Aktualności: Już wkrótce, ósmego kwietnia, wybory do Triumwiratu TPZN!

  • 28 Marca 2024, 09:49:00

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji

Autor Wątek: Blog Numizmatyczny – zapraszam  (Przeczytany 125673 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

dariusz.m

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 1 075
    • Blog Numizmatyczny
Odp: Blog Numizmatyczny – zapraszam
« Odpowiedź #180 dnia: 07 Czerwca 2016, 17:55:29 »
Nie jestem z wykształcenia filologiem. W sprawach, na których się nie znam zwykle konsultuję się z kimś mądrzejszym. W sprawie cytatu z Miłosza zadzwoniłem więc do koleżanki, która zawodowo robi korekty i redakcje poważnych publikacji. Prowadzi też na KUL-u zajęcia z edytorstwa. Oto, co od niej usłyszałem.

Pod względem poprawności edytorskiej rzeczywiście powinno się umieścić cudzysłów, a nie kursywę. Natomiast nie jest tak, jak Pan to zinterpretował, że „kursywa w tym wypadku jest wyróżnieniem, podkreśleniem, które wzmacnia dosłowność”. Kursywę można bowiem interpretować na różne sposoby, w przeciwieństwie do cudzysłowu, który jest zdecydowanie bardziej jednoznaczny.

Aby zadośćuczynić poprawności edytorskiej zmienię we wpisie na blogu kursywę na cudzysłów (choć osobiście nie czuję tutaj różnicy). Nie widzę natomiast powodu żeby nazywać zastosowanie kursywy „manipulacyjnym cytowaniem Miłosza”. Czyżby Pan naprawdę sądził, że chciałem z premedytacją wprowadzić w błąd odbiorcę mojej „notki”?

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: Blog Numizmatyczny – zapraszam
« Odpowiedź #181 dnia: 08 Czerwca 2016, 08:55:25 »
Powiem tak: tego Bielatowicza wyciągnął Pan tylko dlatego, że pisze o Miłoszu.
Może i trochę tak, ale także dlatego, że zwraca uwagę na charakterystyczne cechy całej twórczości Miłosza, w szczególności niezbyt spójne godzenie ze sobą różnych prądów filozoficznych. Dołączając do tego przyciężkawy styl i średnią klarowność wywodów (o czym już Bielatowicz nie mówi) mamy obraz twórcy o mniejszym niż się powszechnie sądzi znaczeniu dla naszej literatury.

Można się spierać, czy najwybitniejszym poetą polskim XX wieku był Herbert, czy może jednak Wierzyński, można się zastanawiać, kto podówczas pisał najpiękniejszą polszczyzną - Tuwim czy Hemar, próbować znaleźć w dziedzinie prozy do bólu prawdziwej równych Józefowi Mackiewiczowi (jakby nie patrzeć nie do przecenienia w tej kategorii są naturszczycy pokroju Sergiusza Piaseckiego czy Czarnyszewicza). Można dodawać do każdej z tych kategorii inne nazwiska. Jednak wskazywanie na Miłosza, jako na osobę, która miała by przodować w którejś z nich jest dla mnie żywym dowodem nie tyle jego wielkości, co bezsprzecznego faktu "że za sławą umiał się uwijać". Chyba, że "chwała polskości" to co innego niż tworzenie pierwszorzędnej literatury polskiej.

PS1. Osobiście w konflikcie dwóch głównych ośrodków literatury emigracyjnej stoję zdecydowanie po stronie Londynu. Panowie spod znaku Maisons-Laffitte zbyt często zbliżali się na niebezpiecznie małą odległość do głównego nurtu kultury PRL.

PS2. Na wszelki wypadek zastrzegam, że Łysiak jest dla mnie całkowicie niestrawny. Nie zachwyciło mnie żadne z jego kilku dzieł, które udało mi się zmęczyć od początku do końca.

PS3. A może z tym, który położył największe zasługi dla "chwały polskości", chodziło Panu o Małysza ;-)

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: Blog Numizmatyczny – zapraszam
« Odpowiedź #182 dnia: 09 Czerwca 2016, 09:06:53 »
A spójny poeta to nudny poeta. Jakieś tam pienia postępowe, albo katolickie, albo bogoojczyźniane. Przeczyta się z takiego parę kawałków i nic już potem nie zaskakuje. Ale niektórzy tak lubią: bo najbardziej podobają im się te kawałki, które już znają  :)
Sięgając choćby po Wierzyńskiego trudno mu zarzucić jednorodność twórczości - właściwie przez całe życie szukał i nowych tematów i nowej formy.


Można się spierać, czy najwybitniejszym poetą polskim XX wieku był Herbert, czy może jednak Wierzyński, [...] Tuwim czy Hemar, [...] równych Józefowi Mackiewiczowi [...] pokroju Sergiusza Piaseckiego czy Czarnyszewicza).
Zwracam uwagę, że wszystkie te nazwiska nie istnieją w literaturze światowej - prócz Herberta, którego właśnie Miłosz odkrył dla świata i wokół którego rzeczywiście się uwijał. Można na to sarkać, uważać za niesprawiedliwość losu etc. - ale tak po prostu jest. I chyba jednak nie dlatego, że próbowali powiedzieć światu coś, na co ten świat nie miał ucha. Céline też mówił w poprzek obowiązującym modom, a jednak istnieje.
Jeśli weźmiemy pod uwagę "istnienie w literaturze światowej" rozumiany jako poziom rozgłosu to obawiam się, że nazwiskiem, które obiło się komuś w tzw. świecie o uszy jest również... Szymborska. To chyba nie jest dobry wyznacznik.

Co do odkrywania dla świata Herberta, to raczej byłbym skłonny do patrzenia to zgodnie z kolejnością wydarzeń - Herberta już trochę za granicą kojarzono i Miłosz tłumacząc jego wiersze zaczął na tym "robić sobie nazwisko".

Miłosz jednak w pewnym momencie sporo zaryzykował. Na czym polegało to "uwijanie się" Miłosza w latach 60. i 70.? Ja wtedy właśnie zacząłem Miłosza czytać i bardzo ta Miłoszowa "sława" była ezoteryczna.
Chyba właśnie w dużej mierze na tej mgiełce tajemniczości to polegało. Siedział sobie Pan Poeta "za górami za lasami w jakimś stanie Oregonie" i - jej Bohu! - pisał takie coś, co mogło być odczytywane jako "anty". I takie intelektualne przy tym.

PS1. Osobiście w konflikcie dwóch głównych ośrodków literatury emigracyjnej stoję zdecydowanie po stronie Londynu. Panowie spod znaku Maisons-Laffitte zbyt często zbliżali się na niebezpiecznie małą odległość do głównego nurtu kultury PRL.
Gdybyśmy dyskutowali o polityce i patriotycznych imponderabiliach, spojrzałbym na Londyn nieco życzliwiej. Ale jeśli idzie o kulturę, Paryż wygrywa bezapelacyjnie. Gombrowicz, Miłosz, Hłasko wytransferowany z kraju. Co Londyn mógł wystawić przeciwko takiej drużynie? To zresztą charakterystyczne, że tych nazwisk u Bielatowicza w ogóle nie ma, choć są różne miejscowe poczciwiny. Nawet ten prztyczek dany Miłoszowi ma charakter wyłącznie polityczny.
Za to są u Hemara ("Awantury w rodzinie"). Patrząc się na doroczną nagrodę literacką londyńskich "Wiadomości" także znajdzie Pan na niej wszystkie wymienione przez Pana nazwiska (Hłasko dostał nawet nagrodę w pierwszej edycji). Obawiam się, że w tym momencie wchodzimy na dyskusję o gustach, ponieważ nie uważam ani Gombrowicza ani Hłaski za szczególnie wybitnych pisarzy, a ich umiłowanie abnegacji po prostu do mnie nie trafia.

Owszem, Londyn był bardziej niezłomny, bardziej patriotycznie nabuzowany etc., ale to były jego główne aktywa. Też w istocie mizerne, bo czy przed 1989 rokiem ktoś słyszał o śp. Ryszardzie Kaczorowskim? Ponadto łatwo być niezłomnym i cnotliwym, gdy nikt na tę cnotę nie dybie. Bo przyzna Pan, że było w londyńskiej polityce coś z wieczorków poczciwych ubogich staruszeczek, które przy herbatce zarzekają się solennie, iż pozostaną wierne swym dawno zmarłym mężom.
Tutaj krzyżuje się parę niuansów. Raz, wiadomości przenikały z Londynu do kraju dużo słabiej niż z ośrodka paryskiego. Dwa, że kiedy już można było coś z tym zrobić, nikt w Polsce nie był zainteresowany wykorzystaniem potencjału emigracji londyńskiej, a poza tym, jak Pan napisał, w dużej części pozostały tam wtedy już tylko wdowy na gruzach chwały. Trzy - Polacy w Londynie sprezentowali sobie polskie piekiełko w czystej formie i nawet najpozytywniej nastawieni do nas Anglicy (nie mówiąc już o innych częściach świata, nie patrzących na wydarzenia bezpośrednio) nie byli w stanie pojąć o co chodzi z tym Zamkiem i Zjednoczeniem.  

Nie zgodzę się natomiast, że literatura londyńska nie miała w szczytowym okresie (lata 40-50) bardzo mocnych nazwisk. Dla mnie obaj Mackiewiczowie, Hemar, Wierzyński, Lechoń (obaj ostatni, mimo osiedlenia w Stanach reprezentują krąg londyński) to jednak najwyższa półka literatury polskiej, na której na pewno nie położył bym ani Gombrowicza ani Hłaski. Poza tym można się zastanawiać gdzie umieścić Kossak-Szczucką, Sergiusza Piaseckiego czy Zygmunta Nowakowskiego, ale zapomnieć o nich w żadnym wypadku nie można.
« Ostatnia zmiana: 09 Czerwca 2016, 09:30:03 wysłana przez DzikiZdeb »

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: Blog Numizmatyczny – zapraszam
« Odpowiedź #183 dnia: 10 Czerwca 2016, 09:04:41 »
Herbertem byłem zaszokowany
Herbert sam się określał jako neurastenik i raczej ciężko z tym polemizować. Tyle tylko, że - wracając do początkowej kwestii - czy oceniamy tutaj charaktery twórców, poziom twórczości czy poziom zasług w "chwaleniu polskości"? Pomijając pierwsze, skupiając się przelotnie na drugim i usiłując znaleźć odpowiedź na trzecie nadal będę twierdził, że wypychanie Miłosza na piedestał w tej właśnie kategorii jest rzeczą co najmniej dyskusyjną. Jeśli mamy tu na myśli tzw. "rozpoznawalność w świecie", pojawiającą się poprzednio w dyskusji, to z całą pewnością wyprzedzają go obecnie Lem (należy mu się) i Sapkowski (khmm... nie moja bajka, nie przepadam, rozumiem skąd się bierze popularność). Skoro Sapkowski jest taki w sumie nasz, a jego postacie ulepione z polskich klechd i bajań, to może jemu należy się palma pierwszeństwa?

Co do reszty, to już rzecz gustu. Ani ja Pana nie przekonam do pewnych nazwisk, ani Pan mnie. Choćby stało nade mną całe stado współczesnych Pimków, nie powtórzę za nimi, że "Gombrowicz i Hłasko wielkimi prozaikami byli". 

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: Blog Numizmatyczny – zapraszam
« Odpowiedź #184 dnia: 10 Czerwca 2016, 12:53:20 »
Znacznie ciekawsza jest jednak wiadomość, iż Wierzyński uważał "Dolinę Issy za nowego Pana Tadeusza" (z czym Herbert najwyraźniej się zgadza).
To, że poważam twórczość Wierzyńskiego nie przekłada się na to, że podpisuję się pod wszystkimi jego opiniami. Józef Mackiewicz uważał za nowego "Pana Tadeusza" "Dzieciństwo i młodość Tadeusza Irteńskiego" M. Pawlikowskiego. Paru innych wybitnych twórców także miało swoje propozycje... taki jakiś feblik komentatorów naszej literatury, że jak im się coś wybitnie spodoba, to często-gęsto staje się "drugim Panem Tadeuszem".

nadal będę twierdził, że wypychanie Miłosza na piedestał w tej właśnie kategorii jest rzeczą co najmniej dyskusyjną.
Bardzo proszę trzymać się jego "dyscypliny sportowej", tj. poezji i eseistyki. Jasne, że dobry piłkarz, taki z pierwszej setki, jest znacznie bardziej rozpoznawalny niż trzeci szachista świata.
Rozpoznawalny to nie to samo co zasłużony czy wybitny. W "dyscyplinie" prozy obecnie najbardziej rozpoznawalna jest pani Rowling.

To zresztą niezła perwersja Gombrowicza Gombrowiczem chlastać  :). Jednak te Pimki, pupy, trąby, gęby, formy, parobczaki etc. zamieszkały w polszczyźnie.
Perwersja celowa. Kulturę zastąpiono antykulturą i spróbuj człowieku powiedzieć, że się nie podoba. Jeden Gombrowicz był i wystarczy, ale robienie z niego wybitnego wzoru do poważania skutkuje gębą do kwadratu, gębą do sześcianu, która nie różni się niczym od gęby w potędze pierwszej. Jałowość straszliwa.

rubinowakrew

  • Członkowie TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 2 519
    • Katalog Półtoraków
  • Legitymacja: 111
  • Zainteresowania: Półtoraki i inne monety Zygmunta III, monety górnośląskie.
Odp: Blog Numizmatyczny – zapraszam
« Odpowiedź #185 dnia: 10 Czerwca 2016, 22:02:06 »
Panowie chyba trochę zboczyli z tematu.
Co za czasy.... Falsy się patynuje, oryginały poleruje a kupuje się napisy na pudełkach...

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: Blog Numizmatyczny – zapraszam
« Odpowiedź #186 dnia: 10 Czerwca 2016, 22:25:54 »
Józef Mackiewicz uważał za nowego "Pana Tadeusza" "Dzieciństwo i młodość Tadeusza Irteńskiego" M. Pawlikowskiego.
Czy mógłby Pan zacytować. Pamiętam, że cenił, ale żeby aż tak...
Trochę pamięć płata figle, ale sens jest. Raz, że powtarza zdanie po kimś: "(...) Słusznie Janusz Kowalewski, oczarowany książką Pawlikowskiego, wskazuje w recenzji zamieszczonej w "Ostatnich wiadomościach" na jej powiązania tradycyjne. Słusznie dostrzega w niej jakby dalszy ciąg /raczej zakończenie/ "Pana Tadeusza".(...) "; dwa, ze potem następuje następujące zastrzeżenie: "Nie uwzględnia jednak, że Mickiewicz pisząc swego "Tadeusza", był w zgodzie z ówczesnym poglądem całego kraju; natomiast Pawlikowski pisząc "Tadeusza Irteńskiego" jest w zgodzie już zaledwie z nikłym odsetkiem ludności własnego kraju. Ten stan faktyczny wypada stwierdzić obiektywnie, mimo szczerej abominacji jaką można odczuwać do rozdrapujących kraj - nacjonalizmów." (Kultura 4/1960).

Rozpoznawalny to nie to samo co zasłużony czy wybitny.
Nie to samo. Ale żeby polskości przynosić chwałę trzeba być rozpoznawalnym. Wierzyński chwały nie przyniesie, bo go nikt na świecie nie zna.
Ale żeby przynosić chwałę jednak trzeba jednak coś w tym kierunku robić, niezależnie od tego, czy ktoś tego słucha, czy nie. Miłosz apologetą Polski i polskości - jakby nie patrzeć - nie był.


DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: Blog Numizmatyczny – zapraszam
« Odpowiedź #187 dnia: 10 Czerwca 2016, 22:42:54 »
Chodziło mi tu raczej o trzymanie ręki na pulsie przez Redaktora (który sam chyba Hłaski nie trawił), przeciwstawione kiszeniu się we własnym sosie
No to może jeszcze raz: lista literatów nagrodzonych przez londyńskie "Wiadomości" w latach 1958-1990 (jakby nie było uznanie w tej postaci chyba świadczy o wystarczającej otwartości), tytułów książek nie wypisuję:
1958 Marek Hłasko
1959 Tadeusz Sulimirski
1960 Kajetan Morawski
1961 Jan Bielatowicz
1962 Witold Gombrowicz
1963 Irena Bączkowska / Józef Wittlin
1964 Karol Zbyszewski
1965 Zofia Romanowiczowa
1966 Barbara Toporska
1967 Leopold Tyrmand
1968 Piotr Guzy
1969 Andrzej Chciuk
1970 Jadwiga Maurer / Paweł Łysek
1971 Bonifacy Miązek / Jan Twardowski / Franciszek Kamecki / Jan Artur Ihnatowicz / Paweł Heintsch / Tadeusz Chabrowski / Wiktor Trościanko
1972 Karol Wędziagolski
1973 Włodzimierz Odojewski
1974 Czesław Miłosz
1975 Henryk Grynberg
1976 Stanisław Swianiewicz
1977 Stanisław Barańczak
1978 Jan Nowak
1979 Tadeusz Konwicki
1980 Gustaw Herling-Grudziński
1981 Kazimierz Brandys
1982 Zofia Kozarynowa
1983 Marek Nowakowski
1984 Jan Zamoyski
1985 Adam Michnik
1986 Andrzej Szczypiorski
1987 Jarosław Rymkiewicz / Daniel Beauvois
1988 Janina Kościałkowska / Grażyna Lipińska
1989 Leopold Łabędź
1990 Zbigniew Herbert

dariusz.m

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 1 075
    • Blog Numizmatyczny
Odp: Blog Numizmatyczny – zapraszam
« Odpowiedź #188 dnia: 10 Czerwca 2016, 23:20:45 »
Panowie chyba trochę zboczyli z tematu.
Ja przyglądam się tej dyskusji z dużą przyjemnością. Jest to popis erudycji obydwu panów. Dyskusje numizmatyczne mają to do siebie, że czasami podążają krętymi meandrami. Zawsze można na nie spojrzeć jak na szeroki kontekst zagadnień stricte numizmatycznych.
Poza tym wątek ten z założenia ma charakter dygresyjny.
« Ostatnia zmiana: 10 Czerwca 2016, 23:24:56 wysłana przez dariusz.m »

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: Blog Numizmatyczny – zapraszam
« Odpowiedź #189 dnia: 13 Czerwca 2016, 08:41:01 »
Dziękuję za cytat. Chyba właśnie ten artykuł Mackiewicza chodził mi po głowie
Tak zupełnie na boku pozwolę sobie jeszcze wrzucić cytat z tej samej recenzji, w którym Mackiewicz wybrzydza się na styl Pawlikowskiego :-)

"Nie istnieje zawód literata. Nikt nie może być lekarzem, mechanikiem, lotnikiem bez uprzedniego opanowania fachu. Literatem może być każdy. Istnieje natomiast pewna kasta uprawiająca literaturę, która jest innego zdania. Ażeby uchodzić w jej oczach za literata "poważnego", trzeba posiąść "Sztukę". Polega ona na swoistej mieszance stylu z erudycją. Taka przeplatanka nie jest w gruncie trudna do opanowania, ale wymaga pewnej wprawy stylistycznej. Pod szlifem stylu ukryć można następnie najbardziej banalne myśli; ale za to nie wypadną one ani banalnie ani naiwnie. Natomiast to co Pawlikowski pisze np. o futuryzmie, wypada "naiwnie", Nie będę się chwalił, ale za odpowiednim wynagrodzeniem za czas stracony podjąłbym się, nie zmieniając ani na jotę jednej myśli Pawlikowskiego, spreparować odnośny ustęp na patentowy "poziom". Dlaczego panuje taka moda, diabli wiedzą. Ale panuje. Nie wymieniając niektórych naszych pisarzy po nazwisku, często zadaję sobie pytanie: Czemu człowiek nie pisze jak człowiek, tylko jak Gombrowicz!"

Ale żeby przynosić chwałę jednak trzeba jednak coś w tym kierunku robić, niezależnie od tego, czy ktoś tego słucha, czy nie. Miłosz apologetą Polski i polskości - jakby nie patrzeć - nie był.
"Przynoszenie chwały" nie zakłada "chwalenia", a tym bardziej "apologii". Gogol przynosi chwałę literaturze rosyjskiej, choć "Martwe dusze" czy "Rewizor" z pewnością apologią Rosji i rosyjskości nie są. Dickens czy Zola też przynoszą chwałę swoim krajom, choć ich obraz czasem odmalowują straszny.
Zgodzę się, o ile obraz jest prawdziwy. Taką literaturę serwuje nam J. Mackiewicz, z niego pomniejszych S. Piasecki, Czarnyszewicz czy niesłusznie zapomniany Straszewicz, a z niego starszego pokolenia - Żeromski. Natomiast Miłosz... weźmy słynne Campo di fiori. Oczywiście nie rozstrzygniemy, co Miłosz widział, a co sobie dośpiewał, jednak wiele wskazuje na to, że obraz karuzeli ze strzelaniną w tle jest mocno przerysowany. Dość kluczowe wydają się tutaj wspomnienia ludzi, przejeżdżających przez feralny plac Krasińskich dwa razy dziennie - Ryszarda Matuszewskiego i Władysława Bartoszewskiego(sic!). Ponieważ artykuł z Rzeczpospolitej jest dość długi, podrzucam link: http://www.polish-jewish-heritage.org/pol/maj_03_poezja_historia.htm .

Taka wizja, jeśli Matuszewski pisze prawdę (a nie widzę powodu, żeby mu nie wierzyć) wpisuje się bardziej w promowany w ostatnich latach nurt kina polskiego, reprezentowany przez najrozmaitsze "Idy" czy "Pokłosia" niż w poszukiwanie realnej prawdy o narodzie.

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: Blog Numizmatyczny – zapraszam
« Odpowiedź #190 dnia: 13 Czerwca 2016, 14:59:25 »
Jedni po drugich powtarzają, bronią swoich, walą w cudzych... A muza przerażona siedzi gdzieś tam w kącie, patrzy na te bijatyki i beczy.
Trudno się nie zgodzić, z drugiej strony jednak jakoś mi zgrzyta twórczość skierowana niemal wyłącznie na abnegację i ośmieszanie zastanego. Żeby nie było, że chodzi mi tutaj o ścisły podział światopoglądowy - cenię sobie np. Ważyka i Majakowskiego. Jest to dla mnie kawał dobrze zrobionej poezji, mimo że jakoś mało mnie pociąga "Lenin wiecznie żyw" czy też "Mądrość Stalina rzeka szeroka". Z drugiej strony słusznych ideologicznie Rymkiewicza czy Wencla jakoś nie mogę przerobić.

Jakaś wyważona socjologiczno-historyczna przeciętna? Żeby broń Boże nie było o samych łobuzach, tylko żeby na jednego paskudnego Polaka przypadało zawsze pięciu pięknych? (...) Może i karuzela się nie kręciła, ale i w tym jest wyższa prawda, bo los Żydów mało komu po polskiej stronie psuł apetyt. Z czego z drugiej strony nie ma co robić wielkiego zarzutu, skoro także w znacznie spokojniejszych czasach Żydzi i Polacy żyli zasadniczo obok siebie.
Może trochę i tak? Może niekoniecznie jeden do pięciu, ale żeby było coś więcej o tych, którym nie było wszystko jedno? Może gdyby istniały dobre literacko dzieła pokazujące całość sytuacji (skąd niby taki Francuz ma w XXI wieku wiedzieć, że za ratowanie Żyda Polaka czekała kulka w łeb, skoro u nich takich sankcji nie było) Campo di fiori jakoś by się mieściło w szerszym spektrum przedstawień. A tak mamy niemal same Campa, a tak ten świat też nie wyglądał. Dla mnie akurat ten wiersz jest zbyt czarno-biały i nierealny. Najbardziej bezmyślny tłum nie pójdzie się bawić w miejsce, gdzie można oberwać rykoszetem solidnym kawałkiem ołowiu.

To i poeci, te platońskie kłamczuchy, mają dawać takie socjologiczno-historyczne obrazki? A jaki jest obraz prawdziwy w "Panu Tadeuszu"? Przecież to bajka, w której wszystkie mniej piękne mechanizmy są starannie poukrywane ("poemat ów arcynarodowy, w którym jedzą, piją, grzyby zbierają i czekają, aż Francuzi przyjdą zrobić im Ojczyznę").
Pisać każdy może, ale jak ktoś już ma "przynosić chwałę", to jednak powinien unikać zbytnich uproszczeń czy kajania się za winy niepopełnione, win rzeczywistych wystarczy. Co do "Pana Tadeusza" to osobiście - jako sama treść - nieszczególnie mnie porywa, w kategorii "epopeja narodowa z przełomu XVIII i XIX wieku" zdecydowanie wolę "Popioły".

Pokłosie jest głupie, że aż strach, ale co Panu się w "Idzie" nie podoba i jak powinno być, żeby było dobrze?
Wolińska mi się nie podoba. Jak się robi postać wzorowaną na Wolińskiej, to jednak powinno być to zrobione z dużo większym naciskiem na wyjaśnienie, kto zacz.

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: Blog Numizmatyczny – zapraszam
« Odpowiedź #191 dnia: 14 Czerwca 2016, 08:45:43 »
jakoś mi zgrzyta twórczość skierowana niemal wyłącznie na abnegację i ośmieszanie zastanego.

Ale czy to nie jest trochę tak, że się utarło, jakoby ten Gombrowicz to było okropne szydzenie i ośmieszanie. Mackiewicz pisał o Polakach - i to w tonie poważnym - tak przykre rzeczy, że Gombrowicz to przy nim poczciwa satyra z gazetki rozbrykanych licealistów.

Niech się Pan nie gniewa, ale zanadto mi takie podejście trąci przepisami z minionej epoki. Wbrew pozorom, macherzy od socrealizmu wcale nie chcieli mieć płaskiej propagandowej makulatury. Im się wciąż marzyły jakieś socjalistyczne Balzaki, które bez "zbytnich uproszczeń", ale ze słusznym wyważeniem, ze zdrową krytyką, ale bez szydzenia dadzą obraz zachodzących przemian i w ten sposób przyniosą chwałę Polsce Ludowej etc.
Trzymajmy się kategorii "przynoszących chwałę polskości", nie "literaturze polskiej", bo od tego się zaczęło. Skoro ma być to pisarz pokroju Gogola czy Dickensa, opisujący rzeczywistość twardo i z talentem, to zdecydowanie należy do tej kategorii włożyć Mackiewicza (dlatego go tak tutaj eksploatuję) ponieważ pisał rzeczy przykre, lecz zgodne z prawdą. Porównując jego książki z solidnymi pamiętnikami z epoki (chociażby Na skraju Imperium Jałowieckiego) nie mam poczucia dysonansu, jaki zgrzyta od razu z miłoszowej karuzeli (podobne odczucia mam czytając np. Rojsty Konwickiego* czy próbując oglądać współczesną ekranizację Kamieni na szaniec, w której bohaterowie skupiają się głównie na zaliczaniu kolejnych druhen).

*Żeby był w końcu jakiś wątek numizmatyczny - polecam czytać w komplecie ze wspomnieniami Kiersnowskiego Tam i wtedy. W Podweryszkach, w Wilnie i w puszczy, 1939-1945. Dużo wyjaśniają.

skąd niby taki Francuz ma w XXI wieku wiedzieć, że za ratowanie Żyda Polaka czekała kulka w łeb
I do tego mamy używać literatury? Pisać pod Francuza? Tu Gombrowicz miał stuprocentową rację, że wpychanie cudzoziemcom "geniuszów naszych", mizdrzenie się do nich, żeby broń Boże źle o nas nie pomyśleli, to właśnie krańcowe upodlenie Polaka.

A jak Francuz coś tam palnie, to od tego jest ambasada, by mu wytknęła braki w wykształceniu i uprzejmie poradziła, by np. policzył, ile francuskie koleje zarobiły na wywózce Żydów.
Wobec tego niech to będzie młody Polak przekonany przez p. Stuhra Juniora et consortes, że rzeczywistość wyglądała jak na jego filmie, i że już od Cedyni zwykliśmy przywiązywać młodych Niemców do machin oblężniczych. Sztuka wolna, swoboda wypowiedzi, wizja artystyczna... wszystko wygląda bardzo ładnie, ale kiedy popatrzy się, na czym buduje współczesna młodzież swoje wzorce i tożsamość, włos się jeży na głowie. Stąd też istnieje potrzeba solidnej literatury (filmów itp.) prostujących pewne, zbyt odległe od rzeczywistości, wizje.

Francuz pojawił się, ponieważ na początku zależało Panu na "chwale światowej".

Wolińska mi się nie podoba. Jak się robi postać wzorowaną na Wolińskiej, to jednak powinno być to zrobione z dużo większym naciskiem na wyjaśnienie, kto zacz.
Jaka tam Wolińska. Kto w ogóle wie, kto to Wolińska? 10% Polaków? Chyba raczej 5% albo może 1%. A o Francuzie czy Amerykaninie to już w ogóle nie mówmy. Zawodowi historycy nie wiedzą. Pan by chciał do filmu dołączać krótki kurs historii Polski?
Jakoś tak się dziwnie składa, że bardzo nieciekawe postacie mające serce po wschodniej stronie są przedstawiane współcześnie jako dobrzy ciocie i wujkowie. Kilka lat temu bardzo głośny był film o Fridzie Kahlo, w której błąkały się na drugim planie takie ciepłe i dobrotliwe osoby jak Lew Trocki. Też powiemy "kto dziś pamięta o Trockim"? Wobec tego czemu nie nakręcić filmu o poczciwym kapralu Dolfim, który po okropieństwach I Wojny Światowej postanawia walczyć o dobro innych i jest za to prześladowany przez brutalną monachijską policję? Albo to samo o przystojnym kleryku Josifie w nieco egzotycznym miasteczku Gori? Współczesna kultura masowa ma niestety zbyt wyraźne ciągoty do rozmywania granicy dobra i zła, żeby mi się to podobało.
« Ostatnia zmiana: 14 Czerwca 2016, 09:35:25 wysłana przez DzikiZdeb »

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: Blog Numizmatyczny – zapraszam
« Odpowiedź #192 dnia: 16 Czerwca 2016, 08:40:10 »
Być może tu tkwi źródło dziwnego nieporozumienia.

Dla mnie to, co przynosi chwałę literaturze polskiej, przynosi jednocześnie chwałę polskości i nawet nie bardzo rozumiem, jak można by jedno od drugiego oddzielić. Czy dla Pana literatura polska nie wchodzi w skład polskości? Wszystkie polskie rzeczy składają się na polskość i chwała polskiej literatury, chwała polskiego oręża, chwała polskiej myśli technicznej, chwała polskiego sportu etc. etc. to zarazem chwała polskości.

Drugi mój aksjomat w tej dyskusji: pisarz nie musi być "realistą" (cokolwiek by to znaczyło); nie musi wymierzać sprawiedliwości widzialnemu światu (ładnie brzmi, ale też nie całkiem wiadomo, co to znaczy), by przynosić chwałę polskiej literaturze, a więc także i polskości.

Czy teraz moje stanowisko jest dla Pana jaśniejsze?
Jaśniejsze, ale i tak będę oponował :-) W punkcie pierwszym się zgodzę z zastrzeżeniem, że literat nie tworzy wizji na tyle odbiegającej od rzeczywistości, że może stać się to szkodliwe w dziedzinach pozaliterackich. W takim wypadku obie chwały się dla mnie rozchodzą. Poza tym w obu workach może być nawet genialne haiku na bazie przepisów na serniczki łowickie.

Wyspiańskiemu chyba nie całkiem o to chodziło, ale wyszła mu satyra na Polaków, przy której znowu ten okropny Gombrowicz to sympatyczna poczciwina. To jak? Kłócimy się o cenzurę narodową i o to, kto wie lepiej, jaka Polska ma być, a kto ma milczeć, czy też uznajemy, że Wyspiański w syfilitycznym zwidzie już za nas wykonał tego "wesołego oberka".
Absolutnie nie chcę wytyczać jakiejś jedynie słusznej linii, tworzyć cenzury itp. Twierdzę tylko, że pewne wizje "chwały nie przynoszą".

dariusz.m

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 1 075
    • Blog Numizmatyczny
Odp: Blog Numizmatyczny – zapraszam
« Odpowiedź #193 dnia: 30 Czerwca 2016, 07:46:38 »
Wpisy z czerwca:

Alergia na krzyż
Varia numizmatyczne – promocja
Wirtualne Muzeum Polskiego Szeląga (WMPS) – Zygmunt III Waza, Olkusz, część 1
Heraldyczne impresje: Kalwaria Zebrzydowska
Wirtualne Muzeum Polskiego Szeląga (WMPS) – Jan Kazimierz, Kraków, 1659, część 1

W dwóch wpisach z cyklu WMPS były prezentowane monety z najwyższej półki szelągowej. Wśród nich szeląg Zygmunta III Wazy z Olkusza 1593 (topó-topór), a także szeląg koronny Jana Kazimierza z Krakowa A. D. 1659:

kkwd

  • TPZN 073
  • Członkowie TPZN
  • Stały bywalec
  • *
  • Wiadomości: 109
  • Regiomontium
Odp: Blog Numizmatyczny – zapraszam
« Odpowiedź #194 dnia: 14 Lipca 2016, 19:51:00 »
Bardzo ciekawy blog, świetne artykuły i co dla mnie najważniejsze nie narzucają się oferty sprzedaży katalogów tylko są dobrze wkomponowane w stronę. Cieszę się, że będę miał kolejne miejsce do odwiedzenia w internecie.
Suum Cuique

 

R E K L A M A
aukcja monet