nieco jadu się wylewa
Zdaję sobie sprawę, że mój wpis na blogu jest emocjonalny i subiektywny. Proszę się jednak nie dziwić. Moja uczciwość została bezpodstawnie zakwestionowana. Moja wypowiedź jest próbą obrony dobrego imienia.
Wykazał się Pan naukowym niechlujstwem
Mocno powiedziane. Czy aby na pewno było to z mojej strony naukowe niechlujstwo? Czy podałem odbiorcy mojej książki jakąś nieprawdziwą informację n. t. herbu Korwin i jego właściciela? Co do jej prawdziwości byłem absolutnie przekonany. Sprawą priorytetową była dla mnie prawdziwość informacji, a nie dociekanie jej źródeł.
Sprawa rozbija się więc o to czy powinienem umieścić w książce popularnonaukowej pełną bibliografię czy też nie. W moim przekonaniu nie mam takiego obowiązku. Czy – szafując tak mocnym określeniem jak naukowe niechlujstwo – byłby Pan łaskaw uzasadnić dlaczego powinienem umieścić tam pełną bibliografię?
przyjął Pan wiedzę z internetu bez dociekań, gdzie jest źródło tych ustaleń.
Zacytuję w tym miejscu kol. zenonmoj. Cytat dotyczy zupełnie innej książki i innego kontekstu. Jego mądre słowa pasują mi tu jednak jak ulał:
"W przypadku publikacji tak obszernej niestety nie można inaczej, jak czerpać z różnych źródeł, które uzna się za wiarygodne. Nie sposób wiedzieć wszystkiego. Kolega pisze, że praca powinna być poprzedzona wieloletnimi badaniami. Zapytam: jak wieloletnie musiałyby to być badania, aby poznać naprawdę wyczerpująco wszystkie przedstawione w książce tematy (…) Często zresztą zdarza się też, że w międzyczasie ktoś odkryje coś nowego - o czym niekoniecznie trzeba natychmiast wiedzieć, albo czego już nie można z technicznych względów w publikacji uwzględnić... (…) Co do udostępniania: ja - a sam jestem naukowcem - swoją wiedzą chętnie się dzielę. Niech rzetelne informacje idą w świat!"
Dla mnie absolutnie wiarygodnym źródłem były opinie Heńka 151 czy Zdzicha.
nie chcę powiedzieć plagiatem
Bardzo rad jestem, że nie chce Pan tego powiedzieć. Słowa coś znaczą i należy ich używać w zgodzie z ich znaczeniem. (Nie można każdego kogo się nie lubi nazywać faszystą.) Słowa takie jak „plagiat” czy „przypisywanie sobie czyichś odkryć” znaczą coś bardzo konkretnego – kradzież intelektualną.
Dla Pana nauczka, żeby nie brać nic z internetu i przyjmować za pewnik.
Dziękuję za udzieloną mi naukę.
Proszę się jednak zastanowić jak wyglądałaby nasza wiedza numizmatyczna gdyby nie informacje zdobyte za pośrednictwem Internetu. Literatura naukowa dotycząca boratynek jest w znacznej mierze przestarzała. Proszę mi wierzyć, że więcej można dowiedzieć się na temat szelągów Jana Kazimierza przeglądając wątek na forum
poszukiwanieskarbow.com. „Boratynka dla bardziej wymagających…” niż studiując prace naukowe - z całym szacunkiem dla badaczy - pp. Wojtulewicza czy Niemirycza.
A czy w tym konkretnym przypadku wiedza oparta o wypowiedzi na forach internetowych osób najlepiej zorientowanych w temacie boratynek okazała się błędna?
Co do szeląg to uważam, że nie podał Pan wystarczających argumentów, dlaczego akurat hak to znak IB.
Argumenty, które podałem to chronologia oraz negatywna selekcja.
IB był samodzielnym kierownikiem od 1598 a wtedy występuje już znak P (na trojakach). Wcześniej, zawsze był pod kimś i składał ślubowania jako probierz równolegle z zarządcami.
Tu jest Pan w błędzie. Po nastaniu rządów Rüdigera, w roku 1595 przez krótki okres zarządzał samodzielnie mennicą poznańską.
Gumowski: „Zakres działalności Brüssla rozszerzył się bardzo znacznie odkąd w 1595 stanowisko dzierżawcy i kierownika mennicy poznańskiej objął nowy po Jahnsie przedsiębiorca, Herman Rüdiger. Objął zaś nie tylko mennicę poznańską, ale i wschowską i bydgoską, a nie znając się sam na rzeczy menniczej, potrzebował i do jednej, drugiej i trzeciej fabryki fachowych zastępców. Namówił zatem Brüssla do tego, że ten podjął się prowadzić mennicę poznańską i być oficjalnie probierzem w Poznaniu i Wschowie. W tym charakterze wykonuje dnia 12 lipca 1595 nową przysięgę na wierne spełnianie swych obowiązków (…)” (M. Gumowski: Przedsiębiorcy menniczni w Poznaniu, (w:) Kronika Miasta Poznania 1926, s. 256)
Natomiast pierwsza połowa roku 1596 jest okresem kiedy Brüssel jest rzeczywiście zaledwie probierzem, ale formalny zarządca Jan Dittmar faktycznie nie objął jeszcze mennicy poznańskiej.
Mam swój pomysł czyj to znak, ale to temat na artykuł do BN, stąd chciałem prosić Pana o pozwolenie na wykorzystanie zdjęcia.
Z wielką przyjemnością przeczytam Pana artykuł na ten temat. Zdjęcia może Pan oczywiście wykorzystać.