Drodzy Panowie, proszę nie stawiać mnie w charakterze adwokata Pana Zbigniewa, czy oskarżyciela, a może nawet Sądu Najwyższego.
To nie ja jestem agresorem w tej sprawie, staram się tylko obiektywnie przedstawić sytuację prawną, a nie wydawać wyrok w tej czy innej kwestii.
Cytat: Lech Stępniewski
Czy mógłby Pan rozwinąć ten wątek? Być może o czymś nie wiem i dobrze byłoby, gdybym się wreszcie dowiedział.
Sprawa nie jest taka oczywista. Nie ma bezwzględnego nakazu umieszczania pełnego spisu literatury, czy stosowania przypisów. Należy jednak znać granice, których nie należy przekraczać…, do tego potrzebna jest znajomość określonych przypisów prawa, w tym przypadku
ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, lub dla mniej wprawionych jej
komentarz.
Czy Pan Dariusz przekroczył obowiązujące normy – moim zdaniem nie przekroczył, ale zaniedbał sprawy związane chociażby ze spisem literatury, ale to nie jest już tak istotne.
Inna kwestia prawna – jak już wcześniej napisałem „brak recenzji naukowej nie jest argumentem wiążącym”. Dla czego tak może być?
Treść artykułów umowy wydawniczej może być sprzeczna istotą pojęcia - publikacja popularnonaukowa.
Wystarczy, że znajdziemy tam takie paragrafy jak:
- treść jest własnością intelektualną autora…,
- autor poświadcza oryginalność utworu, który nie zawiera żadnych zapożyczeń z innego dzieła i nie narusza żadnych praw osób trzecich. No i wtedy mamy punkt zaczepienia, bo jeżeli autor nie umieścił odpowiedniej adnotacji o źródle pochodzenia tej, czy innej informacji, to popełnił błąd.
Podsumowując – jeżeli zapoznał się Pan dokładnie z wcześniejszymi postami, które napisałem, to mógł Pan zauważyć pewne zdanie:
Tego właśnie nie wiem, bo nie znam wszystkich publikacji Pana Zbigniewa, ale jeżeli autor ma o to pretensje, to sam powinien te fragmenty wskazać.
To Pan Zbigniew podnosząc larum powinien wskazać dane fragmenty swojej pracy…, które według jego zostały w jakikolwiek sposób przekształcone i użyte przez Pana Dariusza w danej publikacji.
Cytat: Lech Stępniewski
A co konkretnie ma Pan na myśli?
Panie Lechu to jest mało znaczące zdanie, chodziło mi o dyskusję w których Pan uczestniczył – jeżeli dobrze pamiętam dotyczyły abp Paetza i innych dewiacji.
Cytat: Lech Stępniewski
Owszem, można uznać, że nie był dość wnikliwy - i potem roztrząsać bez końca, jaki stopień wnikliwości obowiązuje autorów prac popularnych etc. Z pewnością jednak nie przypisał sobie przy tej okazji żadnego odkrycia. A właśnie to pomówienie stanowi istotę sprawy.
A to już jest zupełnie inna kwestia, rzeczywiście zachowanie Pana Zbigniewa odbiega od przyjętych norm postępowania, a przytoczony przez Pana fragment recenzji dyskredytuje jak wynika z tekstu jego nieuzasadnione oskarżenia.