końcu to ulubiona europejska legenda ludowa. Od tego się zaczęło. Gdybym takich utyskiwań nie przeczytał na początku tego wątku, to bym się wcale nie włączał do rozmowy (już chyba o tym wspominałem). A więc cóż takiego tym razem wypaliło się w Europie, że zaraz ma ona upaść lub nawet już upadła, tylko jeszcze tego nie zauważyliśmy?

ortofil

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 44
Odp: Muzeum Cywilizacji Rzymskiej
« Odpowiedź #97 dnia: 01 Lipca 2015, 11:01:43 »
Tak zupełnie na marginesie, właściwie nic mnie tu nie zdziwiło: http://www.pch24.pl/w-tym-europejskim-kraju-islamizacja-postepuje-niemal-bez-przeszkod,36645,i.html

Toteż pan Ortofil, żyjący w tej szwedzkiej atmosferze, uważa za oczywistość takie na przykład wewnętrznie sprzeczne stanowisko:

Od imigrantów faktycznie nie mam zamiaru wymagać asymilacji – tu się zgadzam. Mam za to zamiar wymagać od nich tolerancji w stopniu takim samym, w jakim sami jej doświadczają.

Dlaczego jest to stanowisko wewnętrznie sprzeczne? Ano dlatego, że zupełnie nie wiadomo, jakim cudem bez asymilacji miałaby się u tych imigrantów pojawić nagle ta "tolerancja". Przecież bez asymilacji będą dalej żyli sobie "po swojemu", czyli właśnie z pogardą dla zachodnich wartości. Także tej całej "tolerancji", którą znają jedynie w wersji "łaskawego zezwolenia na życie tym, których się najpierw podbiło", bo tak w praktyce wygląda "dar al-islam". Natomiast tam, gdzie islam jeszcze nie jest bezwzględnie dominujący (jak w Szwecji) rozciąga się "dar al-harb", terytorium wojny.


Proszę Pana, pan najwyraźniej nie wie, czym jest asymilacja. Otóż, co może Pana zdziwić, to właśnie asymilacja wyklucza możliwość tolerancji, a już szczególnie taka asymilacja, którą Pan nazywa rzeczywistą i głęboką. Asymilacja to wchłonięcie, ujednolicenie - i w przypadku kiedy taki proces się dokona, to nie istnieje już żadna inność, wobec której zachodziłaby konieczność lub nawet możliwość tolerancji. Cudem, drogi Panie, byłaby właśnie tolerancja w głęboko zasymilowanym społeczeństwie - to jest stanowisko wewnętrznie sprzeczne.   
« Ostatnia zmiana: 02 Stycznia 2021, 04:17:21 wysłana przez zenonmoj »

 

R E K L A M A
aukcja monet