Tytułem wstępu wyjaśniam, że mam ze 4 czy 5 kopii gdzieś w szufladzie kupionych kiedyś na zamkach... jak miałem 10-12 lat. Ot fanaberia dzieciaka, który chciał mieć "fajną i starą" monetę.
Ale do celu, "rozumiem" przynajmniej w moim mniemaniu chęć posiadania kopii np. konstytucji, Kopernika, niech będzie nawet Sztandaru, czy prób z PRL takich jak te:
http://allegro.pl/1-zloty1958-rok-proba-po-kolekcjonerze-i5880075559.html Szczerze sam wracając do numizmatyki po x-letnej przerwie widząc taką kopię niemal kupiłem (no ok, przez sekundę potem pomyślałem, sprawdziłem i wyszło mi na to, że to fals jak zresztą od początku powinno być wiadomo) ją za "śmieszne" pieniądze. Coś koło 50-60 zł bo o taką kwotę bili się wówczas licytujący. Na tej aukcji wygląda ładnie, niemal jak UNC próba z aluminium. Dopiero na tych zdjęciach (no i wiadomo, że próby w niklu nie chodzą za 2-cyfrową kwotę od jakiś sprzedających z nickiem Staszek65434) widać jasno, że to bubel:
http://allegro.pl/polska-aluminium-1-zloty-1958-proba-typ-1-i5885445935.htmlZnów trochę się rozpisałem bo chcę przejść do tematu, który zatrzymał mnie na dłużej niż standardowe: aha fals - zamykam kartę z aukcją i za 3 sekundy przeglądam następną. Tutaj sięgnąłem po katalog, bo w PRL-u tylko nieliczne wyjątki przedstawiają jakąś wartość. Sprawdziłem raz, przyjrzałem się aukcjom, sprawdziłem drugi raz i nadal nie rozumiem. Jaki jest sens bicia "kopii" monety wartej w stanie I kilku złotych? A tu jeszcze mamy "certyfikat", kapsel Quadrum i platerowanie?
?
http://allegro.pl/5-zloty-1986-rok-certyfikat-i5878104094.htmlhttp://allegro.pl/20-zloty-1986-rok-certyfikat-i5878104172.htmlCena za sztukę to wartość ładnego, popularnego półtoraka, jakiegoś rzadszego GNa z XX wieku czy choćby Nowotki z 1983 r.
Ale za to? Po prostu nie ogarniam.